środa, 22 lipca 2015

"Uciekinier" Stephen King

autor: Stephen King
wydawnictwo: Albatros
liczba stron: 336
moja ocena: 7/10

Może to i dziwne, ale nie mam jakiegoś specjalnego parcia na książki Stephena Kinga. Owszem, jest kilka tytułów, z którymi chciałabym się zapoznać, ale nie nazwałabym się fanką tego autora.
Dzisiaj przyszedł czas na "Uciekiniera". Książkę, którą poleciła mi koleżanka.

Jest rok 2025. Największą atrakcją ludzkości są gry, w których zdrowie lub życie tracą osoby, pragnące za wszelką cenę zdobyć pieniądze. Najbardziej emocjonującą grą jest "Uciekinier". Polega ona na jak najdłuższym pozostaniu przy życiu, gdy każdy człowiek donosi na uczestnika i wyjawia jego obecne położenie. Jeżeli zawodnik ujdzie z życiem po trzydziestu dniach, wygrywa miliard dolarów. Właśnie w tej "zabawie" chce wziąć udział Ben Richards- główny bohater.

Wizja takiego świata za raptem dziesięć lat mnie przeraża... Ludzie już teraz są zdolni do popełniania okropnych zbrodni dla pieniędzy lub innych własnych korzyści. W tej książce najbardziej zbulwersowało mnie to, że człowiek jest do tego stopnia zdemoralizowany, że robi sobie świetne show, w którym pozbawia życia drugiej osoby. Nikogo nie dziwi to, że jedna osoba ucieka przed innymi, bo każdy może być przyczyną jej śmierci. Mało tego, ludzie zgłaszają się jako uczestnicy dobrowolnie. Chociaż z drugiej strony ta dobrowolność nie jest stuprocentowa. W końcu bogaci ludzie, których stać na leczenie, wyżywienie czy też mieszkanie, są jedynie widzami tej nieludzkiej produkcji.

Ponadto wszechobecna jest propaganda. Ludziom pokazuje się w odbiornikach mordercze gry, ale nikt nie wspomina o tym, że zanieczyszczenie powietrza jest tak wysokie, że większość zgonów jest spowodowana chorobami płuc. Takie skażenie jest niebezpieczne zwłaszcza dla biedniejszych, ponieważ bogaci ludzie są w stanie zapewnić sobie specjalne filtry powietrza. Idealnie sprawdza się tutaj powiedzenie: "biednemu zawsze wiatr w oczy". Problem, jaki jest poruszany w tej powieści, powinien być ostrzeżeniem dla każdego.

Pisząc o książce, jako książce muszę przyznać, że nadal nie jestem wielką fanką Stephena Kinga. Póki co najbardziej podobała mi się "Carrie". "Uciekinier" jest bardzo dobrą powieścią. Chociaż czyta się ją dobrze i bardzo szybko, nie wiem, co mi tak do końca w niej nie pasuje. Ostatnie fragmenty pod koniec były dla mnie prawie nie do zniesienia. Kto czytał, ten wie, o których mowa. Dla mnie coś okropnego. Zdecydowanie dla osób o silnych nerwach i...mocnych żołądkach...

Niemniej jednak polecam fanom Stephena Kinga, a także czytelnikom, którzy cenią w książkach szybką akcję i zaskakujące zakończenie.

Wydawnictwo Albatros

niedziela, 19 lipca 2015

"Zbieracz Burz, Tom 2" Maja Lidia Kossakowska

autor: Maja Lidia Kossakowska
wydawnictwo: Fabryka Słów
liczba stron: 416
moja ocena: 7/10

 Pierwszą część "Zbieracza Burz" przeczytałam ponad rok temu. Teraz postanowiłam powrócić do tych niecodziennych bohaterów, których tak bardzo polubiłam w "Siewcy Wiatru".

Królestwo Niebieskie zostało opuszczone przez Boga. Na domiar złego na Daimonie spoczywa bardzo poważna misja, jaką jest zniszczenie Ziemi. Chociaż boli go decyzja Jasności, jest gotów ją wypełnić. Niestety, jego dawni przyjaciele nie uważają, że tak smutne zadanie mógł wyznaczyć Pan i podejrzewają Daimona o szaleństwo lub zdradę. Do tego Michał wypowiada posłuszeństwo i zaczyna działać na własną rękę. Czy w ostateczności dojdzie do zagłady planety ukochanej przez Boga?

