wydawnictwo: Książnica
liczba stron: 376
moja ocena: 10/10
Chyba wielu z Was słyszało o Philippie Gregory. Jej słynne powieści historyczne podbiły serca wielu czytelników. Praktycznie wszystkie stały się bestsellerami. Tym razem poznajemy ją w zupełnie innej odsłonie.
Ruth jest szczęśliwą mężatką. Czy aby na pewno? Niby ma kochającego męża, wspaniałych teściów, którzy chcą dla niej jak najlepiej, ale to nie wszystko. Dziewczyna czuje, że nie pasuje do tej sielankowej rodziny. Życie całej czwórki diametralnie zmienia się, gdy Ruth zachodzi w ciążę. Czy będzie w stanie zadowolić swoją teściową i w końcu być traktowana jak równa jej osoba?
Kiedy pierwszy raz czytałam opis tej książki, uznałam, że może być całkiem przyjemna. Że będzie to trochę jak taka typowa powieść obyczajowa. Nie mogłam się bardziej pomylić. To nie jest zwyczajna książka. To historia, która niesamowicie wpływa na ludzką psychikę. To książka, którą czytałam jednym tchem i mimo, że na spokojnie mogłam ją skończyć jednego dnia, musiałam zrobić sobie przerwę. Dlaczego? Ponieważ jeszcze chyba nigdy żadna książka nie wzbudziła we mnie takich emocji.
Już na "dzień dobry" denerwowała mnie Elizabeth (teściowa Ruth). Była dla mnie zbyt przesłodzona, zbyt perfekcyjna, a przy tym wszystkim łatwo było się domyślić, że to tylko przykrywa, że wbrew pozorom to kobieta, którą rządzi intryga i chęć władzy nad wszystkim i wszystkimi. Patrick (mąż Ruth) to dorosły mężczyzna, a jednocześnie rozpieszczone przez mamusię dziecko, które uważa, że wszystko ma być gotowe i podane mu pod nos na tacy. Frederick (teść Ruth) wydawałby się najbardziej przyjazną osobą w tej rodzinie, ale wbrew pozorom zawsze trzyma się strony żony. Nie lubię takich ludzi.
Było mi naprawdę szkoda Ruth. Dziewczyna po przejściach musiała się borykać z nowymi problemami rodzinnymi. Brak asertywności, chęć bycia jak najlepszą dla innych i przypodobania się rodzinie męża doprowadziła do tego, że zaszła w ciążę sama tak naprawdę tego nie chcąc. To było marzenie męża. To mogę zdradzić, ale nie napiszę, co się działo po urodzeniu małego Thomasa. Tego musicie się dowiedzieć sami. Właśnie od tego momentu książka doprowadza do wybuchu wielu emocji. Dosłownie wulkanu.
A zakończenie? .... Nie spodziewałam się zupełnie. Byłam wręcz w szoku. Nadało ono tej książce nutę fenomenalnego thrilleru. W zasadzie nie nutę, a całą gamę...
Co uważam o "Domie cudzych marzeń"? Nie będę po raz kolejny pisać o uczuciach podczas lektury. Niesamowicie oddaje relacje, jakie mogą panować w rodzinie. Na pewno jest powieścią psychologiczną, co niejednego czytelnika może przekonać do zabrania się za ten tytuł. Wszystko dopracowane w najdrobniejszych szczegółach. Do tego brak nudnych opisów i nie dająca się od siebie oderwać akcja. Stanowczo polecam!
Wydawnictwo Książnica
Wyzwania:
Niestety, ale nie czytałam żadnej z książek tej autorki. Mam nadzieję, że szybko nadrobię. Tym bardziej, że lubię powieści utrzymane w takim właśnie klimacie.
OdpowiedzUsuńMuszę koniecznie przeczytać coś Gregory - tyle dobrego czytałam o jej powieściach historycznych, a tu jeszcze taka perełka :)
OdpowiedzUsuń