środa, 30 lipca 2014

"Dziewczyna #9" Tami Hoag

autor: Tami Hoag
wydawnictwo: Harlequin Mira
liczba stron: 416
moja ocena: 10/10

Zawsze podziwiałam twórców wszelkiego rodzaju literackiej sensacji. To, jak potrafią budować napięcie. Jeżeli autor jest w tym dobry, książka staje się fenomenem. Myślę, że Tami Hoag do takich autorów należy, bo "Dziewczyna #9" jest wprost genialną powieścią.

Minneapolis. Rozpoczyna się Nowy Rok. Większość ludzi ma zamiar bawić się do białego rana. I właśnie tą wspaniałą zabawę przerywa makabryczne wydarzenie. Z jadącego samochodu wypada ciało kobiety, prosto pod koła nadjeżdżającego auta. Nikt nie jest pewny, czy żyła zanim została przejechana. Jej twarz jest okaleczona do tego stopnia, że wstępna identyfikacja jest w zasadzie niemożliwa. Dodatkowo dziewczyna nie ma przy sobie żadnych dokumentów. Jest to kolejna anonimowa ofiara zamordowana w mijającym roku. Detektywi Kovac i Liska podejrzewają, że sprawa może mieć związek z seryjnym mordercą nazwanym Doc Holiday i że tym razem zabija z jeszcze większym okrucieństwem.

Jestem pod wielkim wrażeniem tej książki. Uwielbiam historie, które tak wciągają, jak ta. Czyta się ją jednym tchem, nie mogąc się oderwać. Z każdą stroną czytelnik jest coraz bardziej zaangażowany w fabułę. Chce coraz więcej informacji. To jest coś, co naprawdę lubię. I myślę, że nie tylko ja. Oczywiście, nie obyłoby się bez wspaniałych zwrotów akcji i momentów, które niesamowicie zaskakują. Myślisz, że już znasz mordercę, a tu taki "psikus" ze strony autorki. Świetne!

Ta historia pokazuje również problemy współczesnej młodzieży. Brak akceptacji ze strony rówieśników, a także najbliższej rodziny. Wykorzystywanie seksualne. Chęć bycia najlepszym bez względu na konsekwencje. I wreszcie, chęć bycia lubianym przez klasową "elitę".

Książkę jak najbardziej polecam. Jest wspaniałą lekturą. Szokującą, pełną napięcia, szybkiej akcji. Świetnie napisana. Ta powieść porwie was bez reszty. Gwarantuję.

Wydawnictwo Harlequin Mira

Za książkę dziękuję Ósemkowemu Klubowi Recenzenta

Wyzwania:

niedziela, 13 lipca 2014

"Spotkamy się pod drzewem ombu" Santa Montefiore

autor: Santa Montefiore
wydawnictwo: Świat Książki
liczba stron: 560
moja ocena: 10/10

Na książkę trafiłam przypadkiem szukając innego tytułu. Zaintrygowała mnie, a skoro była dostępna w bibliotece, to chętnie "zaopiekowałam się" nią. W ten sposób poznałam wspaniałą historię, która dawno mnie tak nie wzruszyła.

Sofia Solanas jest wyjątkowo przebojową dziewczyną wychowywaną w dużej i kochającej się rodzinie. Rozpieszczona, uparta i strasznie dumna. Jej ulubione zajęcia często odbiegają od typowych zabaw jej kuzynek. Zdecydowanie woli grać w polo i wspinać się na drzewa. Jest uwielbiana przez wszystkich, za wyjątkiem swojej matki, której uwagę pragnie za wszelką cenę przyciągnąć. Pewnego dnia wdaje się w romans, który może okryć hańbą całą rodzinę. Rodzice postanawiają wysłać ją za granicę. Nie spodziewają się jednak, że ta decyzja stanowczo zmieni życie wszystkich członków rodziny...

Gdy przyszło mi odebrać książkę z biblioteki, przyznam szczerze, nie spodziewałam się, że jej objętość będzie tak duża. Pewnie, zawsze można sprawdzić w Internecie, ile ma stron, ale jakoś nie zwróciłam wówczas na to uwagi. Pomyślałam, że może wcale nie będzie tak kolorowo z czytaniem. Nic bardziej mylnego. Książka ma 560 stron, ale jest tak wspaniała, że mogłaby mieć ich nawet z tysiąc. Czyta się ją bardzo szybko.

