Lata 30. ubiegłego stulecia. Susan Field zaginęła. Jej przyjaciółka— Hannah Rosen postanawia dowiedzieć się, co sprawiło, że dziewczyna zniknęła bez śladu. W dochodzeniu do prawdy pomaga jej sierżant Stefan Gillespie. Sprawa wcale nie wydaje się być łatwa, zwłaszcza, gdy jedna z podejrzanych osób opuszcza miasto. Tymczasem w górach niedaleko Dublina zostają znalezione dwa ciała— kobiety i mężczyzny. Czy może mieć to związek z zaginięciem Susan?
Autor "Miasta cieni" przenosi nas do czasów tuż przed II wojną światową, kiedy już powoli daje się wyczuć wzrastające napięcie związane ze zbliżającym się konfliktem. Dzięki opisom możemy dokładnie wyobrazić sobie przedstawioną rzeczywistość. Michael Russell wprowadza do swojej powieści postacie historyczne takie jak Adolf Mahr czy Sean Lester. Przypadają mi do gustu książki, w których stworzeni przez autorów bohaterowie spotykają się z realnymi osobami. Daje to niesamowite wrażenie, którego tutaj nie zabrakło. Oprócz tego bardzo podoba mi się fragment, w którym jest opisane Wolne Miasto. Podczas lektury zdawało mi się jednak, że ta wolność jest raczej pojęciem względnym. Znam Gdańsk z obecnych czasów, stąd odtworzenie dawnego obrazu tego miejsca uważam za bardzo ciekawe. Na plus zasługuje również "Opowieść o dwóch traktatach", którą znajdziecie na końcu książki. Jest ona bardzo interesującym dodatkiem.
"Miasto cieni" to jednak przede wszystkim powieść kryminalna. Jesteśmy świadkami jednego zabójstwa. Jakiś czas później dowiadujemy się, że odkryto dwa ciała. Nie znamy mordercy. Sprawa jest bardzo trudna do rozwiązania. Lubię kryminały, których autorzy prowokują czytelnika do próby rozszyfrowania zagadki, kto kogo zabija i dlaczego. Właśnie to sprawia, że tego typu literatura jest dla mnie interesująca. Michael Russell daje to odczuć, jednak muszę przyznać, że czegoś mi tutaj brakuje. Mimo, że książka jest wciągająca, nie odczuwałam słynnego dreszczyku emocji. Na początku bardzo mnie pochłaniała, ale z czasem odnosiłam wrażenie, że jest trochę za dużo wątków, przez co osłabł mój entuzjazm. Poza prowadzeniem śledztwa w sprawie śmierci dwóch osób, dochodzi motyw polityczny, a także religijny. I chociaż wnoszą one wiele w treść książki, można się trochę pogubić.
Nie braknie również wątku miłosnego. Chociaż ten nie trafia w moje oczekiwania. Owszem, między bohaterami rodzi się więź, ale wydaje się ona mało oszałamiającym uczuciem. W tym przypadku czuję się nieco zawiedziona, bo spodziewałam się czegoś innego. Nie przemawia do mnie ta relacja.
"Miasto cieni" to dobra powieść kryminalna połączona z historią. Zdecydowanym atutem jest tutaj przeniesienie akcji do lat 30. poprzedniego stulecia, co nadaje jej niesamowity klimat. Wątek dotyczący śledztwa nie do końca mnie przekonuje, ale nie oznacza to, że książka nie zasługuje na uwagę. Polecam czytelnikom, którzy są miłośnikami kryminałów z historią w tle.
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Sine Qua Non
Czeka na półce... i bardzo mi ten fakt odpowiada :)
OdpowiedzUsuńAktualnie czytam, ja osobiście mam mieszane uczucia, coś nie do końca mi odpowiada w tej książce. Czyta się ją o dziwo dosyć szybko, a pomysł na historię ciekawy.
OdpowiedzUsuńJa jednak podziękuję, gdyż wolę powieści osadzone we współczesnych realiach.
OdpowiedzUsuń