środa, 30 września 2015

"Nocny Sęp" Wojciech Matyja [recenzja przedpremierowa]


Bengern. Tajemniczy wędrowiec. Łowca. Przemierza świat przeżywając wiele przygód. Stacza walki z różnymi potwornymi stworzeniami. W końcu dociera do Belldern- miasta, w którym mieszka jego przyjaciółka Anxetia. Ma tutaj do wykonania pewne zadania, jednak najważniejsze jest dopiero przed nim...

"Nocny Sęp" to historia, w której nie zabrakło tego, co w powieściach fantastycznych powinno się znaleźć. Mamy tutaj do czynienia z różnego rodzaju niesamowitymi stworzeniami: wilkołaki, orki, krasnoludy, elfy. Nie braknie alchemii, a co za tym idzie magicznych eliksirów, które potrafią zdziałać cuda. Do tego dochodzi magia w najczystszej postaci.

Klimat tej książki zdaje się być mroczny. Miałam wrażenie, że wszystko spowite jest mgłą. Da się wyczuć, że za każdym rogiem będzie czyhało niebezpieczeństwo. Co chwila można spotkać jakieś baśniowe stwory, z którymi trzeba stoczyć walkę. Bengern raz po raz musi zmierzać się z wszelkiego rodzaju potworami, upiorami czy bandytami, którzy zagrażają bezpieczeństwu innych osób. Główny bohater wydaje się być zamknięty w sobie. Typ samotnika prowadzący koczowniczy tryb życia. Chociaż walczy w służbie dobra, wydaje się, że uważa siebie za złego człowieka. Nieraz ciężko było nie porównywać go do jakże słynnego Geralta z Rivii.

Lubię od czasu do czasu przeczytać jakąś fantastyczną historię. Historię, w której magia, baśniowe stworzenia i niesamowite miejsca są na porządku dziennym. Niewątpliwie "Nocny Sęp" to książka, w której znalazłam wszystkie te elementy. Bardzo przyjemnie spędziłam z nią czas. Wspaniale było przeżywać te niezwykłe przygody wraz z naszym bohaterem. Coraz to nowsze zadania, jakie przed nim zostały postawione, sprawiały, że z chęcią zagłębiałam się w lekturę. Zwłaszcza końcówka historii była dla mnie niezwykle wciągająca.

Książkę jak najbardziej polecam fanom fantastyki, a zwłaszcza tym, którzy uwielbiają "Wiedźmina". Myślę, że w "Nocnym Sępie" znajdziecie to, czego oczekujecie od dobrej książki w tym klimacie. 

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Białe Pióro



Wydawnictwo Białe Pióro

niedziela, 27 września 2015

"Grey" E L James

Christian Grey ma wszystko, o czym każdy inny człowiek może tylko pomarzyć. Sprawuje kontrolę nad wszystkim i wszystkimi w swoim otoczeniu. Nie znosi sprzeciwu. Jego życie jest w stu procentach poukładane. Pewnego dnia do jego biura wpada Anastasia Steele, która robi na nim niesamowite wrażenie, choć różni się diametralnie od jego dotychczasowych partnerek. Mimo wszelkich prób Christian nie może o niej zapomnieć...

Poprzednie książki E L James, dotyczące pana Greya, przeczytałam od razu, gdy tylko pojawiły się w sprzedaży. Wówczas byłam oczarowana historią miłosną Any i Christiana. Nie rozumiałam, dlaczego te powieści wywołały tyle kontrowersji. Zastanawiałam się, dlaczego jest tak wielu czytelników, którym seria "Pięćdziesiąt odcieni" nie przypadła do gustu. Ja ją uwielbiałam. Prawdę powiedziawszy zmieniłam trochę zdanie dopiero, gdy przeczytałam tę najnowszą "część". Być może jest to spowodowane tym, że od czasu przeczytania "Nowego oblicza Greya" minęło sporo czasu i poznałam mnóstwo książek, które okazały się o wiele lepsze pod wieloma względami.