Uwielbiam takie sagi rodzinne. Wszechobecne sekrety i intrygi. Coś, o czym lubię czytać. Tutaj jest tego sporo. Ta książka pokazuje, jak bardzo wszelkie tajemnice i nieczyste zagrania wobec innych, mogą zmienić wydarzenia. Jak jedna źle podjęta decyzja może zaważyć na losie bliskich. Niesamowite. Ile czasu musi minąć, aby rozumieć swoje błędy.

Kiedy skończyłam czytać powieść od razu przypomniał mi się mój maturalny temat: "motyw walki człowieka z przeznaczeniem". Miałam nieodparte wrażenie, że ta książka bardzo by do niego pasowała. Szczególnie, gdy główna bohaterka zaczęła się w pewnym momencie zastanawiać, co by było, gdyby nie uniosła się dumą i postąpiła inaczej. Prawdopodobnie nie mielibyśmy takiego zakończenia, jakie jest (a jest o wiele lepsze i głębsze niż: "i żyli długo, i szczęśliwie"). Sama zaczęłam myśleć o tym, czy aby na pewno Sofia dobrze robi. W wielu kwestiach nie zgadzałam się z nią i bardzo mnie drażniła. Ale cóż, dzięki temu znamy rezultat jej poczynań i zawsze możemy wykorzystać to w naszym życiu, aby zapobiec podjęciu złych decyzji. Kilka razy pomyśleć, zanim coś się zrobi.

Może trochę szkoda, że okładka zdradza z kim Sofia wda się w romans. Z jednej strony można się tego od początku domyślić, ale z drugiej od razu mamy informacje podane jak na tacy. Ja nie zdradzę o kogo chodzi. Po prostu. Jest to miłość zakazana, ale równie piękna. Miłość, która zdarza się raz w życiu. Wyjątkowo szczera i oddana. Która potrafi przetrwać zarówno próbę czasu jak i odległości.

Jest to książka wyjątkowa. Wzruszająca. Uwielbiam takie historie. Chociaż wolałabym, aby jednak skończyła się trochę inaczej i tak jest fantastyczna. Piękna opowieść, która chwyta za serce. Polecam. Długo o niej nie zapomnicie.

Wydawnictwo Świat Książki

Wyzwania:

wtorek, 8 lipca 2014

"Moc z Lortycji" Paulina Marta Deptuła

autor: Paulina Marta Deptuła
wydawnictwo: Wfw
liczba stron: 134
moja ocena: 7/10

"Moc z Lortycji""- krótka opowieść, na którą trafiłam przypadkiem na stronie księgarni, a którą miałam dzisiaj okazję przeczytać dzięki Ósemkowemu Klubowi Recenzenta. Opowieść, która wciąga nas w magiczny świat...

Natalia mieszka wraz z rodzicami w Londynie. Pewnego dnia do ich domu przychodzi Klara. Podczas wyprawy do lasu dziewczynka gubi bransoletkę. Postanawiają wykopać dół. Nieoczekiwanie natrafiają na drzwi. Jeszcze nie wiedzą, że gdy je przekroczą, ich życie zmieni się nie do poznania...

Byłam w lekkim szoku, kiedy dowiedziałam się, że autorką jest trzynastoletnia dziewczyna. Przyznam szczerze, trochę sceptycznie podeszłam do czytania. Niepotrzebnie, ponieważ fabuła, akcja, bohaterowie są świetnie przedstawione. Bardzo mi się podobał ten fantastyczny świat Lortycji. Mimo tego, że książka została napisana przez nastolatkę, nie jest to taka typowa bajka dla dzieci. Tą historię może przeczytać każdy niezależnie od tego, ile ma lat. Gwarantuję, że ta baśniowa kraina porwie Was bez reszty.

Książkę czytało mi się z niebywałą lekkością. Zaczęłam lekturę rano, a skończyłam jakieś czterdzieści minut temu. To również jest plusem. Nic się nie dłuży, nie ma opisów. Co bardzo ciekawe opowieść nie kończy się takim typowym dobrym zakończeniem. Nie jest ono smutne, ale też nie do końca tryskające radością.

