sobota, 30 lipca 2016

"Chwila szczęścia" Federico Moccia

"Chwilę szczęścia" przeczytałam kilka miesięcy temu, jednak jakoś nie miałam weny, żeby cokolwiek o tej książce napisać. Sięgnęłam po nią, kiedy choroba uziemiła mnie na dwa tygodnie w domu. Spośród wielu powieści, jakie czekają na półkach, wybrałam właśnie tę, jako jedno z moich wyzwań na 2016 rok. "Chwila szczęścia" była świetną odskocznią od myślenia o nieustającym przeziębieniu.

Nicco przeżywa właśnie kryzys. Jego dziewczyna, Alessia, odeszła od niego praktycznie bez słowa. Z pomocą w tych trudnych chwilach przychodzi jego najlepszy przyjaciel, Gruby, który zabiera go na różne imprezy, do baru itp. Chłopak zajmuje się sprzedażą pirackich płyt i filmów przez internet. Jego ciekawy styl życia nie kończy się na tym. Od roku spotyka się z dwiema dziewczynami. Jest człowiekiem, który nie za bardzo przejmuje się konsekwencjami i stara się brać z życia jak najwięcej. Nicco to jego zupełne przeciwieństwo. Pewnego dnia obaj poznają dwie turystki z Polski. Nie pozostają obojętni na to przypadkowe spotkanie...

Od zawsze miałam słabość do tego pięknego kraju jakim są Włochy. Odkąd pamiętam, marzy mi się podróż do Rzymu, dlatego z wielką chęcią sięgnęłam po "Chwilę szczęścia", która już od dawna zalegała na mojej półce. Już wcześniej miałam okazję poznać twórczość autora. Zarówno "Trzy metry nad niebem", jak i "Tylko ciebie chcę" bardzo mi się podobały. Natomiast średnio przypadła mi do gustu powieść "Mężczyzna, którego nie chciała pokochać". Przyszedł czas na "Chwilę szczęścia", która z kolei zapowiadała się bardzo ciekawie, ale nie powaliła mnie na łopatki tak, jak te dwie pierwsze, które wymieniłam. Owszem, jest miło, klimatycznie, ale nie czytałam jej z zapartym tchem. W porównaniu z wcześniejszymi książkami czegoś mi tutaj zabrakło.

Jeżeli chodzi o samych bohaterów, oceniam ich raczej pozytywnie. Nicco to wrażliwy mężczyzna, który nieco pesymistycznie podchodzi do życia. Bardzo przeżywa rozstanie z ukochaną i w dużej mierze uważa siebie za winnego całej tej sprawy. Na szczęście ma przyjaciela, który jest jego zupełnym przeciwieństwem. Gruby we wszystkim widzi pozytywy. Nie zastanawia się, co zrobi, kiedy jego dwie dziewczyny poznają prawdę o swoim istnieniu. Chociaż nie przepadam, a wręcz mogę powiedzieć, że nie znoszę tego typu facetów, którzy bawią się na kilka frontów i nie widzą w tym nic złego, ten bohater zyskał moją sympatię. Za to, że pomimo swojego dosyć oryginalnego stylu życia, jest wspaniałym przyjacielem.

Jak można się bez problemu domyślić, nie zabrakło również wątku miłosnego. Dwie turystki z Polski nie pozostaną obojętne dla Włochów. Wręcz przeciwnie. Dzięki nim życie dwóch przystojniaków bardzo się zmieni. Chociaż historii o miłości jest mnóstwo i wiele jest tak podobnych do siebie, że temat staje się powoli oklepany, to tutaj był to bardzo trafiony pomysł. Nie każdy czytelnik lubi takie książki, ale czasami dobrze jest po takową sięgnąć. Na przykład mi tego typu lektura zapewnia świetną rozrywkę. Zwłaszcza, gdy skończę czytać coś, co zajęło mi dużo czasu, taka lekka książka jest wspaniałym sposobem na odprężenie.