Książkę "Grey" opisałabym najchętniej jednym zdaniem: "przeżyjmy to jeszcze raz". Miałam wrażenie, że po raz kolejny czytam "Pięćdziesiąt twarzy Greya" o tylko lekko zmienionej treści. Poza kilkoma fragmentami nie ma tutaj nic, co byłoby znaczącą nowością dla czytelnika. Mamy te same sytuacje opisane z punktu widzenia Christiana, ale jak dla mnie nie ma w nich nic spektakularnego. O jego uczuciach można dużo wywnioskować z "Pięćdziesięciu twarzy...". 

Kiedy czytałam "Greya" momentami nie wiedziałam, czy się śmiać, czy płakać. Zastanawiam się, czy to "wina" tłumacza, czy autorki, ale niektóre określenia do mnie nie przemawiały. Jak dla mnie były wyjątkowo zabawne, żeby nie powiedzieć śmieszne, a chyba nie taki był zamysł twórcy.

Podczas lektury po raz kolejny próbowałam zrozumieć zarówno Christiana, jak i Anę. Do teraz nie pojmuję, jak dziewczyna, która była dziewicą, świadomie weszła w układ z mężczyzną, którego tak naprawdę nie znała, a miał takie, a nie inne upodobania. Czy była to kwestia aż tak silnego pożądania? Tak samo nie podoba mi się określanie mężczyzny mianem "pana".

Jedyne, co mnie w tej książce wzruszyło to fragmenty, w których Christian śnił o swoim dzieciństwie. Wywarły na mnie ogromne wrażenie. To, co przeżywał jako dziecko, musiało być istnym piekłem na Ziemi. Przerażające i niewyobrażalne. Nic dziwnego zatem, że jako dorosły mężczyzna miał takie problemy z psychiką. Do tego dochodzi jeszcze jakże słynna "pani Robinson". Dla mnie ta kobieta też nie była do końca normalna.

Czy tę książkę warto polecić? Jeżeli jesteście fanami serii "Pięćdziesiąt odcieni", to na pewno po nią sięgniecie. Jeżeli jeszcze nie weszliście w niekonwencjonalny świat Christiana Greya, to przeczytajcie po prostu "Pięćdziesiąt twarzy...". Uważam, że lepiej byłoby, gdyby autorka napisała dalsze losy bohaterów, niż skupiała się na tej samej historii tylko oczami drugiej osoby. Jak dla mnie pomysł napisania tej książki był nietrafiony.

Niemniej jednak mam sentyment do całej historii Any i Christiana i mile ją wspominam, zwłaszcza zakończenie trzeciej części.

Wydawnictwo Sonia Draga


piątek, 25 września 2015

"Chór zapomnianych głosów" Remigiusz Mróz


Statek kosmiczny Accipiter podróżuje w dalekiej kosmicznej otchłani, podczas gdy jego załoga jest pogrążona w głębokim kriostatycznym śnie. Celem wyprawy jest znalezienie alternatywnego dla Ziemi miejsca, w którym mogą zamieszkać ludzie. Nikt nie ma świadomości tego, co dzieje się poza kapsułą oprócz dwóch osób. Astrochemik Håkon Lindberg budzi się i jego oczom ukazuje się niecodzienny widok. Na wierzch jego kapsuły padają zwłoki jednego z towarzyszy podróży. Okazuje się, że na na pokładzie przeżyła jeszcze tylko jedna osoba- nawigator Dija Udin Alhassan. Mężczyźni nie wiedzą, co doprowadziło do takiej rzezi. Nie czują się bezpieczni. Są zdani jedynie na siebie. Tymczasem na statku zaczynają dziać się dziwne rzeczy...

Książki science fiction to jedyne książki, do których podchodzę bardzo sceptycznie. Większość nie trafia w mój gust i zwyczajnie się przy nich męczę. W tym przypadku jednak był to strzał w dziesiątkę! Od dawna czekałam na powieść, która mnie naprawdę zachwyci, powali na łopatki. Taką, od której nie będę mogła się oderwać od samego początku. Całe szczęście, że trafiłam na "Chór zapomnianych głosów", bo dzięki temu odzyskałam wiarę, że jeszcze jakaś książka jest w stanie wywołać we mnie entuzjazm.