Jedyne co średnio przypadło mi do gustu to zachowanie rodziców Natalii, którzy sprawiali nieco dziwne wrażenie. Wystarczyła jedna wymówka, gdzie były ich podopieczne, a oni bez większych nerwów i przeanalizowania, czy dziewczynki mówią prawdę, za każdym razem wierzyli w to, co mówią.

Poza tym książkę uważam za bardzo dobrą. Może nie wybitną, ale na pewno zasługującą na uwagę. Jest świetnie napisana, a pamiętajmy, że jej autorką jest trzynastolatka.

Wydawnictwo Warszawska Firma Wydawnicza

Za książkę dziękuję Ósemkowemu Klubowi Recenzenta

Wyzwania:

"Triburbia" Karl Taro Greenfeld

autor: Karl Taro Greenfeld
wydawnictwo: Świat Książki
liczba stron: 304
moja ocena: 6/10

 "Triburbia" to książka, którą pożyczyła mi kuzynka. Zanim zaczęłam czytać, miałam różne wyobrażenia o tej książce. Po części się one sprawdziły, po części nie.

Kilku mężczyzn po odprowadzeniu dzieci do szkoły, spotyka się na kawie. Pod wieloma względami zupełnie różnią się od siebie. Mamy między innymi inżyniera dźwięku, biznesmena, autora. Każdego dręczy jakiś problem. Zmagają się z życiem w wielkim mieście.

Na początku jakoś nie mogłam wdrożyć się w treść. Nie mogłam się skupić. Ciężko było mi połączyć, kto czym się zajmuje. Z każdą stroną jednak było coraz lepiej. W pewnym momencie bardzo się wciągnęłam. Tak, jak jest to napisane po wewnętrznej stronie okładki, opowieści o bohaterach są ułożone jak puzzle. Dzięki temu z każdym kolejnym rozdziałem możemy poznać kogoś nowego, ale i poprzednia postać odkrywa nam trochę więcej siebie. Chyba właśnie to sprawiło, że książkę czytało mi się coraz lepiej.

Ta książka pokazuje, jak toczy się życie w wielkim mieście. Tutaj króluje chęć wzbogacenia się, pokazania, kto jest lepszy, narkotyki i romanse. W pewnym momencie aż chciało się powiedzieć, że "każdy żyje z każdym". Wszyscy się nawzajem zdradzają. Mało kto nie zażywa przynajmniej trawki. Wszędzie chodzi o pieniądze, karierę. Dla niektórych biznes był ważniejszy od żony i dzieci. Do tego dochodzi też postępowanie w stylu "po trupach do celu". Ja nie powiem o tym, że zdradziłeś żonę, a ty zapłacisz za moją szkołę. Tutaj nawet dzieci walczyły o dominację w grupie.

Historia jest o tyle ciekawa, że przedstawia życie amerykańskiej klasy średniej z różnych perspektyw. Myślę, że można wyciągnąć z niej ciekawe wnioski.

Wydawnictwo Świat Książki

Wyzwania:

niedziela, 6 lipca 2014

"Chce się żyć" Maciej Pieprzyca

autor: Maciej Pieprzyca
wydawnictwo: W.A.B
liczba stron: 256
moja ocena: 10/10

Pewnego dnia miałam do wyboru kilka książek. Z wymienionych nie miałam właśnie "Chce się żyć", dlatego postanowiłam ją przeczytać. Nie spodziewałam się wtedy, że będzie to książka, która tak zajmie moje myśli i skłoni do wielu refleksji.

Książka dotyczy historii życia Mateusza Rosińskiego. Chłopak urodził się z porażeniem mózgowym. Od razu został spisany na straty. Porównany ze zwierzątkiem domowym, nie wykazującym wyższego myślenia. Takie określenie zastosowała pani doktor. Jednak nikt nie domyśla się, że mimo poważnego schorzenia Mateusz jest w pełni rozwinięty intelektualnie i tylko jego sparaliżowane ciało nie pozwala mu na kontakt z otoczeniem. Mija wiele lat zanim ktoś w końcu go zrozumie...

