autor: Virginia C. Andrews
wydawnictwo: Świat Książki
liczba stron: 464
moja ocena: 10/10
Tak oto kończy się moja przygoda z rodziną Dollangangerów... Co prawda pozostaje mi "Ogród cieni", ale to już nie będzie to samo. Jestem wstrząśnięta po przeczytaniu tej czwartej już części "Kwiatów na poddaszu". Chociaż wiele recenzji nie ocenia jej tak wysoko, jak poprzednich tomów, na mnie zrobiła ogromne wrażenie...
Nie da się nie zdradzić kilku szczegółów, chcąc poniekąd przybliżyć fabułę tej powieści. Cathy i Chris są już w średnim wieku. Los sprawia, że po raz kolejny muszą przekroczyć progi Foxworth Hall, aby uczcić dwudzieste piąte urodziny Barta. Tymczasem w posiadłości pojawia się długo uważany za zaginionego wujek Joel, który zdaje się wywierać ogromny wpływ na młodszego syna Cathy.
Chyba pierwszy raz zdarzyło mi się, żeby końcówkę książki czytać z przyspieszonym biciem serca i łzami w oczach. Tak właśnie było, gdy docierałam do ostatnich wersów "Kto sieje wiatr". I chociaż dużo sytuacji można przewidzieć, spodziewać się ich, to zakończenie było dla mnie tak strasznie smutne. Nie takiego finału chciałam. Tej rodzinie przydałby się prawdziwy happy-end. Uważam, że naprawdę na to zasłużyli. Ogólnie rzecz ujmując jest trochę nadziei w tym zakończeniu, ale to nie to...
W zasadzie w trakcie czytania zdarzyło mi się zasmucić tak wiele razy, że przydałoby mi się przeczytać teraz coś naprawdę zabawnego. To, co stało się z Jorrym było dla mnie tak potworne, że nie mogłam tego czytać bez emocji. Czułam się, jakbym była tam z nimi, z całą rodziną Dollangangerów i przeżywała to nieszczęście. Później Melodie... nie wiem, co sądzić o tej dziewczynie. Z jednej strony zachowywała się jak rozkapryszona jedynaczka, która chcąc dla siebie jak najlepiej, raniła innych, a z drugiej, czy można ją oceniać, gdy nigdy nie było się w jej sytuacji? Co do Barta. Powiem szczerze. Typ mnie strasznie denerwował, irytował, wywoływał negatywne emocje, ale wiem jedno, on był potworem tylko dlatego, że działał pod wpływem złego człowieka. Patrząc na to, że Bart miał tak wielkie zaburzenia już jako dziecko, bardzo mu współczuję tego, że pragnąc zaznać prawdziwej miłości i akceptacji, zaufał komuś, kto go tylko wykorzystał. Joel... nie skomentuję. Na miejscu autorki chyba bym mu zrobiła coś na koniec książki albo nawet wcześniej.
Manipulacja. Pieniądze. Chęć władzy. Tak. O tym jest ta cała wielka historia. Ale przekazuje coś bardzo ważnego. Pokazuje, że pieniądze rzeczywiście nie dają ani tej prawdziwej miłości, ani prawdziwego szczęścia. Można być milionerem, a nie mieć tak naprawdę nic. Bo czym jest życie bez miłości?
Jest coś jeszcze ważnego, co niesie, a w zasadzie niosą te cztery tomy sagi. To pokazanie, że miłość i dobro zawsze zwyciężają. Przetrwają wszystko. I chociaż na świecie jest tyle zła, ta jasna strona zawsze będzie górą. Nawet wówczas, gdy zdawałoby się to niemożliwe.
Wydawnictwo Świat Książki
Zobacz również: | Kwiaty na poddaszu || Płatki na wietrze || A jeśli ciernie || Kto wiatr sieje |
| Ogród cieni |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeżeli dotarliście tutaj, nie zapomnijcie zostawić chociaż jednego słowa :)