Akcja od samego początku nabiera niesamowitego tempa. Kiedy już się zacznie czytać, nie można się ani na chwilę oderwać. To trzymający w napięciu thriller. Opisy zabitych mrożą krew w żyłach. Obca siła zdaje się świetnie bawić z bohaterami w "kotka i myszkę". Mogłabym powiedzieć, że miałam wrażenie, jakbym czytała powieść Stephena Kinga, ale przyznaję, że nie do końca tak było. Jak dla mnie "Chór zapomnianych głosów" Remigiusza Mroza jest książką o wiele lepszą niż jakakolwiek Kinga, którą miałam okazję przeczytać.

Jestem zachwycona fabułą tej powieści. Wizja przyszłej rzeczywistości jest niebywała. Samo podróżowanie po kosmosie w taki sposób jest niewyobrażalne. Aby przemierzać bezkresny wszechświat naukowcy muszą poddać się kriostazie. Niezwykłe uczucie- wziąć wdech i zahibernować się na najbliższe kilkadziesiąt lub kilkaset lat. Do tego trzeba mieć też silną psychikę. Osoba, która decydowała się na taką wyprawę, musiała liczyć się z tym, że już nigdy więcej nie zobaczy swoich bliskich.

Bardzo ciekawe jest przedstawienie niewyobrażalnego procesu jakim jest podróżowanie w czasoprzestrzeni, jednak podczas czytania tych fragmentów można się nieźle pogubić. Niektóre określenia są trudne do wyobrażenia. Terminologia typowa dla science fiction. Dla podkreślenia ciekawej i niezwykłej wymiany zdań:

— Panie majorze — odezwała się Nozomi. — Oni mogą wrócić za sekundę, ale równie dobrze może minąć kilka eonów. Czas może nie grać dla nich roli.
— Rozumiem —  odparł Jaccard, wchodząc do windy. — Mimo to wypatrujcie ich. Ja tymczasem poszukam planety, która będzie w stanie gościć nas na stałe.

Czytając tę książkę doszłam do wniosku, że takie podróżowanie w czasie może bardzo namieszać. Zwłaszcza pod koniec powieści miałam wrażenie, że przez to bohaterowie są w tragicznej sytuacji i wszystko zdaje się być o wiele trudniejsze niż na początku.

"Chór zapomnianych głosów" to jedna z tych książek, o których nie można łatwo zapomnieć. Podczas jej lektury doświadczyłam tego, co w powieściach uwielbiam. Przeżywałam emocje wraz z bohaterami (strach, wzruszenie, radość, smutek). Do końca nie byłam w stanie przewidzieć, jak zakończy się ta kosmiczna odyseja.

Z czystym sumieniem mogę ten tytuł polecić każdemu fanowi fantastyki, a szczególnie science fiction. Nie ma opcji, że "Chór zapomnianych głosów" was nie wciągnie tak jak mnie. Przepadniecie bez reszty, aż dobrniecie do ostatniej strony.

 Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Genius Creations

Wydawnictwo Genius Creations

czwartek, 24 września 2015

Uzależnienie od książkowych promocji

Oprócz uzależnienia od czytania, mam też manię kupowania książek. Tak to już czasami bywa. Staram się powoli hamować, ale cóż ja poradzę na to, że czasami trafiają się fantastyczne promocję, obok których nie da się przejść obojętnie.

Dzisiaj przybyły do mnie pozostałe części "Eragona"


Promocja tak fantastyczna, że nie sposób było się oprzeć.
Książka "Najstarszy" kosztowała mnie 9,99zł, a pozostałe trzy- 14,99zł.
Chyba warto było się skusić, prawda?
Takich promocji doświadczam bardzo często na http://www.swiatksiazki.pl/
Serdecznie zapraszam, bo czasami można zdobyć takie perełki dosłownie za grosze.

