wydawnictwo: MUZA
liczba stron: 304
moja ocena: 9/10
Książka ta już od pewnego czasu leżała sobie spokojnie na
jednej z moich półek. Kiedy przeczytałam „Cień wiatru”, sięgnęłam właśnie po
nią. Opis z tyłu okładki przykuł moją uwagę. Prędko zabrałam się za lekturę.
Historia dotyczy młodego chłopaka- Óskara, który na co dzień
mieszka w internacie. Pewnego dnia za sprawą kota, który na jego oczach
upolował bezbronnego ptaka, trafia do tajemniczego domu. Kiedy okazuje się, że
nie jest w nim sam, szybko z niego ucieka. Dopiero po czasie orientuje się, że
w ręku pozostał mu zegarek, który nieświadomie zabrał z sekretnego miejsca.
Kiedy postanawia go oddać, spotyka pewną dziewczynę, która wie, do kogo należy
przedmiot. W ten oto sposób poznaje Marinę. Zaprzyjaźniają się ze sobą i
wpadają na trop bardzo intrygującej sprawy. Podążają śladem tajemniczej damy.
Jeszcze nie wiedzą, że wielka ciekawość zaprowadzi ich do największej i
najbardziej niebezpiecznej przygody życia. Przygody, która mogłaby stać się
inspiracją, dla najlepszych twórców horrorów…
Jeszcze niedawno byłam sceptycznie nastawiona do twórczości
Zafóna. Teraz stwierdzam, że było to zupełnie nieuzasadnione. Póki co, jestem
po przeczytaniu jego dwóch książek i nie zawiodłam się na nich. Wręcz
przeciwnie. Są jednymi z najlepszych, jakie miałam okazję poznać. Lubię
historie, które trzymają w napięciu. Zapewniają ciągłą akcję i nie nudzą
zbędnymi opisami. Taka jest właśnie „Marina”. Opowieść, która rozpoczyna się
niepozornie, a prowadzi do niezłego thrillera. Nie powiem, czasami można się
przerazić podczas czytania.
„Marina” to także historia o wielkiej przyjaźni i miłości.
Pozwala nam się cofać w czasie, by poznać wcześniejsze losy bohaterów, które
nie zawsze były przepełnione szczęściem. Bardzo podobała mi się więź, jaka
połączyła Óskara z Mariną. Taka przyjaźń z prawdziwego zdarzenia. Gotowa
przetrwać najcięższe chwile. Równie wspaniała okazała się dla mnie miłość, jaką
darzyła swojego męża Eva Irinova. Nawet w tej najbardziej dramatycznej chwili,
nie opuściła swojego ukochanego.
Uwielbiam takie książki. Myślę, że nie jest to moje ostatnie
spotkanie z twórczością Zafóna. Czeka na mnie jeszcze „Gra Anioła” i „Więzień
Nieba”. Mam nadzieję, że szybko nadarzy się okazja do ich przeczytania. Już
teraz „Marinę”, jak i po raz kolejny „Cień wiatru” mogę wszystkim z wielką przyjemnością
polecić.
Wyzwania:
Nie mialam jak dotąd okazji zapoznać się z żadną książką tego autora. Mam jednak to w planie
OdpowiedzUsuń