"Chwila szczęścia" spodoba się zapewne tym, którzy lubią powieści obyczajowe z historią miłosną. Zdecydowanym plusem jest tutaj klimat Rzymu. Czytając tę książkę mogłam przenieść się do mojego wymarzonego miasta i czuć się, jak na wakacjach. Jest to dobra książka, dzięki której miło spędziłam czas, ale porównując ją chociażby z "Trzy metry nad niebem", nie wypada aż tak świetnie. Na szczęście mam już na horyzoncie kolejną część i liczę na to, że będę nią zachwycona tak, jak przy pierwszym spotkaniu z twórczością autora.

Wydawnictwo Muza

piątek, 29 lipca 2016

"Magonia" Maria Dahvana Headley


"Magonia" była kolejną książką, którą wybrałam jako jedno z wyzwań BookAThonu. Muszę przyznać, że jest to bardzo ciekawa historia, która niesamowicie mnie wciągnęła. Zdecydowanie było to dla mnie coś nowego.

Aza Ray Boyle cierpi na bardzo tajemniczą chorobę. Jest jedynym przypadkiem takiej anomalii na świecie. Nikt nie wie, jak jej pomóc. W każdej chwili jej życie może się skończyć. Dziewczyna jakby topi się w powietrzu. Ma problemy z mówieniem i oddychaniem. Pewnego dnia zauważa na niebie statek. Słyszy, jak ktoś ją z niego wzywa. Wszyscy zgodnie twierdzą, że jest to efekt zażywania leków. Tylko jedna osoba stara się wyjaśnić tę dziwną sytuację. Przyjaciel Azy, Jason. Między nastolatkami zaczyna rodzić się uczucie, jednak niefortunny los postanawia ich rozdzielić. Dziewczyna odchodzi z naszego świata, ale nie jest to koniec jej życia...

Kiedy zaczynałam przygodę z "Magonią", nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Nie sądziłam, że będzie to historia tak bardzo fantastyczna. Z jednej strony rzeczywistość, jaką znamy. Z drugiej świat tak nierealny, że trudno jest go sobie nawet wyobrazić. Byłam naprawdę zaszokowana pomysłem autorki. Zaskoczyła mnie wizją Magonii. To miejsce, które kojarzy mi się z krainą snu.  Istoty, które je zamieszkują są naprawdę fantastyczne i wyjątkowe. Tylko ktoś o ogromnie rozbudowanej wyobraźni mógł stworzyć coś równie niesamowitego. Za to należy się autorce wielki plus.

Bardzo duże wrażenie zrobiło na mnie również przejście Azy ze świata ludzi do Magonii. Prawdę powiedziawszy wszystko, co działo się od momentu pojawienia się na niebie statku, było zaskakujące i tajemnicze. Z pewnością równie zdumieni musieli być lekarze, którzy w tym czasie po raz kolejny przyjmowali Azę na szpitalnym oddziale. To, co odkryli w jej ciele, na pewno nimi wstrząsnęło. Wykraczało to bowiem poza wszelkie ramy normalności i praw przyrody, jakie panują na świecie.

Warto zauważyć także motyw przyjaźni. Relacji pomiędzy Azą i Jasonem można tylko pozazdrościć. Chłopak był w stanie wiele dla niej zrobić. Pomimo tego, że dziewczyna różniła się znacząco od rówieśników, nigdy jej nie zostawił. Ona z kolei darzyła go wielką sympatią i zaufaniem. Jason nie wyśmiał jej nadzwyczajnego widzenia. Starał się wyjaśnić owe zjawisko. Był przy niej do samego "końca", a mimo tego, że dziewczyna "umarła", miał przeczucie, że ona jednak gdzieś jest. Że nie odeszła. Postanowił ją odnaleźć. Myślę, że każdy człowiek chciałby spotkać w swoim życiu takiego oddanego przyjaciela.

O samym czytaniu książki mogę powiedzieć, że była to wspaniała rozrywka. Nie znudził mnie żaden fragment. Wręcz przeciwnie. Tutaj nie ma nieciekawych fragmentów. Autorka sprawiła, że z każdą kolejną stroną chce się pozyskać coraz więcej informacji. Poza tym akcja nie zwalnia. Dzieje się naprawdę wiele. Uważam, że to ogromna zaleta książki.

Moim zdaniem "Magonia" spodoba się czytelnikom, którzy lubią lżejszą fantastykę. To również świetna lektura dla młodzieży. Z pewnością przypadnie do gustu także tym, którzy szukają czegoś niestandardowego. Polecam.