Tak oto zebrało się pięć części Eragona :)


A co Wy ostatnio "dorwaliście" na książkowych zakupach? :)

wtorek, 22 września 2015

"Zakochany Dracula" Karen Essex

Kiedy tylko dowiedziałam się o istnieniu tej książki, postanowiłam, że koniecznie muszę ją zdobyć. Wyjątkowo ciągnęło mnie do jej lektury. Zawsze jednak znalazła się jakaś inna i "Zakochany Dracula" schodził na boczny tor. Wreszcie przypomniałam sobie i czym prędzej zamówiłam tę książkę. Jest to jedna z niewielu powieści, które chwyciłam i zabrałam się za czytanie zaraz po jej dostarczeniu do mojej domowej biblioteczki. W ten oto sposób odpłynęłam daleko wraz z Miną i hrabim Draculą w rolach głównych.

A jeśli wszystko, co słyszałeś o wampirze Draculi, nie było prawdą?

XIX wiek. Mina Murray jest wyjątkową kobietą. Wie, że różni się od większości ludzi w swoim otoczeniu. Miewa dziwne sny, budzi się z dala od miejsca, w którym kładła się spać, a na dodatek wyczuwa obecność tajemniczego nieznajomego, który pojawia się w kluczowych momentach jej życia i często ratuje z największych opresji. Dziewczynę zaczyna łączyć niesamowita więź z jej wybawcą. Z czasem dowiaduje się o nim coraz więcej, a jej życie zmienia się diametralnie...

Uwielbiam klimatyczne książki z wątkiem miłosnym. "Zakochany Dracula" niewątpliwie do takowych należy. Kiedy zaczynałam czytać tę powieść mniej więcej wiedziałam, czego się spodziewać, ale jednak wiele momentów mnie zaskoczyło. Historia jest wspaniale zbudowana. Akcja rozwija się powoli, ale bardzo wciąga czytelnika. Nie sposób od razu oderwać się od lektury.

Wyjątkowo spodobała mi się sceneria tej powieści. Dało się wyczuć mroczną atmosferę, chociaż to przecież książka o miłości. Wydawało mi się, że w miejscach, w których przebywają bohaterowie jest bardzo tajemniczo. Miałam wrażenie, że wszystko spowite jest mgłą, a gdzieś z oddali słychać zbliżający się silny wiatr. Najbardziej niesamowitym momentem było dla mnie dopłynięcie do portu Walkirii. Wtedy naprawdę można było poczuć mroczny, tajemniczy klimat, na pewno mrożący krew w żyłach.

Historia miłosna zawarta w tej powieści nie jest historią banalną. Nie mamy tutaj typowego love story ze wspaniałym, cukierkowym happy endem. Jest to opowieść o niebanalnym, nadprzyrodzonym wręcz uczuciu, które jest uczuciem głębokim i bardzo trudnym. Miłość, jaka połączyła bohaterów jest dosłownie długowieczna, pochłaniająca bez reszty. Można powiedzieć, że odbiera zmysły.

Nie należy zapominać tej o tych mniej przyjemnych fragmentach książki. Na przykład kiedy Bogu ducha winna Mina pada ofiarą psychiatrycznych eksperymentów pewnego lekarza. Jest to opis tak smutny i przerażający, że ma się ochotę po prostu wejść do wnętrza powieści i wyciągnąć stamtąd naszą bohaterkę. Tego typu opisy pokazują nam również, w jaki sposób dawniej były traktowane kobiety. Niby damy, ale z drugiej strony gatunek uważany przez mężczyzn za gorszy. Zawsze mnie to bulwersowało, bulwersuje i będzie bulwersować. Ale cóż na to poradzić? Takie były czasy...

Rzadko kiedy zawieram w swoich opiniach o książkach jakiekolwiek uwagi o ich okładkach. Tutaj jednak muszę przyznać, że zrobiła na mnie niemałe wrażenie. Idealnie ukazuje klimat tej powieści. Tajemniczy, mroczny, a jednocześnie intrygujący do granic możliwości.

