"Japońskie Millennium - 1000000 egzemplarzy sprzedanych w ciągu zaledwie 6 dni". Taki tekst na okładce, nie powiem, zachęcił mnie do sięgnięcia po tę książkę. Na początku nie przerażała mnie jej objętość (ponad siedemset stron). W końcu, miała być to jedna z lepszych powieści, które wpadły w moje ręce. Czy aby na pewno?Jest rok 1989. Przez niemal tydzień rodzice pewnej siedemnastolatki przeżywają największy koszmar swojego życia. Ich córka została porwana. Aby chronić jej zdrowie i życie spełniają każde życzenie porywacza. Na próżno. Okazuje się, że już nigdy nie zobaczą swojego dziecka, morderca nie zostanie schwytany, a sprawa trafi do katalogu zbrodni niewyjaśnionych. Trzynaście lat później policjant Yoshinobu Mikami próbuje odnaleźć swoją córkę. Nie ma pojęcia, co się dzieje i czy jego dziecko w ogóle żyje. Tymczasem ma dojść do wizyty komisarza generalnego policji. Dziwnym trafem przyjazd ma być związany z porwaniem z 1989 roku. Wydarzenie to sprawia, że Mikami sięga po dawne akta. Czy to możliwe, że przeoczył wówczas bardzo ważne informacje?
"Sześć cztery" jest powieścią dość powszechnie zachwalaną. Jej opis zapowiada niesłychanie wciągającą i intrygującą fabułę. Ja, niestety, znalazłam tu bardzo rozwleczoną, powolną akcję, która zamiast całkowicie mnie pochłonąć, zwyczajnie zniechęciła. Ogrom bohaterów o dość skomplikowanych i jednocześnie podobnych do siebie nazwiskach też nie ułatwiał mi sprawy. Ogólnym plusem jest wyjaśnienie na odwrocie okładki, kto kim jest, powiązania i tym podobne, jednak odrywanie się od powieści, żeby sprawdzić, o kogo chodzi w danym fragmencie, chyba nie jest dobrym rozwiązaniem.
Wyjątkowo dłużyło mi się czytanie tej powieści. Uwielbiam książki, które nie pozwalają mi się od siebie oderwać. W których każda kolejna strona potęguje napięcie. Tutaj tego nie doświadczyłam, czego bardzo żałuję. Większość fabuły opiera się na przepychankach między policją, a dziennikarzami. Spiski, intrygi, tajemnice, podejrzane układy, stołeczne, japońskie służby. Bardzo lubię tego typu elementy w literaturze, ale tym razem zostały one tak skonstruowane, że naprawdę nie byłam w stanie zachwycić się tą powieścią. Momentami wręcz nie mogłam się skupić i przyłapywałam się na tym, że odpływałam myślami z dala od fabuły.
Żywiłam ogromną nadzieję co do tej książki, a wyjątkowo się zawiodłam. Spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Sam koncept był bardzo dobry, gorzej z wykonaniem. Postanowiłam, że jednak dam jej za jakiś czas drugą szansę. Być może wówczas zauważę jej fenomen, o którym pisze tak wielu czytelników.
Trudno mi napisać, komu polecić "Sześć cztery". Mi nie przypadła do gustu, ale wiem, że ma mnóstwo fanów. Może warto, żeby spróbowały jej osoby, które lubią sensację, a nie przeszkadza im wolno rozkręcająca się akcja.
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Literackiemu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeżeli dotarliście tutaj, nie zapomnijcie zostawić chociaż jednego słowa :)