Nadal pozostaję w stanie głębokiego zdumienia po przeczytaniu tej książki. Mateusz musiał przez wiele lat przechodzić piekło. Wszystko rozumiał, wszystko widział i słyszał, ale nie mógł dać komunikatu zwrotnego. Przez wszystkich był uznawany za roślinę. W końcu został umieszczony w specjalnym ośrodku, gdzie nadal nikt specjalnie nie próbował porozumieć się z nim.

Dopiero po wielu, wielu latach w końcu znalazła się osoba, która za pomocą specjalnego alfabetu mogła się z nim dogadać. To było spełnienie jego marzeń. Uważam, że ta książka powinna być lekturą obowiązkową dla każdego. Dlaczego? Właśnie dlatego, że ludzie w większości nie doceniają tego, że są zdrowi. Że mogą mówić, chodzić i tym podobne. Wielu ludzi nie zastanawia się nad tym, co mogą odczuwać osoby, dla których los od urodzenia nie był łaskawy. Zdarzają się i tacy, którzy uznają tylko ludzi w pełni zdrowych zarówno umysłowo, jak i fizycznie. Nie tak powinno być. Każdy ma prawo do życia, miłości, przyjaźni.

Historia Mateusza ukazuje nam również jak wygląda od wewnątrz życie najbliższych chorego. Że mimo starań i miłości czasami nie są w stanie podołać tak ciężkiej próbie jaką jest opieka nad praktycznie całkowicie sparaliżowanym człowiekiem. Z jednej strony chce się powiedzieć, jak można zostawić taką biedną osobą w jakimś ośrodku i uznać, że po sprawie. Z drugiej strony mało kto jest w takiej sytuacji. Nigdy nie wiadomo, co kogo w życiu spotka i jakie decyzje będziemy wówczas uważać za słuszne.

Co mi się podobało? To, że życie wielu niepełnosprawnych ludzi nie jest przedstawione jako obraz głębokiej rozpaczy. Jest pokazane, ile potrafią czerpać radości z nawet najmniejszych rzeczy, zdarzeń i tym podobnych. Podczas czytania naszła mnie taka myśl, że w zasadzie ci ludzie często bardziej cieszą się z życia niż ci w pełni zdrowi.

"Chce się żyć" to historia niesamowita. Skłaniająca do wielu przemyśleń. Ukazująca kulisy życia osoby niepełnosprawnej. Dająca jasny dowód, że każdy może zarówno mieć marzenia, jak i je spełniać. Książka wspaniała, która z pewnością na długo pozostanie w pamięci.

Wydawnictwo W. A. B.


 Za książkę dziękuję Ósemkowemu Klubowi Recenzenta

Wyzwania:

http://soy-como-el-viento.blogspot.com/2013/10/wyzwanie-polacy-nie-gesi-edycja-druga.html
http://zapiskispodpoduszki.blogspot.com/2014/01/kolejne-wyzwanie-w-zapiskach-moze.html?showComment=1398233859924#c7076178585829775979
http://babskieczytadla.blogspot.com/p/autorskie-wyzywanie-europa-da-sie-lubic.html?showComment=1398234608572

sobota, 5 lipca 2014

"A.D. XIII" Maja Lidia Kossakowska, Jacek Komuda, Adam Przechrzta, Rafał Dębski, Ewa Białołęcka, Katarzyna Anna Urbanowicz, Krzysztof Kochański, Marcin Wroński, Jacek Piekara, Mirosława Sędzikowska, Magdalena Kozak, Tomasz Bochiński

autor: Maja Lidia Kossakowska, Jacek Komuda, Adam Przechrzta, Rafał Dębski, Ewa Białołęcka, Katarzyna Anna Urbanowicz, Krzysztof Kochański, Marcin Wroński, Jacek Piekara, Mirosława Sędzikowska, Magdalena Kozak, Tomasz Bochiński
wydawnictwo: Fabryka Słów
liczba stron: 568
moja ocena: 5/10

Z aniołami w literaturze spotkałam się już nie raz. Uwielbiam Maję Lidię Kossakowską za jej "Siewcę Wiatru". Opowieść, która strasznie mi się spodobała. I tym razem miałam nadzieję, że spotkam się z podobną tematyką (tym bardziej, że wstęp trochę na to naprowadzał).