Zachęcam do sięgnięcia po "Zakochanego Draculę". Wspaniała powieść o niespotykanym uczuciu. Niebanalna historia, o jakże ostatnim czasem banalnych wampirach. Polecam. 

Wydawnictwo Albatros

niedziela, 20 września 2015

"102 minuty walki o życie w wieżach World Trade Center" Kevin Flynn, Jim Dwyer


Zamach na World Trade Center to temat, który bardzo mnie interesuje. Kiedy szukałam różnego rodzaju książek poświęconych temu wydarzeniu, trafiłam właśnie na "102 minuty...". Stwierdziłam, że oczywiście muszę zapoznać się z jej treścią.

Kevin Flynn i Jim Dwyer stworzyli zbiór relacji z tamtych wydarzeń. Znajdziemy tutaj opisy przeżyć osób, którym udało się wyjść cało z tego koszmaru, ale też i tych, którzy stracili tam życie. Ponadto autorzy wskazują na przebieg akcji ratunkowej. Na jej zalety i wady. Na komunikację między służbami ratowniczymi lub jej brak.

Lektura tej książki skłoniła mnie do refleksji. Czy rzeczywiście można było zrobić coś jeszcze, aby uratować więcej osób? Nie jeden raz, kiedy byłam w trakcie czytania, zastanawiałam się, co musieli czuć ludzie, którzy w tym feralnym dniu byli wewnątrz budynków World Trade Center. Relacje są przerażające. Zdecydowanie można powiedzieć, że przybliżają czytelnikowi wizję piekła.

Cały czas się zastanawiam, jak można było doprowadzić do takiej tragedii. Jak człowiek człowiekowi był w stanie zgotować taki okrutny los? Co trzeba mieć w głowie, żeby świadomie wsiąść do samolotu pełnego ludzi i pokierować go tak, aby wszyscy na pokładzie zginęli? Chyba nigdy nie będę w stanie tego pojąć...

Książka jest niewątpliwie warta uwagi. Na pewno powinny sięgnąć po nią osoby, które interesują fakty dotyczące ataku na World Trade Center.

Wydawnictwo Albatros

niedziela, 13 września 2015

"Wyspa potępionych" Melissa de la Cruz


Na tę książkę, jak na wiele innych, które miałam okazję przeczytać, trafiłam przypadkiem. Leżała sobie spokojnie na biurku w bibliotece, więc ją przygarnęłam, nie do końca zdając sobie sprawę z tego, na co się piszę. W zasadzie przewertowałam strony na szybko i wzięłam. Teraz uważam, że była to całkiem nieźle podjęta decyzja.

Któż z nas nie pamięta słynnych bajek Walta Disneya? Jeżeli chociaż trochę tęsknicie za dzieciństwem, to to jest książka dla was. Będziecie mieć okazję przypomnieć sobie stare dobre czasy. Chociaż tutaj spotykamy się w większym stopniu z tymi negatywnymi bohaterami takimi jak: Cruella de Mon, Diabolina, Jafar i tak dalej, którzy za swoje złe uczynki zostali skazani na życie na Wyspie Potępionych. Najciekawsze jest to, że owe postacie doczekały się swojego potomstwa. Właśnie ich dzieci odgrywają tutaj kluczową rolę. Czy młodsze pokolenie będzie chciało naprawić błędy rodziców i zmienić swoje życie na lepsze?

Dawno nie czytałam takiej książki. Miło było przypomnieć sobie ulubione bajki z dzieciństwa. Moim faworytem była, jest i zawsze będzie "Śpiąca królewna", chociaż inne również bardzo lubię. W książce tej mamy poniekąd ciąg dalszy znanych przez nas historii, ale złączonych w jedną. Zło zostało zamknięte na Wyspie Potępionych, a dobro rozkwita w baśniowym Auradonie. Na wyspie życie funkcjonuje po swojemu. Jest pewna hierarchia, każdy wypełnia jakieś zadania. Funkcjonuje nawet szkoła dla małych łotrów, chociaż przedmiot, których się w niej naucza, zdecydowanie odbiegają od standardu.

