wydawnictwo: JanKa
liczba stron: 272
moja ocena: 8/10
Czy w małym, niczym nie wyróżniającym się miasteczku w
Niemczech, może zdarzyć się coś strasznego? Mieszkańcy Kirchdorf są ludźmi bardzo
spokojnymi. Praktycznie znają się na wylot od dziecka. Policja nie ma tu za
dużo pracy. Mogą co najwyżej uczyć małe dzieci przechodzenia na pasach albo
doszkalać młodych kierowców. To ich cała rozrywka. W takim razie jakim sposobem
doszło w tym miasteczku do zbrodni? Przekonał się o tym Dirk Tielke- młody szef
policji, detektyw, który przybył do Kirchdorf na krótko przed pierwszymi
niepokojącymi wydarzeniami.
Książka jest podzielona na dwie części. Część pierwsza
zatytułowana „Chiński kurczak” jest całkiem niezłym thrillerem. W parku, którym
opiekuje się Isia Dobrzańska, niespodziewanie pojawia się podejrzany mężczyzna.
Wpada on prosto na samochód pani ekolog. Jak się później okazuje, nieznajomy ma
amnezję. Nie pamięta kim jest, skąd pochodzi ani dlaczego znalazł się w tym, a
nie innym miejscu. Isia opiekuje się nim. Stopniowo zaczynają się
zaprzyjaźniać. Niewiele dni wcześniej w Kirchdorf, które znajduje się parę
kilometrów od parku, dochodzi do morderstw. Na domiar złego bardzo okrutnych.
Ofiary psychopaty są pozbawiane niektórych części ciała. Kiedy policja ustala
winowajcę i podaje jego rysopis w telewizji, prasie i radio, Isia dostrzega
zabójcze podobieństwo do swojego nowego przyjaciela. Nie może uwierzyć, że ten
bardzo miły i sympatyczny mężczyzna mógł dokonać takich czynów, zanim stracił
pamięć. Historia prowadzi przez wiele zwrotów akcji, a zakończenie jest dość
nietypowe.
Druga część to „Mysz zastępcza”. Tym razem mamy do czynienia
ze zbrodnią doskonałą. Sprawa wymaga naprawdę dobrego śledztwa. Ginie jeden z
bogatszych mieszkańców Kirchdorf- Reiner Pagel. Od dawna wiadomo, że prowadził
on podejrzany biznes i prawdopodobnie mafia skutecznie uniemożliwiła mu stanie
się świadkiem koronnym, poprzez pozbawienie go życia. Jednak nie do końca takie
rozwiązanie przypada komisarzowi Tielke. Podejrzenie pada na jednego z
mieszkańców miasteczka. Mężczyzna w dodatku sam się podkłada. Niestety, oskarżenie
dawnego konkurenta denata okazuje się żartem grupy społeczności z Kirchdorf.
Tymczasem Dirk jest w niebezpieczeństwie. Gdyby nie nadmierna ciekawość jego
sprzątaczki, prawdopodobnie straciłby życie, otwierając list z mini bombą.
Sprawa zaczyna się powoli wyjaśniać. Młody detektyw dzięki pomocy zabawnej i
pełnej życia pani Funke jest coraz bliżej rozwiązania zagadki.
„Detektyw i panny” to bardzo dobrze napisana książka. Jest
wciągający i niebanalny. Mamy do czynienia z interesującym i mrożącym krew w
żyłach thrillerem, a także kryminałem, którego motywem przewodnim jest zbrodnia
doskonała. Zakończenia obu opowiadań są nietypowe. Finał pierwszej części
bardzo mnie zaskoczył. W zasadzie moje zdziwienie trwało od momentu, kiedy
dowiedziałam się, kto może być potencjalnym mordercą oprócz podejrzewanego
mężczyzny z amnezją. Zakończenie drugiej skojarzyło mi się trochę z grecką
tragedią. Kiedy je przeczytałam, uznałam, że poniekąd szkoda mi mordercy.
Oprócz tego bardzo ciekawe są wplecione w tekst analizy psychologiczne,
najczęściej tłumaczone przez ukochaną pana komisarza- Alke. Należy też zwrócić
uwagę na pewien wątek, który wyjątkowo rozbawia w drugiej części. Jest nią
tytułowa mysz, której panicznie boi się odważny detektyw Tielke. Akcja, która
rozgrywa się w jego biurze z udziałem osób trzecich, polegająca na złapaniu
małego zwierzątka, jest bardzo zabawna.
Książkę polecam fanom kryminałów. Z pewnością się nie
zawiedziecie.
Wydawnictwo JanKa
Wyzwanie:
Jako fanka kryminałów z planem nadrobienia książek polskich twórców, chętnie kiedyś przeczytam. :)
OdpowiedzUsuń