"A.D. XIII" składa się z jedenastu niezależnych opowiadań. Szczerze? Na te jedenaście tak naprawdę spodobało mi się jedno ("Air Marshalls" Magdalena Kozak), a może ze trzy były takie w miarę. Naprawdę spodziewałam się czegoś lepszego. Miałam wrażenie, że obiecanych aniołów jest jak na lekarstwo. Niektóre z opowiadań były ciężkie do przebrnięcia. Czytało się je długo i bez większego entuzjazmu. Wymagały wysiłku, żeby coś z nich wyciągnąć. Osobiście nie przepadam za czymś takim.

Nie napiszę, że nie było w ogóle plusów, bo takowe się zdarzyły. Pomysły na fabułę opowiadań w większości były bardzo dobre, np. "Enklawa Łobzonka" Krzysztofa Kochańskiego, czy "Operacja Orfeusz" Jacka Piekary.

"A.D. XIII" jest dla mnie nietypowa, ponieważ naprawdę rzadko kiedy jestem tak rozczarowana książką. Nie lubię, kiedy czytam, a się przy tym męczę (a mam w zwyczaju doczytywać książki, jeżeli już je zacznę, chyba że istnieją jakieś przeciwności do tego). Być może komuś z Was bardziej przypadnie do gustu. Mnie niestety, nie przekonała.

Wydawnictwo Fabryka Słów

Wyzwania:
http://basiapelc.blogspot.com/p/czytam-literature-amerykanska.html

http://magicznyswiatksiazki.pl/czytam-fantastyke-2014/
http://zapiskispodpoduszki.blogspot.com/2014/01/kolejne-wyzwanie-w-zapiskach-moze.html?showComment=1398233859924#c7076178585829775979
http://recenzjeami.blogspot.com/2014/02/wyzwanie-czytam-opase-tomiska_4.html?showComment=1398234243969#c8873752113531142001
http://babskieczytadla.blogspot.com/p/autorskie-wyzywanie-europa-da-sie-lubic.html?showComment=1398234608572

czwartek, 3 lipca 2014

"Wybaczenie" Agnieszka Lingas- Łoniewska

autor: Agnieszka Lingas- Łoniewska
wydawnictwo: Novae Res
liczba stron: 232
moja ocena: 9/10

Dzisiaj w moje ręce wpadło "Wybaczenie". Jak tylko wróciłam do domu z książką, zaczęłam czytać. W zasadzie przeczytałam ją jednym tchem, co oznacza, że jest ona równie wspaniała, jak pozostałe tytuły autorki.

Mamy ostatnią część trylogii "Łatwopalnych". Monika jest w szczęśliwym związku z Jarkiem, z którym wychowują swoją małą córeczkę. Tym razem opowieść w większym stopniu dotyczy ich przyjaciół- Berniego i Sylwii oraz Grześka i Doroty. Ci pierwsi będą musieli poukładać swoje życie. Wyprostować wiele spraw. Dodatkową "rozrywką" od losu okaże się córka Berniego- Milena. Niestety, pozostaje jeszcze kwestia Marcina- byłego męża Sylwii. U Grześka i Doroty widać coraz lepiej. Jednak kobieta będzie musiała zmierzyć się po raz kolejny ze swoją przeszłością, która wcale nie była kolorowa...

Jak zwykle po przeczytaniu książki Agnieszki Lingas- Łoniewskiej czuję lekki smutek. Że to już koniec. Że muszę się rozstać z bohaterami, których naprawdę lubię. Ba! Gdyby istnieli, chętnie bym ich poznała osobiście. Na szczęście pozostaje mi mieć nadzieje, że autorka stworzy kolejne wspaniałe książki, w których znów choć na chwilę pojawią się moi ulubieni bohaterowie. Tak samo jak w "Przebudzeniu" i teraz w "Wybaczeniu" po raz kolejny spotykamy Lukasa, Kasię Borowską (trylogia "Zakręty losu"), a również zostaje wspomniany Michał Langer ("W zapomnieniu"). Świetny pomysł!