Wydawnictwo Galeria Książki

czwartek, 28 lipca 2016

"Piętno Midasa" Agnieszka Lingas- Łoniewska

O tym, że uwielbiam książki Agnieszki Lingas- Łoniewskiej, wie każdy, kto śledzi moje czytelnicze podboje. Po przeczytaniu kilkunastu powieści autorki jestem przekonana, że każda następna stanie się moją ulubioną. Tak było również w przypadku "Piętna Midasa". To kolejna książka, którą pochłonęłam jednym tchem i jestem nią zachwycona.

Jakub Rojalski zajmuje się fotografią. Pewnego dnia poznaje swoich sąsiadów. Anka, młoda magister farmacji, jest maltretowana przez swojego męża. Kobieta ma już dość poniżania i postanawia zmienić swoje życie. Okazuje się, że Jakub może jej w tym pomóc. Tymczasem podczas jednego z przyjęć weselnych fotograf poznaje Karolinę Linde. Kobieta jest szefową wydziału śledczego wrocławskiej policji. Jedna nierozwiązana sprawa nie daje jej spokoju. Śledztwo utknęło w martwym punkcie, a liczba ofiar słynnego Midasa wciąż wzrasta. Pomiędzy Jakubem a Karoliną zaczyna rodzić się uczucie. Chociaż wszystko zaczyna zmierzać w stronę szczęścia, młody fotograf czuje, że musi najpierw przyjdzie mu się zmierzyć z demonami, które mu towarzyszą...

Prędzej czy później sięgnęłabym po "Piętno Midasa" ze względu na moją ogromną sympatię do twórczości autorki, ale zdecydowałam się przeczytać ją na początku miesiąca w ramach BookAThonu. Bardzo się cieszę, że nie zawiodłam się i historia stworzona przez panią Agnieszkę po raz kolejny mnie zachwyciła. To powieść o dręczących demonach rzeczywistości, które często dopadają człowieka niekoniecznie z jego własnej winy. Przecież nasz start na tym świecie nie zależy od nas, ale w największej mierze od naszych rodziców i środowiska, w jakim się wychowujemy. Warto również zauważyć, że często poznani przez nas ludzie mają na nas ogromny wpływ. Zwłaszcza, gdy pojawiają się w szczególnych momentach naszego życia, kiedy jesteśmy podatni na wszelkie sugestie. Dlatego nie należy od razu skreślać kogoś, kto wydaje nam się być z marginesu społeczeństwa. Pozostaje jedynie poczekać, aż dana osoba dostrzeże własnymi oczami, co jest dobre, a co złe i wybierze odpowiednią ścieżkę dalszego życia. To już zależy wyłącznie od niej.

W powieściach autorki uwielbiam głównych bohaterów. Myślę, że nie ja jedna chętnie poznałabym ich na żywo. Zawsze chwyta mnie za serce przemiana zła w dobro zwłaszcza, gdy dzieje się to pod wpływem ogromnego uczucia. Ktoś mógłby powiedzieć, że takie rzeczy dzieją się tylko w książkach i w filmach, że nie może istnieć taka miłość. Że ludzie się nie zmieniają. To nieprawda. W końcu nie jest to książka science fiction. To historia, która daje nadzieję na to, że w życiu wszystko może się zdarzyć. Uświadamia nam, że po burzy zawsze wychodzi słońce. Chociaż wydawałoby się, że nasze życie skazane jest na klęskę, nagle może pojawić się ktoś, kto je znacznie odmieni. Ktoś, kto sprawi, że zaczniemy widzieć wszystko w zupełnie innych barwach. Ktoś, dzięki komu będziemy wiedzieć, że od teraz zacznie się lepszy czas. Przykładem osoby, która mogłaby to potwierdzić, jest nasz główny bohater. 

