Pewnego dnia otrzymałam propozycję przeczytania tej książki. Zgodziłam się chętnie, zwłaszcza, że byłam pod wrażeniem fenomenu trylogii Blanki Lipińskiej, a spodziewałam się tutaj podobnej tematyki. Czy „Kocham cię na zabój” było tym, czego oczekiwałam?
Jesteście w stanie wyobrazić sobie miasto, w którym seks zdaje się być tak powszechny jak robienie zakupów? W Mieście Singli tak się właśnie dzieje. Relacje międzyludzkie opierają się tutaj praktycznie wyłączenie na pożądaniu. Nie ma tematów tabu. Każda fantazja jest na porządku dziennym. To tu trafia dawny żołnierz Jarr Porażkiewicz, gdzie doświadcza niebywałych relacji z pięknymi kobietami. Niedługo później okazuje się, że nie wszystko jest takie „wspaniałe”, jakie by się wydawało. Istnieje ktoś, dla kogo pragnienie władzy jest silniejsze od pożądania. Ktoś niebezpieczny...
Książka jest niewielka objętościowo, dlatego myślałam, że przeczytam ją w jeden wieczór. Byłoby to jak najbardziej możliwe, jednak w pewnym momencie przytłoczyła mnie treść. Jestem czytelnikiem, którego mało co zniesmacza, a jednak tutaj miałam zdecydowany przesyt. Opisy seksualnych poczynań bohaterów zajmują tyle, że naprawdę z utęsknieniem czekałam na rozwój konkretniejszej akcji. Doczekałam się jej, niestety, dopiero za połową i wówczas zaczęło robić się ciekawie. Momentami zakrawało to nawet na horror. Szkoda, że książka zyskała w moich oczach po przekroczeniu ponad stu stron. Gdyby wcześniej zaczęło dziać się coś bardziej interesującego niż kolejne akty „miłości”postaci, na pewno oceniłabym ją wyżej.
To, co trzeba oddać autorowi, to styl pisania. Czyta się lekko i szybko. Może na początku trochę trudno wdrożyć się w tę historię, jednak później jest już lepiej. Bardziej wrażliwi czytelnicy mogą być zrażeni szczegółowymi opisami seksu, a jest ich tutaj naprawdę bardzo dużo i nie napisałabym, żeby były subtelne i romantyczne.
Przeczytanie „Kocham cię na zabój” było jednak ciekawym doświadczeniem. Pierwszy raz miałam do czynienia z thrillerem erotycznym i jeśli chodzi o erotyzm, to jest go aż do przesady, natomiast jeśli chodzi o thriller, to dosłownie kropla w morzu. Ten fragment dreszczowca jest dobry, intrygujący i trzymający w napięciu, ale pojawia się zdecydowanie za późno. Gdyby książka miała więcej stron, a dopiero przy zakończeniu działaby się akcja, pewnie porzuciłabym na długo jej czytanie. Tutaj uratowała ją objętość, dzięki której szybciej przekonałam się, że „Kocham cię na zabój” ma interesujące zakończenie. Nawet bardzo interesujące...
Komu poleciłabym tę książkę? Na pewno pełnoletnim czytelnikom. Osobom, których nie rażą opisy ostrego seksu i szukają czegoś do przeczytania na jeden wieczór. Moich oczekiwań nie spełniła w stu procentach, ale jak na debiut jest to dość dobra lektura.
Za możliwość przeczytania dziękuję autorowi i wydawnictwu Novae Res
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeżeli dotarliście tutaj, nie zapomnijcie zostawić chociaż jednego słowa :)