Taki rodzaj książek może nie należy do moich ulubionych, ale była to miła odmiana po przeczytaniu różnych innych. Nie zanudziłam się przy niej. Do końca dobrnęłam dosyć szybko. Fabuła jest bardzo ciekawa. Przyjemnie spędziłam czas z tą lekturą, aczkolwiek uważam, że nadaje się ona bardziej dla młodszych czytelników.

Muszę na koniec dodać, że bardzo spodobał mi się jeden fragment dotyczący czytania książek:

Pewnego razu ojciec odkrył, że spędzili cały dzień schowani w bibliotece, zamiast iść na królewski bankiet, za co straszliwie ich zbeształ. Nie rozumiał, jak mogli opuścić wystawne przyjęcie "dla jakichś bajeczek". Matka z pasją stanęła w ich obronie.
- Ależ to wcale nie są jakieś tam bajeczki!- powiedziała.- To całe królestwa. Światy. Perspektywy i opinie, których ty nie możesz zaoferować. Mówią o życiach, których ty nie przeżyłeś. Są cenniejsze niż złoto i ważniejsze niż jakiś oficjalny obiad. Wydaje mi się, że jako król powinieneś to wiedzieć!

Za książkę dziękuję Ósemkowemu Klubowi Recenzenta 

Wydawnictwo Egmont Polska

wtorek, 8 września 2015

"Zwykły człowiek" Graeme Cameron

Sięgnęłam po tę książkę, ponieważ bardzo zaintrygował mnie jej opis na tylnej okładce. Z pewnością większość czytelników zainteresowałoby się tym, że kryminalna historia jest przedstawiona z perspektywy mordercy. Dobry thriller to ten typ książki, z którym lubię od czasu do czasu (a nawet częściej) spędzić czas. Czy "Zwykły człowiek" okazał się strzałem w dziesiątkę i powieścią, od której nie mogłam się oderwać?

Codziennie mijamy mnóstwo ludzi. Czy kiedykolwiek zastanawialiście się, kim mogą oni być? Jakie jest prawdopodobieństwo, że osoba spotkana przed chwilą na ulicy nie okaże się zwyrodniałym mordercą? Takim "zwykłym człowiekiem" jest główny bohater tej powieści. Niby przeciętny mężczyzna, a jednak nikt nie domyśla się, co rodzi się w jego głowie. Chyba nikt nie byłby w stanie podejrzewać, jak mroczne i przerażające myśli ma ten człowiek. W zasadzie jego podwójne życie nie uległoby jakimkolwiek zmianom, gdyby nie jedna z ofiar i spotkana przypadkiem kobieta, która nie będzie w nim widziała przeciętnego mężczyzny...

Kiedy przeczytałam opis tej książki, pomyślałam, że może być to naprawdę wspaniały thriller. Do tego jeszcze rekomendacja Lee Childa:

 Hipnotyzuje i mrozi krew w żyłach. Tego nie da się zapomnieć

Liczyłam na fantastyczny dreszcz emocji. Lekturę, od której nie można się oderwać. Niestety, jak zaczęłam czytać, tak się oderwałam. Moja ekscytacja została szybko ostudzona. Po dwudziestu stronach byłam zmęczona i nie miałam ochoty wracać do czytania. W zasadzie dopiero po kilku dniach sięgnęłam po nią ponownie i od tej pory, ku miłemu zaskoczeniu, było lepiej. Akcja stawała się coraz ciekawsza. Wciągnęłam się w fabułę, ale muszę przyznać, że nie jestem specjalnie oczarowana. Plusem jest na pewno nietuzinkowe zakończenie. Takiego na pewno się nie spodziewałam, aczkolwiek i to nie chwyciło mnie za czytelnicze serce. Nie można powiedzieć, że autor może nas zanudzić na śmierć. Co to, to nie. Trzeba przyznać, że pomysł z przedstawieniem historii oczami mordercy był strzałem w dziesiątkę. Plusem jest też to, co zaczynało dziać się pod koniec książki. To zdecydowanie ożywiło moje emocje w stosunku do niej. I chociaż mnie nie powaliła na łopatki, właśnie za narrację i półmetek lektury mogę ją polecić fanom thrillerów i kryminałów.