"Piętno Midasa" to niesamowita książka, która wciągnęła mnie bez reszty. Akcja dzieje się w zaskakującym tempie. Wywołała we mnie wiele różnych emocji. Od smutku i zwątpienia poprzez nadzieję do radości. Są takie fragmenty, że aż chce się zapłakać. Właśnie za to uwielbiam książki autorki. Za ogromne poruszenie jakie wywołują w trakcie lektury. Za każdym razem (tak też w przypadku "Piętna Midasa") po przeczytaniu powieści pani Agnieszki czuję się o wiele bardziej pozytywnie, jakby ktoś dodał mi energii. Chyba nie muszę dodawać, że zawsze poprawiają mi humor?

Oczywiście, jak najbardziej polecam tę, jak również inne powieści autorki. "Piętno Midasa" to wspaniała historia chłopaka, którego los wystawił na próbę, ale dał mu szansę na wyprostowanie swoich ścieżek. To również historia o uczuciach, które towarzyszą nam w życiu. O miłości, a także nienawiści. O pragnieniu bycia kochanym i o chęci zemsty. Jako ciekawostkę dodam, że autorka napisała dwa zakończenia. Przyznam Wam szczerze, że gdyby powstało tylko to drugie, w pierwszej chwili po przeczytaniu, miałabym ochotę podrzeć tę książkę na strzępy. Na szczęście jest wersja alternatywna, za co bardzo serdecznie dziękuję.

Wydawnictwo Novae Res

środa, 27 lipca 2016

"Dosięgnąć gwiazd" Susan Mallery


Ostatnio często dopada mnie kryzys czytelniczy. Po pięćdziesięciu stronach mam już dość, nad czym bardzo ubolewam, bo na półkach stoi mnóstwo wspaniałych tytułów, które tylko czekają, aby po nie sięgnąć. Na szczęście kilka dni temu wpadła w moje ręce powieść Susan Mallery "Dosięgnąć gwiazd", dzięki której skończyła się zła czytelnicza passa.

Nina Wentworth poświęciła wiele lat swojego życia, aby utrzymać na wodzy sprawy rodzinne. Wszystko za sprawą matki, która jest wielkim lekkoduchem i nie za bardzo przejmuje się tym, co się wokół niej dzieje. Kobieta nie zna pojęcia odpowiedzialność. Nie zna pojęcia konsekwencja. Wszystko pozostaje zatem na głowie trzydziestoletniej Niny. Czy jednak codzienność dziewczyny, polegająca na poprawie błędów matki, jest tym, o czym zawsze marzyła? Pewnego dnia na jej drodze pojawia się dwóch przystojnych mężczyzn, którzy mogą przyczynić się do wielkich zmian w życiu Niny...

Ta książka uświadomiła mi jedno, a mianowicie to, że los naprawdę może odmienić naszą codzienność w każdej chwili. Zwłaszcza w tej, w której najmniej się tego spodziewamy. Może nam postawić na drodze ludzi, dzięki którym nagle zrozumiemy, że czasami trzeba spojrzeć na siebie i tylko na siebie, na własne pragnienia, marzenia, na własne JA. Innym razem jedna podjęta przez nas decyzja może w przyszłości zaowocować spełnieniem największych pragnień, które dotąd były nieosiągalne. O tym przekonała się również nasza główna bohaterka.

Warto też zwrócić uwagę na młodsze rodzeństwo Niny, które stanowi Averil. Dziewczyna skorzystała z pomocy starszej siostry, dzięki której mogła ukończyć studia. Jej życie wydaje się poukładane. Ma pracę, dom i kochającego męża. Czego chcieć więcej? Jednak ona wciąż czuje, że czegoś jej brak. Nie może odnaleźć samej siebie, dlatego postanawia odwiedzić swoją rodzinną wyspę. Tam stara się dojść do porozumienia z samą sobą. Rozwiązać problem, który wciąż w niej tkwi. Pomimo tego, że siostry długo za sobą tęskniły, wciąż dochodzi między nimi do kłótni. Jednak w ich sprzeczkach można zauważyć pewną, powiedzmy, równowagę. Averil patrzy głównie na siebie i swoje problemy. Nina swoje plany i marzenia odkłada gdzieś na bok i zajmuje się pomaganiem innym. I jedna i druga czują, że coś jest nie tak. Dzięki ich zachowaniu i postrzeganiu świata dochodzi się do wniosku, że nie można być całe życie egoistą, a z drugiej strony nie należy popadać w skrajność i całego siebie poświęcać dla dobra innych, bo nie wystarczy nam czasu na spełnianie własnych pragnień. We wszystkim trzeba zachować umiar.

