Oto nadszedł ten moment, gdy z przodu pojawiła się "3" trójka. Z tej okazji chcę Wam przedstawić 30 książek, które według mnie są warte przeczytania. Tak zwane moje "najlepsze z najlepszych". Kolejność jest absolutnie przypadkowa. Moje zestawienie nie jest też posegregowane gatunkowo. Po prostu, poznajcie cały przekrój literatury, którą uwielbiam. Gotowi?
1. Seria „Harry Potter” J.K. RowlingW swoim trzydziestoletnim życiu nie przeczytałam książki (a przeczytałam ich około 500), a w zasadzie serii, która przedstawiałaby tak genialnie wykreowany świat. Nic dziwnego, że stała się światowym fenomenem. Bo czy to nie cudowna wizja, móc przenieść się do rzeczywistości, gdzie istnieje magia? Gdzie zamiast nudnych przedmiotów są: nauka latania na miotle, zaklęcia czy transmutacja? Moim zdaniem to właśnie to stoi za sukcesem tej historii. To, że potrafi przenieść czytelnika do innego świata. Świata, gdzie nasza codzienna rzeczywistość miesza się z życiem czarodziejów i czarownic.
Moja najukochańsza książka z dzieciństwa. Jedna z niewielu książek, które przeczytałam w swoim życiu wielokrotnie. Każdy powrót do tej lektury to dla mnie ogromna przyjemność. Szalone pomysły głównej bohaterki, jej nad wyraz głębokie jak na ten wiek przemyślenia i komiczne sytuacje sprawiają, że tej powieści nie sposób nie polubić. A przynajmniej ja będę ją latami uwielbiać. Przygody Ani Shirley są wspaniałe. Uwielbiam tę rudą dziewczynkę o ciekawym usposobieniu. W domowej biblioteczce mam całą kolekcję, ale dobrnęłam póki co tylko do połowy "Ani z Szumiących Topoli". Wszystko przez to, że nie przepadam za książkami pisanymi w formie listów, a ta, niestety, taka jest. Moim zdaniem "Ania z Zielonego Wzgórza" to jedna z tych powieści, które można czytać w każdym wieku i w każdym będzie zachwycać.
Jest to książka, którą miałam okazję przeczytać dawno temu. Zachwyciła mnie ogromnie. To jedna z moich ulubionych powieści nie tylko w dziedzinie fantastyki, ale także w ujęciu ogólnym. Wyjątkowo mnie poruszyła i zapadła w pamięć chyba na zawsze. Uwielbiam ją. Kończy się w taki sposób, że człowiek ma ochotę się rozpłakać i jak najszybciej sięgnąć po drugą część, której, wedle moich ostatnich ustaleń, niestety, nie ma.
Ta powieść Henryka Sienkiewicza była, jest i będzie dla mnie literackim mistrzostwem. To arcydzieło, po które polecam sięgnąć każdemu, kto jeszcze tego nie zrobił. Jednak przyznam szczerze, kiedy po raz pierwszy po nią sięgnęłam, ciężko było mi przebrnąć przez pierwsze kilkanaście stron. Obawiałam się, że dalej będzie podobnie, a przecież książka do cienkich nie należy. Za drugim razem udało mi się przez nie przejść i... przepadłam. Chociaż książka pełna jest okrucieństwa, uważam ją za najwspanialszą lekturę wszech czasów. Za to, w jaki sposób Sienkiewicz przedstawił chrześcijan w czasach Nerona, za wielowątkowość, za wspaniałych bohaterów, za pokazanie prawdziwej, czystej miłości pomiędzy Ligią, a Markiem Winicjuszem. Mogłabym jeszcze dalej wymieniać. Ten język, ta fabuła, ten klimat. Coś wspaniałego.
Horror w słowiańskim klimacie. Jeden z najbardziej przerażających i wciągających, jakie czytałam. To jedna z tych historii, kiedy przyglądasz się bohaterowi, który pragnie rozpocząć nowe spokojne życie, a nagle przychodzi koszmar. Koszmar, którego nigdy nie spodziewasz się w najgorszych snach. Rozgrywa się walka nie tylko o życie, ale i o duszę. Nagle orientujesz się, że nie ma żadnej drogi ucieczki...
Muszę przyznać, że „Zaginiony symbol” zachęcił mnie do poszerzenia wiedzy w zakresie masonerii. Do tej pory ta elitarna grupa kojarzyła mi się z czymś złym, a tu jest przedstawiona w nieco innym świetle. Rytuały, symbole, sekrety i to wszystko w zasadzie w zasięgu wzroku przeciętnego człowieka. Wystarczy spojrzeć choćby na banknot jednodolarowy... „Zaginiony symbol” z czystym sercem polecam wszystkim czytelnikom. Jest to wspaniała powieść, pełna zwrotów akcji, zagadek i ciekawostek. Przy tym daje do myślenia i zachęca do poszerzania horyzontów. Uważam, że jest to jedna z najlepszych książek, jakie przeczytałam w swoim życiu.