Tak samo, jak w przypadku pierwszego tomu "Zbieracza Burz", tak i tutaj nie byłam zachwycona. To już nie jest to samo, co było przy "Siewcy Wiatru". Jednak trzeba przyznać, że fabuła jest fantastyczna. Zwłaszcza końcówka książki bardzo mi się podobała. Autorka wpadła na wspaniały pomysł tworząc taki świat. Aniołowie, którzy praktycznie niczym nie różnią się od ludzi pod względem stylu życia, czy zachowania. Demony, które z czasem nawiązują współpracę z nimi, jakby wcale nie pochodziły z tej "złej części". Zdecydowanie pod tym względem niesamowicie podoba mi się cały cykl "Zastępów Anielskich".

Natrafiłam również na wiele zabawnych momentów. Wyjątkowo rozbawił mnie fragment, w którym jeden z bohaterów próbuje uratować przed zagładą dzieła sztuki. Tak samo świetne są określenia tamtejszych używek, na przykład: trawka z Fatimy, woda z Lourdes i kruszona skała z Medjugorie.

Książkę polecam fanom fantastyki. Zwłaszcza tym, którzy lekturę pierwszej części "Zbieracza Burz" mają już za sobą. Nie ma tutaj zawiłych kombinacji bohaterów, miliona wątków i tym podobnych. Czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Zachęcam. A jeżeli nie czytaliście "Siewcy Wiatru" to serdecznie zapraszam do sięgnięcia po właśnie ten tytuł. Siewca jest dla mnie najlepszą częścią całego cyklu. Uwielbiam.

Wydawnictwo Fabryka Słów

Zobacz również: | Obrońcy Królestwa || Siewca Wiatru || Zbieracz Burz, tom 1 || Zbieracz Burz, tom 2 |

czwartek, 16 lipca 2015

"Świat marzeń zakupoholiczki" Sophie Kinsella

autor: Sophie Kinsella
wydawnictwo: Sonia Draga
liczba stron: 372
moja ocena: 7/10

Zakupy... kto ich tak naprawdę nie uwielbia? Zwłaszcza, jeżeli trafi się jakaś wspaniała promocja na coś, o czym od zawsze marzyliśmy. To wszystko jest fantastyczne, dopóki mamy czym za te wymarzone cuda zapłacić. A co jeżeli skończyły nam się środki, a kredyt w banku zamiast maleć wzrasta? Z takim problemem musiała zmierzyć się Rebecca Bloomwood, czyli tytułowa zakupoholiczka.

Rebecca Bloomwood jest dziennikarką zajmującą się głównie pisaniem porad dotyczących finansów. Jest to bardzo zabawne, ponieważ bohaterka sama ma lekką rękę do pieniędzy. Wszystko, co jest w stanie zarobić, wydaje w sklepach z markowymi ubraniami, butami, dodatkami i tak dalej. Nagle okazuje się, że limit na karcie został przekroczony. Co tu dalej zrobić? Rebecca ma na to mnóstwo ciekawych i często niekonwencjonalnych pomysłów. Czy uda jej się wyjść z długów i poskromić swój apetyt na nowości?

Muszę napisać, że na początku bardzo irytowała mnie Rebecca i jej podejście zarówno do finansów, jak i do niektórych osób. Kompletny brak kompetencji, ignorancja i masowe kupowanie wszystkiego nie zważając na to, że ma się coraz większy kredyt, wyjątkowo mnie denerwowały. Chociaż przyznaję, późniejsze pomysły bohaterki nieraz mnie rozbawiły. Najbardziej jednak podobała mi się jej postawa, kiedy zaangażowała się w problem finansowy swoich dobrych sąsiadów. To jest zdecydowanie na plus.

Świetna książka na wakacje. Idealna na odstresowanie i spędzenie miłego, letniego popołudnia. Wspaniała ku przestrodze, gdy ktoś ma lekką rękę do wydawania pieniędzy i nie kontroluje swoich "niezbędnych" wydatków.

Za książkę dziękuję Ósemkowemu Klubowi Recenzenta

Wydawnictwo Sonia Draga




niedziela, 12 lipca 2015

"Windows on the World" Frederic Beigbeder

autor: Frederic Beigbeder
wydawnictwo: Noir sur Blanc
liczba stron: 280
moja ocena: 10/10

Jeżeli Bóg istnieje, to zastanawiam się, co robił w tamtym dniu...