Oczywiście, nie należy w przypadku tej powieści pominąć wyraźnego wątku miłosnego, który odgrywa znaczącą rolę. Nagle w życiu Niny pojawia się dwóch mężczyzn. Kyle - przystojny, pewny siebie, pełen energii pilot wojskowy i Dylan - jej pierwsza i największa miłość, którą utraciła wiele lat temu. Na początku sytuacja wydaje się być prosta. Romans bez zobowiązań i czysta przyjaźń. Sprawy jednak przybierają nieco innego obrotu. Ninie pozostaje zadecydować, którą drogę wybrać. Wszak podobno stara miłość nie rdzewieje... Swoją drogą to też ciekawe, że osoby, które kiedyś były dla nas kimś ważnym, z jakiegoś powodu znikają, a później pojawiają się ponownie w naszym życiu... Wszystko ma czemuś służyć. Podobno nic nie dzieje się bez przyczyny...

Cóż można powiedzieć o matce Niny oraz Averil? Zdecydowanie nie przepadam za tą kobietą. Nie do końca przemawiają do mnie ludzie, którzy już dawno powinni zachowywać się odpowiedzialnie i racjonalnie, a wciąż mają w sobie więcej z dziecka niż z dorosłego. Poza tym osoby dojrzałe nie powinny być tak bezmyślne i nie powinny udawać, że w życiu za nic nie ponosi się konsekwencji. Dlatego postępowanie tej bohaterki oceniam na zdecydowane NIE.

"Dosięgnąć gwiazd" to bardzo przyjemna i lekka lektura. Idealna na letnie dni. Zapewnia doskonałą rozrywkę, a przy okazji daje coś nie coś do myślenia. Czyta się ją błyskawicznie. Polecam zwłaszcza czytelniczkom gustującym w obyczajówkach i historiach miłosnych.

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Harper Collins
http://www.harpercollins.pl/

sobota, 2 lipca 2016

"Marsjanin" Andy Weir



Na "Marsjanina" skusiłam się dzięki Anicie z Book Reviews by Anita i absolutnie tego nie żałuję. Powieść Andy'ego Weira jest fenomenalna. Właśnie takiej książki potrzebowałam, żeby wreszcie wskoczyć z powrotem w mój czytelniczy świat.

Mark Watney jest członkiem marsjańskiej ekspedycji. Burza piaskowa zmusza ekipę do opuszczenia Czerwonej Planety. Mark zostaje ciężko ranny. Kiedy odzyskuje przytomność, orientuje się, że został sam. Na domiar złego po przejściu wichury obozowisko jest w fatalnym stanie. Pozostało niewiele żywności. Poziom tlenu też nie jest zadowalający. O kontakcie z Ziemią nie ma nawet co marzyć. Niestety, zarówno koledzy Marka jak i NASA są przekonani, że mężczyzna nie żyje, a zatem są marne szanse na to, aby ktokolwiek zorganizował misję ratunkową. Mark ma dwie opcje. Albo poddać się i umrzeć, albo walczyć o przetrwanie, chociaż graniczy to z cudem...

"Marsjanina" zaczęłam czytać już jakiś czas temu, jednak obowiązki nie pozwoliły mi go dokończyć. Bardzo byłam z tego powodu niepocieszona, ale co zrobić... Na szczęście teraz przyszło mnóstwo wolnego czasu i tak oto udało mi się dotrzeć do ostatniej strony tej fantastycznej książki. Jestem nią zachwycona. Dawno nie przeczytałam powieści, która zrobiłaby na mnie takie wrażenie jak "Marsjanin". Nigdy nie przepadałam za kosmicznymi podbojami w literaturze. Pierwszy raz przełamałam się przy "Chórze zapomnianych głosów" Remigiusza Mroza i drugi właśnie przy "Marsjaninie". Cóż mogę napisać? Po prostu zakochałam się w tej książce.

