wtorek, 10 kwietnia 2018

"Zaginięcie" Remigiusz Mróz

Chyba nikomu nie muszę przedstawiać, kim jest Remigiusz Mróz, prawda? Przygodę z jego twórczością zaczęłam już jakiś czas temu od "Chóru zapomnianych głosów", a następnie sięgnęłam po "Kasację". W zasadzie przeczytałam tę książkę na poczekaniu, ale mimo że tak bardzo mi się podobała, dopiero teraz kontynuuję serię z Chyłką i Zordonem.

Zaginęła trzyletnia dziewczynka. Nic nie wskazuje na to, żeby do porwania doszło z udziałem osób trzecich. Wszystko natomiast dowodzi, że to rodzice stoją za zniknięciem córki i kto wie, być może za jej śmiercią. Obrony małżeństwa podejmuje się niezłomna Joanna Chyłka wraz ze swoim aplikantem Kordianem Oryńskim. Niestety, sprawa zaczyna przybierać coraz nowszy kształt, a linia obrony powoli upada. Do tego wychodzą na jaw nieznane dotąd fakty...

Ostatnio miałam ogromny czytelniczy kryzys. Liczba książek czytanych miesięcznie drastycznie spadła, a ja często bardziej męczyłam się przy lekturze, niż relaksowałam. Dlatego cieszę się niezmiernie, że coś mnie tknęło i chwyciłam za "Zaginięcie" Remigiusza Mroza. Dzięki tej powieści wróciłam na swoje "czytelnicze tory" i odzyskałam formę, ponieważ jest to niesłychanie wciągająca, trzymająca w napięciu historia, która zaskakuje na każdym kroku. To jedna z tych książek, w których chcesz sobie zrobić chociaż odrobinę przerwy, ale jest to niemożliwe, bo po prostu musisz wiedzieć już, teraz, natychmiast, co się dalej wydarzy.

Co do samych bohaterów, ja ich uwielbiam. Chyłka, Zordon to duet nie do podrobienia. Mnóstwo nieklasycznego humoru, docinki najwyższego kalibru, bezpośredniość są tu na porządku dziennym. Być może nie każdemu tego typu charaktery odpowiadają, ale ja przepadam. Prowadzone dialogi nieraz prawie doprowadziły mnie do łez ze śmiechu. Warto jednak zauważyć, że zachowanie Chyłki, jej sposób bycia, stanowią niejako ochronę, aby nikt nie zdołał przebić się do prawdziwej osoby, która, bardzo możliwe, jest tak naprawdę wyjątkowo wrażliwa. Z drugiej strony Kordian też zdaje się mieć coraz ciekawszy "charakterek". To wyjątkowo barwne postacie i z pewnością zostaną ze mną na długo.

"Zaginięcie" to kolejna powieść autora, która udowadnia, że fenomen jej twórcy. Absolutnie nie dziwi mnie, że praktycznie wszystkie jego książki trafiają na listę bestsellerów. Seria z Chyłką wciągnęła mnie teraz do tego stopnia, że odłożyłam wszystkie inne książki na bok. "Kasacja", "Zaginięcie" i tak tak dalej to tego typu powieści, które czyta się jednym tchem, a przy tym nie są banalne. Nie powiedziałabym również, żeby były w stu procentach przewidywalne. Wręcz przeciwnie, często akcja zaskakuje, nagle zmienia kierunek, zwraca uwagę na innych bohaterów, inne wydarzenia. Moim zdaniem jest to ogromny plus.

Podsumowując, polecam zarówno "Zaginięcie", jak i całą serię z Chyłką. Teoretycznie można czytać poszczególne części w różnej kolejności, ale każda następna nawiązuje do poprzedniej, także zachęcam do rozpoczęcia przygody od "Kasacji". Miłośnicy kryminału, sensacji, thrillerów, to coś dla Was, a fanów Remigiusza Mroza na pewno nie muszę zachęcać. Podejrzewam, że już od jakiegoś czasu mają przeczytane wszystkie jego powieści.

Wydawnictwo Czwarta Strona

niedziela, 8 kwietnia 2018

"Na wschód od Edenu" John Steinbeck

Nadszedł moment, kiedy zebrałam się w sobie, aby napisać kilka słów o tej jakże bogatej w treść książce jaką jest "Na wschód od Edenu". Ta powieść jest kolejną zainspirowaną recenzjami Olgi z Wielkiego Buka. Sięgnęłam po nią również dlatego, że miałam ochotę na coś poważniejszego, bardziej wymagającego i pod tym względem raczej trafiłam w przysłowiową dziesiątkę.

Czytając tę książkę poznajemy losy rodziny Trasków. Adam Trask samotnie wychowuje dwóch synów Arona i Kaleba. Niby bracia, a jednak tak bardzo różni od siebie. Jedyne, co ich łączy, to walka o miłość i uznanie ojca. Na domiar złego obaj darzą uczuciem tę samą dziewczynę. Do tego, kiedy Kal odnajduje matkę i na jaw wychodzą tajemnice przeszłości, przepaść między braćmi jeszcze bardziej się uwidacznia. Wszystko to sprawia, że życie bohaterów zmierza ku tragedii...

"Na wschód od Edenu" jest uznawane za najwybitniejsze dzieło Johna Steinbecka i chociaż to moje pierwsze spotkanie z twórczością autora, jestem w stanie w stu procentach w to uwierzyć. To jedna z tych powieści, które się podziwia i w których czytelnik zachwyca się zarówno pomysłem jak i stylem autora. To wspaniała, pełna emocji historia nawiązująca do biblijnych postaci w sposób niekonwencjonalny. Niekoloryzowana, prawdziwa, w wielu momentach (o ile nie w większości) smutna i przygnębiająca, a jednak zachwyca miłośników literatury na całym świecie.

Zdecydowanie widać tutaj talent autora. Niebanalny styl. Wszystko szczegółowo dopracowane. Chociaż ta powieść jest jedną z obszerniejszych, bo liczy blisko dziewięćset stron, nie należy się tym zrażać. Właśnie ten ogrom treści sprawia, że dogłębnie poznajemy historię bohaterów, ich charakter, motywy postępowania i tym podobne. Postacie są bardzo zróżnicowane, kontrastowe, a niektóre wyjątkowo kontrowersyjne. Mamy tutaj całą gamę wydarzeń, postępowań, poglądów na przestrzeni wielu lat. Coś niesamowitego.

Jeżeli chodzi o moje osobiste wrażenia, napiszę tak. Zgadzam się, że jest to dzieło wybitne, wręcz doskonałe, ale mnie przygnębiało na każdym kroku. Tragiczne wydarzenia, intrygi, kłamstwa, nienawiść, zazdrość i wiele innych sprawiły, że trudno było przyznać, że poprawił mi się humor po przeczytaniu tej powieści. Po zakończeniu musiałam sięgnąć po coś zdecydowanie weselszego. Niemniej uważam, że warto zapoznać się z tą książką. Nie po to, żeby się rozerwać, ale żeby poznać klasykę w najczystszej postaci. Podziwiać styl autora i pomysł na fabułę. Dostrzec różnice pomiędzy taką powieścią, a typową, standardową książką obyczajową, którą czyta się dla relaksu wieczorami.

Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...