Zapewne nie jedna osoba, która była w jakikolwiek sposób świadkiem wydarzeń z 11.09.2001r., zastanawiała się nad tym. Do teraz wydarzenia z tamtego dnia są dla mnie niepojęte. Byłam wówczas dzieckiem i z pewnością nie miałam świadomości, co tak naprawdę się wydarzyło. Teraz, gdy już jestem osobą dorosłą, za każdym razem, gdy pojawia się temat zamachu na World Trade Center, jestem przerażona i długo myślę o tym, co miało miejsce.

"Windows on the World" to książka, dzięki której możemy poznać wrażenia osób, które tego feralnego dnia utknęły w jednej z najbardziej prestiżowych restauracji na świecie- Windows on the World. Są to oczywiście wyobrażenia autora, bo jak wszyscy dobrze wiemy, nikt z przebywających wówczas w tym miejscu ludzi nie przeżył...

Książka jest bardzo kontrowersyjna. To z pewnością. Temat bardzo ciężki. Ciągle wzbudzający emocje. Wiele osób może być zatem zbulwersowanych kilkoma fragmentami tej powieści. Szczególnie wstrząsającym momentem jest brutalny seks dwójki pracowników, którzy oddają się takiej "rozrywce" w obliczu śmierci, wśród martwych ludzi... Mnie osobiście również zaszokowała taka scena, ale kto z nas może wiedzieć, co czuli w tym momencie ci uwięzieni ludzie? Ciężko przewidzieć, co może zrodzić się w głowie, gdy jest się świadomym wyjątkowo szybko zbliżającej się śmierci i to śmierci tak okrutnej...

Niezależnie od tego, kto tak naprawdę powinien ponieść odpowiedzialność za tamte wydarzenia (jak wiadomo istnienie wiele teorii spiskowych na ten temat), uczynili to ludzie. Człowiek zrobił tak wielką krzywdę (to nawet za mało powiedziane) drugiemu człowiekowi. Nie ma na to żadnego usprawiedliwienia. Zginęło tyle niewinnych osób. Osób, które miały marzenia, plany, rodziny... Zginęły dzieci, które miały przed sobą jeszcze wiele lat życia. W imię czego? Nigdy tego chyba nie zrozumiem...

Autor przedstawia w powieści również po części swoje życie i dostrzega pewne prawidłowości rządzące współczesnym światem. To, że Ameryka jest wielkim powodem do zazdrości. Jest źródłem najnowszych trendów, doskonałości. To prawda. Ja natomiast jestem zdania, że nie wszystko, co pochodzi zza oceanu, jest najlepsze. Często jest wręcz przeciwnie. Niestety, większość krajów Starego Kontynentu pragnie za wszelką cenę być jak USA. Nie zawsze wychodzi to na dobre.

Książkę jak najbardziej polecam. Tym razem jednak czytelnikom o mocnych nerwach. Są momenty, kiedy człowiek ma ochotę się rozpłakać. Zwłaszcza, gdy czyta się o próbach przeżycia osób uwięzionych ponad poziomem uderzenia samolotu, "widzi" ich nadzieję na ocalenie, a wie, jak skończy się ta smutna historia...

Wydawnictwo Noir sur Blanc




Biblioteczka w pełni

Ostatnio postanowiłam zrobić wielki przegląd moich zbiorów. Po zdjęciu z półek wszystkich (no może prawie wszystkich, bo nie liczę tych naukowych, podręczników itp.) książek utworzyły się całkiem spore i ciekawe stosiki :)

Nie będę wypisywać wszystkich tytułów ani opisywać, jakim sposobem dany tytuł trafił do mojej biblioteczki, ponieważ zajęłoby to zbyt wiele czasu ;)

Na pewno znajdziecie tutaj coś ze swoich zbiorów :)



Coś dla fanów fantastyki:


  Ukochane książki z dzieciństwa. Pierwsze wymarzone :)

Teraz trochę ze starszych "klimatów" ;)





Specjalnie przyciemnione, ale mniej więcej tak się prezentowała zdecydowana większość :)

Kilka książek zostało pożyczonych i niestety nie ma ich na przedstawionych zdjęciach. Zabrakło m.in. : "Malowany człowiek" (obie księgi), "Księgi Jakubowe", "Wieczny Grunwald", "Mistrz bladych świętych", "Ogród cieni".