Mam mieszane uczucia po przeczytaniu tej książki. Nie powiedziałabym, że jest ona zła, ale też dużo mi w niej brakowało. Nie zżyłam się z bohaterami. Żadna z postaci raczej nie pozostanie w mojej pamięci na długo. Kilkakrotnie męczyłam się przy opisach, których szczerze nie cierpię. Książka wygrywa jednak dla mnie narracją i zakończeniem, aczkolwiek patrząc na całokształt, to chyba nie jest do końca to, co w tego typu powieściach cenię. 

Za książkę dziękuję Ósemkowemu Klubowi Recenzenta

Wydawnictwo Harper Collins

niedziela, 6 września 2015

"Łączniczki. Wspomnienia z Powstania Warszawskiego" Wiktor Krajewski, Maria Fredro- Boniecka

"Wojna. Krótkie słowo, pięć liter, ale jakże niebezpiecznych, niosących ze sobą krzywdę, stratę i utratę. Tak, wraz z wojną utraciłam wiarę w Boga. Bo jeżeli Bóg by istniał, nie pozwoliłby na to, żeby tylu ludzi cierpiało, tyle osób zginęło, tylu ludzi straciło najbliższych."

Z pewnością niejeden człowiek patrzący na zniszczenia, jakie siała II wojna światowa, miał dokładnie takie same myśli. Ciężko sobie wyobrazić, zwłaszcza nam- ludziom, którzy znają te wydarzenia wyłącznie z opowiadań, książek, filmów, ile bólu i cierpienia musieli przeżyć ci, którzy w tamtych czasach musieli codziennie zmagać się z okrucieństwem, smutkiem, stratą...
"Łączniczki. Wspomnienia z Powstania Warszawskiego" to zbiór relacji kobiet, które podczas powstania warszawskiego pełniły funkcję łączniczek. Historie te przedstawiają obraz tego wyjątkowego wydarzenia z różnych ujęć. Jednak wszystkie ukazują jedno. Jak bezwzględni i bezduszni byli okupanci. Nie liczyło się dla nich, czy ofiara jest osobą dorosłą, czy dzieckiem. Strzelali, mordowali, wywozili do obozów praktycznie wszystkich. Zachowanie niczym maszyny stworzone do zabijania. Temat II wojny światowej to temat rzeka. Wiele można o nim mówić i trzeba. Te wydarzenia nigdy nie powinny zostać wymazane z ludzkiej pamięci. Zdobytą wiedzę należy przekazywać dalej, aby wspomnienia o poległych nigdy nie wygasły. 

Z historii przedstawionych w tej książce dowiadujemy się również o niebywałej odwadze i sile ducha wszystkich ludzi, którzy stawili czoła tym przerażającym chwilom i starali się walczyć o wolność ojczyzny. Mam wrażenie, że w dzisiejszych czasach nie ma już osób z takim charakterem. Jestem pełna podziwu zwłaszcza dla tych, którzy podczas powstania byli dziećmi lub dopiero co stanęli u progu dorosłości. Za to, że pomimo takiego wieku stawali do walki jak zawodowi żołnierze. Nie bali się spojrzeć śmierci prosto w oczy. Byli jednymi z wielu, którzy udowodnili, że polski naród jest wielki...

Jak najbardziej zachęcam do sięgnięcia po tę lekturę. Są to historie autentyczne, czego potwierdzeniem są zawarte w książce zdjęcia bohaterek. Wspomnienia niesamowite, pełne przeżyć i  emocji. Polecam.

Wydawnictwo W.A.B
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...