Autorka zaskoczyła mnie pomysłem na historię. Połączyła baśniowość z kryminałem, odrobiną sensacji z wątkiem miłosnym, a przy tym cały czas jest to książka docelowo dla młodzieży. Momentami dało się wyczuć bajkowy klimat, który przeplatał się z mrokiem niczym z horroru. Do tego „Strażniczka książek” jest napisana w taki sposób, że czułam się jakbym sama przenosiła się do poszczególnych historii. Niesamowite wrażenie. Jeśli chcecie wybrać się na herbatę do Kapelusznika znanego z Alicji w Krainie Czarów, biegać po dżungli z tygrysem Shere Khanem albo porozmawiać o trudach życia z Werterem, koniecznie sięgnijcie po „Strażniczkę książek”. Z tą książką można przeżyć nieprawdopodobną przygodę, odwiedzić literackich przyjaciół sprzed lat lub zwyczajnie spędzić miło czas. Jest to jedna z najlepszych powieści, jakie przeczytałam. Mam nadzieję, że i Wam się spodoba.
Seria „Kwiat paproci” Katarzyny Bereniki Miszczuk jest moim zdecydowanym faworytem, jeśli chodzi o literaturę polską. Każdy tom dostarczył mi niesamowitej rozrywki. To tutaj po raz pierwszy zetknęłam się ze słowiańskimi wierzeniami w tak przystępnej formie. To tutaj po raz pierwszy bawiłam się do łez wraz z główną bohaterką. Ta alternatywna rzeczywistość jest niesamowita, a jednocześnie tak bliska. Pełna zagadek, intryg, zabawnych sytuacji, a to wszystko z bohaterami, którymi są zarówno ludzie, jak i postacie ze słowiańskich wierzeń.
Bezkres” to książka, po którą trzeba sięgnąć. Nie będę tutaj budować napięcia. Zrobił to już Kuba Fiderkiewicz w swojej powieści. Nie jestem w stanie ubrać w słowa to, jakie wywołuje emocje. Od samego początku mamy do czynienia z ukazaniem szarości luksusowego życia i jego niematerialnych kosztach. To, w jaki sposób główny bohater wypowiada się na temat swojego życia, przeraża. Wyczuwa się tutaj niezaprzeczalny egoizm. „Bezkres” to książka, którą wręcz trzeba przeczytać chociażby ku przestrodze. Ta opowieść o zamiłowaniu do prestiżu kosztem innych rozdziera serce i pozostawia po sobie wiele pytań. I tak, ta książka nie poprawi humoru ani nie napełni optymizmem, ale da wiele do myślenia i dlatego warto po nią sięgnąć.
7. „W otchłani” Katarzyna Wolwowicz Wiecie jakie to uczucie mieć, tzw. kaca książkowego? Ja do tej pory nie wiedziałam. Nie wiedziałam, jak to jest przeczytać ostatnią stronę książki, zamknąć ją i nadal przeżywać to, co dopiero przeczytałam. Nawet długi czas później, stojąc na przystanku, w głowie biegały mi myśli dotyczące bohaterów „W otchłani”. Zupełnie nie spodziewałam się takiej bomby emocjonalnej. Jak już w kilku tekstach wspomniałam, autorka wyrywa tutaj serce, kroi na kawałki, a ranę posypuje solą (oczywiście, metaforycznie). Chociaż brzmi to strasznie, to tak się właśnie czułam po przeczytaniu tej książki. I mimo takiego drastycznego porównania uważam, że jest to absolutny plus tej powieści.
Jedna z tych książek, która zrobiła na mnie największe wrażenie. Trafiła w moje ręce w idealnym czasie. Czasie straty, zagubienia i życiowych rozterek. To, w jaki sposób przedstawia i interpretuje zapisy Pisma Świętego, było dla mnie ogromnym odkryciem. Pamiętam, jak czytałam ją z szeroko otwartymi oczami, kiedy docierało do mnie, że nie wszystko jest takie, jakie wydawało mi się do tej pory. Z jednej strony może być uznana za kontrowersyjną, z drugiej jedna z najciekawszych książek, jakie poznałam.
Książka będąca relacją jednego z nielicznych więźniów włączonych w szeregi Sonderkommando, który przeżył piekło obozu. Książka, która przeraża i nie pozostawia złudzeń. Lektura obowiązkowa dla osób, które poszukują rzetelnych źródeł informacji na temat rzeczywistości obozowej. Relacja świadka z pierwszej ręki. Ukazuje okrucieństwo, ale też aspekt psychologiczny zarówno w czasie pracy w Sonderkommando, jak i na długo po II wojnie światowej.