piątek, 10 lipca 2015

"Szukaj mnie wśród lawendy. Gabriela. Tom III" Agnieszka Lingas- Łoniewska

autor: Agnieszka Lingas- Łoniewska
wydawnictwo: Novae Res
liczba stron: 224
moja ocena: 10/10

Po raz kolejny miałam przyjemność zapoznać się z książką napisaną przez moją ulubioną autorkę, czyli Agnieszkę Lingas- Łoniewską. Osoby, które śledzą moje recenzje wiedzą, że przeczytam absolutnie wszystko, co tylko pani Agnieszka napisze. Uwielbiam ten styl. Uwielbiam każdą z jej książek. Po prostu, jest to dla mnie strzał w dziesiątkę i wiem w ciemno, że wszystko, co zostanie napisane przez tę autorkę, będzie mi się podobać.

To już ostatnia część lawendowej trylogii. Tym razem dowiadujemy się, co wydarzyło się w życiu trzeciej siostry Skotnickiej- Gabi. Po uszy zakochana w Ivo, nie jest w stanie wydusić z siebie prawdy. Czy miłość po raz kolejny zwycięży i szalenie zakochani w sobie ludzie w końcu odnajdą się wśród lawendy?

Jest mi smutno, że na kolejną książkę autorki będę musiała poczekać jeszcze trochę. We wszystkich jej powieściach jestem po prostu zakochana. Ktoś mógłby stwierdzić, że to zwykłe romansidła, bajki, które nigdy nie miałyby prawa wydarzyć w rzeczywistości. A może właśnie dlatego są takie fantastyczne? Może w obliczu tego, że w realnym świecie mamy do czynienia z wszechobecnym złem, zdradą, kłamstwem, warto sięgnąć po którąś z właśnie takich książek i choć chwilę pomarzyć? Poza tym, nigdzie nie jest napisane, że takie historie nie mogą zdarzyć się rzeczywiście. Los jest różny. Życie układa się bardzo niespodziewanie i to nie zawsze w tym negatywnym sensie.

O tym, że uwielbiam bohaterów tej powieści, nie muszę chyba pisać. Chociaż tutaj pojawiła się postać, która wyjątkowo zagrała mi na nerwach, bardzo delikatnie mówiąc. Wyjątkowo wryło mi się w pamięć jedno zdanie:

"To on mieszał w naszym życiu, potrafił nawet na odległość siać ziarno zwątpienia."

Tak. Zdecydowanie zbyt często w parach pojawia się ktoś trzeci. I nie mówię tu o różnego rodzaju fantazjach. Problem tkwi w zazdrości. Są na świecie takie osoby, które są w stanie zrobić wszystko, aby zniszczyć ludzkie szczęście. Dlaczego? A no właśnie ze zwyczajnej, chorej zazdrości. Ja nie jestem szczęśliwy, to dlaczego ktoś ma być? Nie mam słów, aby opisać, jak wstrętna jest dla mnie ludzka zazdrość i to w dodatku taka, która niszczy to, co piękne- miłość. Nigdy tego nie zrozumiem i zawsze będę potępiać. Najgorsze jest w tym wszystkim to, że często w parze z ową zazdrością idzie również chęć manipulacji drugą osobą. Takie idealne wmieszanie się w czyiś związek, po czym stopniowe szeptanie zakłamanych słów tej jednej, konkretnej osobie. Naginanie prawdy i śmianie się w duchu z naiwności "ofiary", która nieświadomie niszczy swoje uczucie, ale nie widzi winy w tej osobie, która za to odpowiada. Nie życzę nikomu, aby przeżył coś podobnego. Niestety, nasza bohaterka, jak i Ivo musieli się zmierzyć z takowym problemem.

Jak wiadomo, wszystko dobre, co się dobrze kończy. To fakt. Dla jednych jest to happy-end w stylu Disneya, a dla innych życie w pojedynkę, ale bez uczucia bezradności, gdy ukochana osoba podlega manipulacji i nie daje sobie pomóc. Które zakończenie dotyczy trzeciego tomu "Szukaj mnie wśród lawendy", dowiecie się, gdy sięgniecie po lekturę.

Serdecznie polecam, jak każdą książkę pani Agnieszki. Idealna na zły dzień. Idealna, żeby przy niej odpocząć. Idealna zawsze i wszędzie.