Książki autorstwa Agnieszki Lingas- Łoniewskiej uwielbiam. Każda z nich jest moją ulubioną. Uwielbiam za to, że jest w nich: wielka miłość, bezgraniczna przyjaźń, a także nuta sensacji. Ktoś może powiedzieć:"wielka miłość? Pfff... Nuda. Jak wszędzie", ale zarówno w "Wybaczeniu" jak i w innych powieściach autorki nie jest to tandetne i przesłodzone uczucie. Bezgraniczna przyjaźń- taka, którą chyba każdy człowiek chciałby przeżyć. To przyjaźń w stylu "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego". Szczera. Przyjaźń, która łączy ludzi o trudnych charakterach. Sensacja- zawsze dodaje tą odrobinę napięcia. Stawia bohaterów w pełnej gotowości do działania. Wtedy do akcji wkracza właśnie wielkie uczucie i przyjaźń, które pozwalają pokonać wszelkie przeciwności losu.

"Wybaczenie" jest ostatnią częścią trylogii "Łatwopalni". Powtórzę się, ale jest to świetna książka. Jeżeli zaczęliście już "Łatwopalnych" musicie dojść i do tej. Jeżeli lubicie styl autorki, to na pewno przypadnie Wam do gustu.

Wydawnictwo Novae Res

Wyzwania:
http://basiapelc.blogspot.com/p/czytam-literature-amerykanska.html



Zobacz również: | Łatwopalni | | Przebudzenie |

wtorek, 1 lipca 2014

"Anioł z Missisipi" Greg Iles

autor: Greg Iles
wydawnictwo: Albatros
liczba stron: 494
moja ocena: 9/10

Kiedyś przez przypadek natknęłam się na tytuł "Anioł z Missisipi". Opis z tyłu okładki zaciekawił mnie, ale nie było jakoś okazji, by zdobyć książkę i bardziej się nią zainteresować. Jakiś czas temu przypomniało mi się o niej. Okazało się, że jest dostępna w bibliotece, więc pomyślałam- czemu nie? Tak oto "Anioł z Missisipi" trafił w moje ręce.

Natchez to małe miasteczko w stanie Missisipi. Słynie z porządku, harmonii. Nagle, sielankowe życie przerywa straszna tragedia. Ginie młoda dziewczyna, która była chlubą miasta. Stypendystka Harvardu, cheerleaderka, anioł nie człowiek. Społeczeństwo jest wstrząśnięte. Na domiar złego głównym podejrzanym okazuje się miejscowy lekarz- Drew Elliot. Do akcji wkracza dawny prokurator Penn Cage. Chce dowieść prawdy. Nie wierzy w winę doktora. Tymczasem w mieście ginie kolejny nastolatek, a na jaw wychodzą fakty z nie do końca grzecznego życia zamordowanej nastolatki...

Kiedy zaczynałam czytać "Anioła z Missisipi" miałam takie mieszane uczucia. Niby ciekawie się zapowiadało, ale tak bez większych fajerwerków. Na szczęście szybko się to zmieniło i fabuła porwała mnie bez reszty. Autor świetnie dozował akcję, która rozpędzała się niczym lokomotywa. Bardzo podobało mi się to, że do samego końca nie było wiadomo, kto stoi za morderstwem. W zasadzie w pewnym momencie sama zwątpiłam, czy osoba, którą z góry uznałam za niewinną, na pewno nie popełniła zbrodni.

Powieść ta przekazuje też wiele informacji. Uświadamia nam, jak zmienia się ludzkie społeczeństwo. Dawniej młodzież grała w piłkę, bawiła się. Teraz ich główną rozrywką są imprezy, narkotyki i seks. Nic poza tym. Wiele osób byłoby w szoku dowiadując się o tym, co ich dzieci robią poza domem, ale patrząc na to, jak zmienia się świat, w którym żyjemy, nic już może nie dziwić.

"Anioł z Missisipi" stał się jedną z moich ulubionych książek. Lubię taką sensację. Lubię, kiedy coś się dzieje. Kiedy historia nie pozwala mi się od siebie oderwać. Zapraszam do lektury osoby, które gustują w sensacji, thrillerach, kryminałach. Myślę, że bardzo Wam się spodoba.

Wydawnictwo Albatros

Wyzwania:


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...