Mark Watney stał się moim ulubionym bohaterem. Uwielbiam go za jego odwagę, ducha walki, a przede wszystkim za niesamowity charakter. Uwagi, jakie notował w swoim dzienniku, nie jeden raz doprowadziły mnie do śmiechu, chociaż jemu samemu z pewnością do śmiechu nie było. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, w jaki sposób dzień za dniem walczył o to, aby przeżyć. Mało kto dałby radę dokonać tego, co on. Przede wszystkim nie każdy człowiek ma taką wolę życia, jaką miał Mark.

Oprócz wspaniałego głównego bohatera na wielki plus oceniam to, w jaki sposób autor opisał wszelkiego rodzaju technologie użyte w trakcie marsjańskiej misji. Przeciętny człowiek nie wyobrażałby sobie, że tak skomplikowane urządzenia mogą w ogóle istnieć. Mało tego ogrom wiedzy, jakim wykazywała się cała ekipa, a zwłaszcza Mark, sprawił, że miałam ochotę im wszystkim pogratulować geniuszu. Uwielbiam mądrych, inteligentnych ludzi, dla których nauka jest pasją.

"Marsjanin" jest świetną książką, którą z całą serdecznością polecam każdemu czytelnikowi. To wspaniała powieść ukazująca walkę o życie, determinację, odwagę. Nie należy także zapominać o niezwykłym poczuciu humoru głównego bohatera. Z pewnością nie będziecie żałować, gdy już sięgnięcie po tę lekturę. Książka wciągająca bez reszty. Pełna zwrotów akcji. Trzymająca w napięciu na każdym kroku.

Wydawnictwo Akurat

piątek, 1 lipca 2016

"Maleńka Dorrit" Charles Dickens

Uff... uporałam się z wszelkimi obowiązkami związanymi z moimi studiami. Wszystkie kolokwia, zaliczenia, egzaminy już za mną i wreszcie mam czas na to, żeby zająć się czytelniczymi zaległościami. Tak oto przyszedł moment, kiedy udało mi się skończyć rozpoczętą już jakiś czas temu "Maleńką Dorrit" Charlesa Dickensa.

Amy Dorrit (tytułowa Maleńka Dorrit) jest córką Williama Dorrita. Mężczyzna stracił wszystkie swoje oszczędności i przebywa w więzieniu dla dłużników Marshalsea. W tym miejscu dorastają także jego dzieci. Oprócz Amy jest to Fanny oraz Edward. Rodzeństwo może wychodzić na wolność. Dorrit pracuje jako szwaczka u pani Clennam. Pewnego dnia do domu powraca Arthur Clennam, który do tej pory przebywał ze swoim ojcem w Chinach. Przed śmiercią pragnął przekazać synowi ważną wiadomość. Młody Clennam zaczyna podejrzewać, że jest ona powiązana ze szwaczką....

Dawno nie spotkałam się z książką, której fabuła jest bardzo intrygująca, a powieść czyta się przy tym trudno. Mimo, że podobała mi się historia, nie mogłam momentami się skupić. Nie wiem, co za tym stało, ale często w trakcie lektury myślami byłam gdzieś indziej. Przeczytanie około trzystu stron nigdy nie stanowiło dla mnie problemu, aż do tej pory.

Naprawdę trudno mi napisać, co sądzę o tej książce. Chociaż bohaterowie są bardzo dobrze wykreowani, chociaż historia jest ciekawa i skłania do refleksji, ja nie czuję się zachwycona. Zdecydowanie wolę powieści, od których nie mogę się oderwać. Takie, które mnie w żaden sposób nie nudzą. W tym przypadku tego, niestety, nie odczułam, czego bardzo żałuję. Charles Dickens stworzył bowiem bardzo interesujące dzieło, które nawiązuje do problemów giełdowych i gorączki finansowej, jaka panowała w trakcie pisania powieści. Pokazał, jaką rolę już od dawna odgrywają w życiu pieniądze i jak bardzo potrafią na nie wpłynąć. Jest to niewątpliwie bardzo ważny i ciągle aktualny temat.

Jeżeli o mnie chodzi, gustuję raczej w innym literackim klimacie. Uważam, że nie do końca trafił do nie styl autora. Niemniej jednak "Maleńka Dorrit" z pewnością spodoba się tym, którzy zaczytują się w klasyce.

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu MG

http://www.wydawnictwomg.pl/

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...