Wydawnictwo Novae Res


Zobacz również: | Szukaj mnie wśród lawendy. Zuzanna || Szukaj mnie wśród lawendy. Zofia || Szukaj mnie wśród lawendy. Gabriela |

poniedziałek, 6 lipca 2015

"Żółte oczy krokodyla" Katherine Pancol

autor: Katherine Pancol
wydawnictwo: Sonia Draga
liczba stron: 624
moja ocena: 10/10

Tyle bym chciała napisać o tej książce. Myśli po przeczytaniu bombardują mnie niesamowicie. W zasadzie nie wiem, od czego zacząć...

Dwie kobiety. Siostry. Siostry, a jednak tak bardzo różnią się od siebie. Jedna piękna, bogata, uwielbiana przez wszystkich, a przede wszystkim przez samą siebie. Druga "szara myszka", żyjąca w cieniu siostry. Wiecznie świecąca niczym gwiazda Iris, znudzona brakiem większego zainteresowania swoją osobą, podrzuca informację, że zamierza napisać powieść historyczną osadzoną w XII wieku. Wzbudza tym niemałą ciekawość. Wszystko byłoby dobrze, gdyby jeszcze miała jakiekolwiek pojęcie na ten temat. Na szczęście ma wierną siostrę, która specjalizuje się w tematyce tamtych czasów...

Moją uwagę przykuła okładka. Nie napiszę, że nie. Przeczytałam opis książki i uznałam, że będzie to ciekawa, miła  i lekka lektura idealna na ten wakacyjny czas. Trochę się zmartwiłam, że ma ponad sześćset stron i że będzie mi się bardzo dłużyć. Na szczęście "Żółte oczy krokodyla" nie należy do książek, które się czyta i czyta i ma się wrażenie, że stoi się w miejscu. W pewnym momencie akcja tak porywa, że chce się wiedzieć więcej. Jest niczym rozpędzająca się lokomotywa.

Historia jest bardzo złożona. Poznajemy wielu bohaterów. Wszystkich razem i każdego z osobna. Dawno tak nie miałam, ale w tym wypadku po raz kolejny bardzo zżyłam się z większością. Kilka osób posłałabym, nie napiszę gdzie. Sami możecie się tego domyślić. Zwłaszcza wstrętną Henriettę. Kobieta działała na mnie, jak czerwona płachta na byka. I chociaż jej mąż nie był amantem, za którym obejrzałaby się każda kobieta (wręcz odwrotnie), miał w sobie coś pozytywnego i naprawdę go polubiłam. Ogromnie mu współczułam małżeństwa z tą bezduszną kobietą. Mogłabym opisać każdą postać, jaka wystąpiła w tej powieści, jednak zabrałoby to zbyt dużo czasu (i miejsca). Dzięki autorce wszystkich bohaterów bardzo dokładnie. Każdy z nich ma odmienny charakter. Każdy z nich ma w sobie coś wyjątkowego zarówno pozytywnego, jak i negatywnego.

Warto jednak zastanowić się, co niesie ze sobą ta powieść. Możemy dowiedzieć się, że nasza zbyt duża pewność siebie może odwrócić się przeciwko nam. Życie w ciągłym luksusie, gdy uważa się, że osiem tysięcy euro za ubranie nie jest żadną ceną. Bycie rozkapryszoną księżniczką, której wszystko się należy. Uważanie, że wszystko można kupić za pieniądze. Manipulacja osobą słabszą psychicznie i podatną na takie traktowanie. Z pewnością są to zachowania, których należy się wystrzegać, aby nie ponosić ich późniejszych konsekwencji. W tej książce dowiecie się, jakich.

Dzięki tej książce wywnioskowałam jeszcze jedno. To, że jest się osobą, którą wszyscy uwielbiają, której wszystko w życiu łatwo przychodzi, bo ma pieniądze, pozycję, wysokie mniemanie o sobie nie oznacza, że jest się osobą silną, zdolną do przetrwania przez wszystkie życiowe próby. To właśnie te osoby, które pod wpływem różnych wydarzeń (zwłaszcza tych mało przyjemnych) przechodzą metamorfozę, stają się twardsze. Te osoby są w stanie przetrwać każdą burzę. Nie to co ci ludzie, którym wszystko łatwo przychodzi. Które nie muszą o nic walczyć ani się starać.

