Brat Jędrka – Staszek zginął tragicznie w górach. Chłopak codziennie mierzy się z tą stratą mając dodatkowo poczucie winy. Pracuje jako ratownik górski próbując tym samym zwalczyć wyrzuty sumienia. Liczy, że pewnego dnia wszystko się ułoży, a on będzie mój ze spokojem wyjść na szlak bez myślenia o przeszłości. Los ma jednak inne plany. Tajemnicza wiadomość sprawia, że do domu rodzinnego wraca Jagna – dawna przyjaciółka Jędrka i dziewczyna jego brata. Ktoś chce, aby Jagna stanęła w przeddzień wigilii Bożego Narodzenia na szczycie Rysów tam, gdzie zginął Staszek.
Co tak naprawdę wydarzyło się kilkanaście lat wcześniej, gdy doszło do tragedii? Czy tajemnicza wiadomość sprawi, że prawda wyjdzie na jaw?
Co tak naprawdę wydarzyło się kilkanaście lat wcześniej, gdy doszło do tragedii? Czy tajemnicza wiadomość sprawi, że prawda wyjdzie na jaw?
Nie ukrywam. Mam mieszane uczucia po przeczytaniu tej książki. Z jednej strony, jak już wcześniej napisałam, moje ukochane Tatry plus fabuła okazała się intrygująca i zaskakująca. Z drugiej strony postępowanie głównej bohaterki, jej niezdecydowanie, jakieś takie użalanie się nad swoim położeniem bardzo mnie zniechęcało. Rozterki miłosne z góry skazane na porażkę. Do tego próba oszukania przeznaczenia, gdzie od zarania dziejów wiadomo, że prawda zawsze wychodzi na jaw. A im później do tego dochodzi, tym więcej owa prawda niszczy. Dodatkowo, akcja dzieje się w małej mieścinie, gdzie każdy każdego zna i każdy o każdym wie wszystko. Niestety, główna bohaterka chyba do końca (niekoniecznie chodzi tu o koniec książki) łudziła się, że wszystko jakoś się ułoży bez konsekwencji. Dość mocno mnie to irytowało.
Niemniej, na plus jest zdecydowanie sama fabuła. Pomijając w mojej ocenie wątek miłosny, bo za takimi trójkątami nie przepadam (jakkolwiek by to nie zabrzmiało). W tej historii króluje element mrocznej tajemnicy, która poniekąd się wyjaśnia na sam koniec. Żeby nie było jednak tak oczywiście, autorka wprowadziła pewien zwrot akcji, przez który po prostu nie można nie chcieć sięgnąć po kolejny tom.
„Przełęcz snów” to moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Anny Olszewskiej. I chociaż ta powieść nie do końca spełniła moje oczekiwania, z czystej ciekawości sięgnę po kolejny tom. Liczę, że Jagna nie będzie mnie już tak drażnić, jak w teraz.
Niemniej, na plus jest zdecydowanie sama fabuła. Pomijając w mojej ocenie wątek miłosny, bo za takimi trójkątami nie przepadam (jakkolwiek by to nie zabrzmiało). W tej historii króluje element mrocznej tajemnicy, która poniekąd się wyjaśnia na sam koniec. Żeby nie było jednak tak oczywiście, autorka wprowadziła pewien zwrot akcji, przez który po prostu nie można nie chcieć sięgnąć po kolejny tom.
„Przełęcz snów” to moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Anny Olszewskiej. I chociaż ta powieść nie do końca spełniła moje oczekiwania, z czystej ciekawości sięgnę po kolejny tom. Liczę, że Jagna nie będzie mnie już tak drażnić, jak w teraz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeżeli dotarliście tutaj, nie zapomnijcie zostawić chociaż jednego słowa :)