Seria fantasy, którą zaczytywałam się w liceum. To było dla mnie jednocześnie coś fascynującego i przerażającego. Fabuła wszak nijak nie jest delikatna. Niemniej, jest to jedna z tych serii, które na długo zostają w pamięci. Zdaje się, że było to moje pierwsze spotkanie z literaturą w stylu postapo i od razu udane. Wszystkie trzy części przeczytałam jednym tchem, a Katniss stała się dla mnie ikoną walecznej i odważnej bohaterki. Jedyne, gdzie czułam tutaj zgrzyt, to jej życiowy wybór.
14. Seria „Kuba Sobański” Adrian Bednarek
Niesamowita seria thrillerów psychologicznych, gdzie fabułę poznajemy oczami głównego bohatera. Autor ma tę umiejętność wyprowadzania czytelnika w pole. Raz po raz zaskakuje, a i zwrotów akcji nie brakuje. Przede wszystkim jednak w tej serii urzekł mnie właśnie aspekt psychologiczny. Choć główny bohater zdecydowanie jest postacią negatywną, nie sposób mu w jakiś sposób nie kibicować. Nie dość, że on ma swoje rozterki, to i czytelnik. Swoją drogą czyta się jednym tchem, a audiobooki czytane przez Filipa Kosiora to istny majstersztyk.
18. „Hrabia Monte Christo” Aleksander Dumas
O tej powieści można byłoby pisać i pisać. Dzieje się tak wiele. Mamy do czynienia z tyloma bohaterami, że dokładne opisanie, co chwyciło mnie za serce, zajęłoby stanowczo za dużo czasu. Po prostu zakochałam się w tej książce. Trudno mi nawet wyłonić, który fragment podoba mi się najbardziej. Na pewno genialnym wątkiem jest ten dotyczący rodziny pana de Villefort i truciciela, który doprowadza do śmierci członków rodziny prokuratora. Równie spodobał mi się ten poświęcony Benedetto, zwłaszcza fragment, w którym przedstawia przed sądem swoje pochodzenie. "Hrabia Monte Christo" to arcydzieło w najczystszej postaci. Książka wspaniała, w stu procentach dopracowana. Pełna przygód, spisków i intryg. Pełna charakterystycznych bohaterów. Pełna akcji. Czyta się ją bardzo szybko i przyjemnie, ponieważ nie sposób nie chcieć wiedzieć, co wydarzy się dalej. To ponadczasowa powieść, po którą powinien sięgnąć każdy, nie tylko miłośnik klasyki literatury czy twórczości Aleksandra Dumasa. Gorąco polecam, jeżeli jeszcze jej nie czytaliście.Autorka przeplata, można powiedzieć, współczesną historię Maureen z dziejami Marii Magdaleny za czasów życia Jezusa. To sprawia, że powieść jest naprawdę bogata w słowa i wydarzenia, a przede wszystkim nie pozwala się od siebie oderwać. Z każdą stroną człowiek zadaje sobie coraz więcej pytań, a momentami zaczyna mieć wątpliwości, czy to, o czym czyta, jest stworzone przez wyobraźnię pisarki, czy też może jest to prawda. Na końcu można przeczytać, co autorka ma w tej sprawie do powiedzenia. Ja pozostawię swoje zdanie dla siebie, ale czytelników zachęcam do zapoznania się z końcówką i do głębszej refleksji. "Oczekiwana" to powieść, która zostawia nas z wieloma znakami zapytania. Jest to bardzo ciekawa książka, z którą, moim zdaniem, warto się zapoznać. To wiele tajemnic, nieznanych historii, powiązań i mistycznych doświadczeń. Ogrom tego wszystkiego intryguje i sprawia, że nie można oderwać się od lektury. Do tego, oczywiście, jakże piękny wątek o pięknej miłości.
"Marsjanin" jest świetną książką, którą z całą serdecznością polecam każdemu czytelnikowi. To wspaniała powieść ukazująca walkę o życie, determinację, odwagę. Nie należy także zapominać o niezwykłym poczuciu humoru głównego bohatera. Z pewnością nie będziecie żałować, gdy już sięgnięcie po tę lekturę. Książka wciągająca bez reszty. Pełna zwrotów akcji. Trzymająca w napięciu na każdym kroku. A to wszystko w iście kosmicznym klimacie.