Książkę zdecydowanie polecam. Jest wspaniałą opcją na letnie dni. Rozbawi, niekiedy zdenerwuje zachowaniem bohaterów, ale tak jak już wspominałam, przekazuje ważne przesłanie. Przede wszystkim takie: pieniądze szczęścia nie dają.

Za książkę dziękuję Ósemkowemu Klubowi Recenzenta

Wydawnictwo Sonia Draga

Zobacz również: | Żółte oczy krokodyla || Wolny walc żółwi |
| Wiewiórki z Central Parku są smutne w poniedziałki |

czwartek, 2 lipca 2015

"Esesman i Żydówka" Justyna Wydra

autor: Justyna Wydra
wydawnictwo: Zysk i S-ka
liczba stron: 280
moja ocena: 8/10

Kiedy pierwszy raz trafiłam na tę książkę, pomyślałam: "Muszę ją mieć!". Czekałam na dzień, w którym pojawi się ona na mojej półce. Dzień ten nastąpił całkiem niedawno i oto przed chwilą dotarłam do ostatniej strony.

II wojna światowa. Młoda Debora Singer decyduje się na desperacką ucieczkę z pociągu, którym są przewożeni Żydzi do obozu koncentracyjnego. Niestety, skok z rozpędzonego wagonu kończy się skręceniem kostki, co uniemożliwia dziewczynie dalszą ucieczkę. Na domiar złego zostaje dostrzeżona przez niemieckiego oficera. To jednak dopiero początek historii, jaką przyjdzie przeżyć Deborze...

Wiele osób uważa, że książki o miłości są banalne, przewidywalne, wszystkie ze wspaniałym happy-endem i z pewnością różniące się od realnego świata. Zgadzam się z większością przypadków, ale są również i takie książki, w których miłość nie jest schematyczna, prosta i w stu procentach możliwa do odgadnięcia. Tak jest właśnie z tą powieścią. Pisząc, że jest to książka o wielkim uczuciu, niczego nie zdradzam, bo tego każdy może się domyślić. Z pewnością większość osób po przeczytaniu opisu z tyłu okładki uzna, że to na pewno kończy się słowami "żyli długo i szczęśliwe". Nie mogę ujawnić, jakie jest zakończenie tej historii, ale nie jest ono tak oczywiste, jak może się wydawać.

Zamiast rozpisywać się na temat wielkiej miłości wolę skupić się na innym aspekcie tej powieści jakim jest wojna. Wszyscy dobrze wiemy, jak wiele cierpienia, zniszczenia i smutku wniosła ona w historię całego świata, a zwłaszcza w dzieje Polski. I chociaż tutaj nie ma aż tak drastycznych opisów, jakie można przeczytać w innych książkach poświęconych tematyce II wojny światowej, to doskonale ukazuje postawę niektórych jednostek.

Dzięki tej powieści możemy dostrzec, że medal faktycznie ma dwie strony. Nie każdy bowiem oficer niemiecki był zwyrodnialcem, ale też nie każdy obrońca Polski miał czyste sumienie. Pozytywną postacią jest na pewno Bruno Kramer. Nie stał się może kolejnym moim ulubionym bohaterem, ale na pewno darzę go sympatią i jestem pełna podziwu dla jego odwagi. Natomiast jest też postać, która na początku zdawała się być pozytywną, ale niekoniecznie takową się okazała. Postawa tego człowieka wyraźnie pokazuje, że chęć zemsty wcale nie uspokaja duszy, a jedynie potęguje nienawiść.

Ta historia pokazuje, że czasami warto spojrzeć na niektórych ludzi z różnych stron. Często stereotypy zaburzają prawidłowe postrzeganie człowieka. Ktoś, kto jest dobry, bo pochodzi z takiego i takiego narodu, na pewno taki jest. Ktoś, kto należy do narodu okupanta, na pewno jest zły i zasługuje na potępienie. Tak nie jest i warto się nad tym zastanowić. Zwłaszcza, jeżeli ktoś wierzy w dane ideologie, które okazują się być złą drogą, dostrzega popełniony przez siebie błąd i stara się go naprawić. Właśnie tacy ludzie zasługują na drugą szansę. Na szansę rozpoczęcia życia na nowo. Ludzką rzeczą jest błądzić, ale należy szczególnie zauważać osoby, które owe pomyłki dostrzegły i starają się wyjść na dobrą drogę.
 

Wydawnictwo Zysk i S-ka
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...