Przechodząc do recenzji. Ostatnio przeprosiłam się z młodzieżówkami. A to dlaczego? A no dlatego, że z racji dość napiętego życiowego grafiku nie miałam za bardzo chęci na wymagające książki, a zdecydowanie potrzebowałam czytelniczej rozrywki i voilà! Trafiła w moje ręce powieść Tony'ego Abbotta „Zakazany kamień”, czyli pierwszy tom Dziedzictwa Kopernika. Wiecie, co mnie najbardziej zaciekawiło? To, że z opisu tej książki dowiadujemy się, że to Dan Brown w wersji dla młodzieży. Jako wielka fanka „Kodu Leonarda da Vinci” oraz „Aniołów i demonów” po prostu musiałam po nią sięgnąć.
Krótko, o czym jest ta powieść. Wade jest pasjonatem astronomii, w związku z czym często odwiedza obserwatorium uniwersyteckie, w którym pracuje jego ojciec. Przypadek sprawia, że trafia na tajemniczego mejla zawierającego zamiast treści szyfr. Wiadomość została wysłana przez pewnego profesora, którego znał ojciec chłopca. Niedługo później okazuje się, że naukowiec zginął w niewyjaśnionych okolicznościach. Od tego momentu rozpoczyna się wielka przygoda, o jakiej Wade nigdy nawet nie pomyślał.
Czy to faktycznie Dan Brown w wersji młodzieżowej? Hmm... coś w tym jest. Wiadomo, że to nie jest tak spektakularne, jak w przypadku np. „Kodu Leonarda da Vinci”, ale widać tu podobieństwa. Mamy do czynienia z tajemniczym szyfrem, tajemniczą organizacją, której najwyraźniej zależy na tym, aby pewien sekret nie ujrzał światła dziennego, a także nawiązanie do genialnego naukowca jakim był Mikołaj Kopernik. Do tego dochodzi podejrzana śmierć osoby, która zdawała się mieć pewną wiedzę na temat tej ściśle strzeżonej tajemnicy. Znajome?
Wszystkie powyższe składniki w połączeniu z pędzącą niczym błyskawica akcją sprawiły, że przeczytałam tę książkę praktycznie jednym tchem. Można wręcz stwierdzić, że odzyskałam dzięki niej wiarę w powrót do czytelniczej formy, bo już dawno nie zdarzyło mi się przeczytać około trzystu stron na wdechu, że tak napiszę. Poza tym warto zaznaczyć, że historia jest tak skonstruowana, że po prostu nie da się przerwać i wrócić do lektury za jakiś czas. Co to, to nie. Autor podaje nam wskazówki, odsłania coraz to nowsze fakty, wszystko układa się jak puzzle, więc jak tu przerwać czytanie?
Uważam, że „Zakazany kamień” jest świetną powieścią niekoniecznie tylko dla młodzieży, ale też i dla starszych czytelników. To genialna odskocznia od otaczającej rzeczywistości i wspaniała rozrywka dla każdego z naciskiem na młodszych, dla których czytanie Dana Browna może być jeszcze zbyt trudne. Podsumowując, strzał w przysłowiową dziesiątkę dla fanów zagadek, tajemnic, szyfrów, a przede wszystkim przygód, bo tych tutaj co niemiara. Idealna lektura na letnie popołudnie lub wieczór. Czekam na kolejne tomy.
PS. Warto również zaznaczyć, że ilustracje przy rozdziałach też robią swoje wrażenie ;)
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Harper Collins Polska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeżeli dotarliście tutaj, nie zapomnijcie zostawić chociaż jednego słowa :)