21. Seria „Rodzina Dollangangerów” Virginia C. Andrews
Tutaj polecam całą serię, która jest jedną z najlepszych, jakie przeczytałam w życiu. Przerażająca, a jednocześnie niebywale wciągająca. Niesamowite thrillery psychologiczne o relacjach rodzinnych, gdzie pierwsze skrzypce grają tak naprawdę dziadkowie. Nie obyło się bez dramatycznych sytuacji, mrożących krew w żyłach wyznań czy trudnych do podjęcia decyzji. To bardzo dobra seria, choć z pewnością nie należy do łatwych i wesołych.
Kiedy zaczynałam pierwszą część owej trylogii nic nie wskazywało, że będzie to fantastyczne arcydzieło. Byłam wręcz zszokowana, kiedy kilka koleżanek zachwycało się "Drogą Cienia", a ja koszmarnie się z nią męczyłam. Nagle, w pewnym momencie, nastąpił jakby przełom. Akcja nabrała takiego tempa i działo się tak wiele, że nie mogłam się już oderwać aż do ostatniej strony "Poza Cieniem". Jest to naprawdę genialna trylogia, jednak polecam ją raczej starszym czytelnikom.
Miłość naprawdę potrafi wiele przetrzymać. I Tania, i Aleksander, aby chronić siebie nawzajem byli w stanie zrobić wszystko. Dziewczyna wróciła ze spokojnej wioski do ciągle bombardowanego Leningradu, żeby podtrzymać swojego ukochanego na duchu. On, pragnąc uniknąć jej zgubnego losu, chciał ją za wszelką cenę utrzymać z dala od siebie. To jedna z tych książek, o których wspomina się latami i nie można o nich zapomnieć. Podobnie jest z jej kontynuacją: „Tatiana i Aleksander”
25. Seria „Sekret dziedzictwa” Joanna Miszczuk
Każdy rozdział tej powieści jest poświęcony innej kobiecie z rodu. Dzięki pamiętnikom sprzed wielu, wielu lat główna bohaterka potrafi „przenieść się w czasie” do okresu średniowiecza. To, czego dowiaduje się Asia, a przy okazji każdy czytelnik, może naprawdę zdumiewać. Do tego bardzo ważnym elementem jest historia tajemniczego pierścienia, przechodzi z pokolenia na pokolenie od stuleci. Cała seria jest wspaniałą czytelniczą ucztą. Idealne lektury dla osób, które lubią sagi rodzinne sięgające zamierzchłych czasów. Do tego w całej historii przewijają się postacie autentyczne, które znamy z dziejów świata kultury, nauki, a nawet duchowieństwa. Od tej serii zaczęła się moja czytelnicza przygoda z powieściami o wątkach mitologicznych. Zaczęłam ją wiele, wiele lat temu, ale do teraz pamiętam, że była to wspaniała przygoda. Nawet ostatnio przywiozłam sobie z domowej biblioteczki 3 tomy, żeby sobie odświeżyć fabułę. Jest też dobry moment na zakup brakujących 2 części. Niemniej, Percy Jackson to świetna seria fantasy i dla młodszych, i dla starszych. Czyta się w ekspresowym tempie.
To wspaniała historia, do której mam ogromny sentyment. To od niej zaczął się mój czytelniczy nałóg. To od niej zaczął się mój niepohamowany apetyt na książki, kiedy miałam dużo wolnego czasu po maturze. Opowieść o przełamywaniu schematów, o rewolucji, o wprowadzaniu nowości, o przemianach. Pozycja zdecydowanie warta uwagi.
Po przeczytaniu kultowego już "Zmierzchu" sięgnęłam po "Intruza". Jakże byłam zaskoczona tą nagłą zmianą stylu i treści. Jakże różni się ta powieść od sagi Zmierzch. W dodatku autorka postawiła na nietuzinkową fabułę, która wówczas była dla mnie czytelniczym "WOW". Książkę pokochałam całym sercem i polecam wszystkim fanom fantasy z pogranicza science fiction.
Jedna z najlepszych serii fantasy, jaką miałam okazję przeczytać. O runach, o demonach, o walce. Kiedy zaczynałam pierwszy tom wiele lat temu, na początku nie mogłam się wdrożyć. Z czasem jednak fabuła pochłonęła mnie bez reszty, a przeczytane strony przeskakiwały w zaskakującym tempie. Koniecznie muszę wrócić do tego cyklu. Być może w audiobooku, skoro czyta fenomenalny Filip Kosior. Przyznaję, że Peter V. Brett jest genialnym twórcą literatury fantasy, a Cykl Demoniczny to wyjątkowa fabuła, wielowątkowa z ogromem intrygujących postaci.
I jak Wam się podoba zestawienie? Czytaliście którąś z tych książek? A jakie powieści są Waszymi ulubionymi, które polecacie od lat?
Źródła okładek: blog, Lubimy czytać, Tania Książka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeżeli dotarliście tutaj, nie zapomnijcie zostawić chociaż jednego słowa :)