sobota, 3 maja 2025

„Matki przodem. Jak wylądowałyśmy w ciemnej d***e” Joanna Mokosa-Rykalska

Majówka, majówką, ale przecież będzie jeszcze sporo wiosennych weekendów, a co lepsze, urlopowych wyjazdów. Trzeba przyznać, że to najbardziej odpowiednie momenty, żeby sięgnąć po coś luźniejszego. Dzisiaj przychodzę właśnie z propozycją książki bardzo lekkiej, przyjemnej, ale jakże zabawnej.

Kiedy życie staje się nieustannym biegiem z przeszkodami, a macierzyństwo przypomina raczej tor minowy niż pastelową reklamę jogurtu – czas powiedzieć: dość. Albo przynajmniej: „na chwilę mnie nie ma”.

Zmęczona do cna kierowniczka produkcji filmowej, matka, żona, kobieta z misją przetrwania, postanawia wyłączyć się z życia i w towarzystwie równie wykończonych przyjaciółek wyjeżdża do Budapesztu. Plan: luksusowe SPA, bez telefonów, bez dzieci, bez zadań specjalnych. Rzeczywistość: totalny rozgardiasz, absurdalne przygody i nieustanna walka o zachowanie resztek godności. Co poszło nie tak? 

Joanna Mokosa-Rykalska – autorka bloga, książkowego hitu „Matka siedzi z tyłu”, kobieta-orkiestra i specjalistka od życiowych katastrof – wraca z nową historią, która nie uczy, jak żyć, ale zdecydowanie pomaga przeżyć. Tym razem zabiera nas w podróż, która miała być oddechem, a zamienia się w brawurową komedię pomyłek z elementami survivalu. Już od pierwszych stron wiadomo, że nie będzie lekko, a kiedy na lotnisku wszystko zaczyna iść „po ichniemu”, czytelnik może tylko usiąść wygodnie i dać się porwać tej rollercoasterowej opowieści, a uwierzcie naprawdę będzie się działo.

Trzeba jednak przyznać, że nie jest to książka, która ma zmieniać świata, ale z całą pewnością poprawi humor. Kipi sarkazmem, złośliwym ciepłem i sytuacjami tak bardzo życiowymi, że aż zrywa się boki ze śmiechu. Autorka nie przebiera w słowach – raz celnie obśmieje, raz przytuli, a raz zostawi ze łzami i westchnieniem „mam tak samo”. I to jest piękne...

To opowieść pełna absurdu, autentyczności i kobiecego wsparcia. „Matki przodem...” to swoisty dziennik wyprawy, w której droga (dosłownie i metaforycznie) jest ważniejsza niż cel. Jeżeli jednak ktoś spodziewa się przewodnika turystycznego – uprzedzam: to bardziej podróż w głąb chaosu, codziennych frustracji i zaskakująco trafnych obserwacji o macierzyństwie, przyjaźni i współczesnej kobiecości. Choć historia momentami przekracza granice zdrowego rozsądku (i geograficznej logiki), nie sposób się na nią obrazić – bo wszystko podane jest z takim urokiem i dystansem, że zamiast oceniać, po prostu śmiejemy się razem z bohaterkami.

Czy to książka ambitna? Niekoniecznie. Ale czy musi być? Dla mnie – osoby, która niedawno przemierzała rumuńskie drogi i dobrze zna smak przyjaciółkowych perypetii – ta opowieść była jak balsam. Świetnie uchwycone niuanse relacji, specyfika podróży z kobietami i ten słodko-gorzki absurd, który zna każda z nas – czynią z tej książki coś bardzo autentycznego.

Największym atutem są bohaterki – nieidealne, zmęczone, ale prawdziwe. Ich dialogi bawią, ale też poruszają, a refleksje nad życiem matki, kobiety, przyjaciółki – choć opakowane w komediowy styl – zostają w głowie na dłużej. To właśnie ten balans między śmiechem a szczerością czyni tę książkę wartościową – nawet jeśli czasem wydaje się, że wszystko toczy się w rytmie totalnego chaosu.

„Matki przodem...” to świetna lektura na poprawę humoru. Jeśli masz za sobą (lub przed sobą) szaloną wyprawę z przyjaciółką, tęsknisz za kobiecym wsparciem bez lukru albo po prostu chcesz się szczerze pośmiać – sięgnij bez wahania. Czasem dobrze jest wylądować w ciemnej d***e. Zwłaszcza z właściwymi ludźmi. Polecam


Wydawnictwo Wielka Litera

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeżeli dotarliście tutaj, nie zapomnijcie zostawić chociaż jednego słowa :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...