Jeśli obserwujecie moje czytelnicze życie, na pewno zauważyliście, że jestem fanką twórczości Dana Browna. W związku z tym z wielką chęcią sięgam po książki w podobnym klimacie, czyli łączące kryminał i sensację z legendarnymi tajemnicami. Tak było i tym razem, gdy miałam okazję przeczytać „Zakon” Daniela Silvy. Czy powieść ta spełniła moje oczekiwania? Gabriel Allon (znany z poprzednich powieści autora) spędza wakacje w Wenecji. Podczas wypoczynku dowiaduje się o śmierci swojego przyjaciela - papieża Pawła VII. Jako przyczynę śmierci głowy Kościoła podano atak serca, jednak nie wszyscy wierzą w to wyjaśnienie. Osobisty sekretarz papieża wtajemnicza Gabriela w okoliczności jego zgonu. Okazuje się, że wokół wydarzenia jest dużo więcej niewiadomych, a na domiar złego wysuwa się działalność legendarnego Zakonu Świętej Heleny...
Daniel Silva uznawany jest za jednego z najlepszych pisarzy szpiegowskich na świecie. Nie było to moje pierwsze spotkanie z twórczością autora. Wcześniej miałam okazję przeczytać powieść „Czarna wdowa”, którą polecam. W przypadku „Zakonu” oczekiwałam bardzo wciągającej, tajemniczej historii, która zaciekawi mnie na miarę książek Dana Browna. Ta pozycja nie doścignęła mojego mistrza, ale nie oznacza to, że jest słaba. Autor buduje napięcie, z każdą stroną odkrywając nam kolejne elementy układanki. Dodatkowo porusza tematy religijne jak ukryte ewangelie czy działalność legendarnego stowarzyszenia. Chociaż przyznaje, że część informacji to fikcja, warto zgłębić temat, ponieważ historia zna różnego rodzaju zgromadzenia, które odegrały ważne role wpływające na bieg rzeczywistości.
Warto również pochylić się nad problemem, jaki porusza ta powieść. Mianowicie chodzi o hipokryzję, korupcję i oszustwa jakich dopuszczają się namiestnicy Kościoła. Pod przykrywką religii dzieją się „cuda”, o których nie śniło się zwykłym śmiertelnikom. Kwoty, jakimi operują postacie przedstawione w tej historii są oszałamiające. Pozostaje pytanie, skąd takie sumy? Najgorsze jest to, że to już nie jest fikcja, a nasza codzienność...
Książkę czytało mi się dobrze, choć nie z tak zapartym tchem jak w przypadku np. „Zaginionego symbolu”. To bardzo ciekawa powieść, która z pewnością przypadnie do gustu miłośnikom sensacji. Jeśli jesteście przy tym czytelnikami lubiącymi krótkie rozdziały, to tym bardziej Wam się spodoba.
Za możliwość przeczytania dziękuję Booktime
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeżeli dotarliście tutaj, nie zapomnijcie zostawić chociaż jednego słowa :)