„Mój mały zwierzaku” to historia pewnej dość specyficznej nastolatki, której problemy i naiwność prowadzą do nawiązania niebezpiecznej relacji z weterynarzem. Mężczyzna zdaje się nie kontrolować swoich myśli i poczynań wobec dziewczynki. Z czasem ta dziwna przyjaźń przeradza się w mniej niewinną zażyłość...
Nie wiem. Naprawdę nie wiem, co napisać po przeczytaniu tej książki. Nie spotkałam się wcześniej z tego typu literaturą, chociaż słyszałam o „Lolicie” Nabokova i wydaje mi się, że tutaj można znaleźć podobieństwo. „Mój mały zwierzaku” to książka jednocześnie piękna i obrzydliwa w swojej treści. Autor prowadzi nas poprzez losy bohaterów pisząc wspaniałym stylem i mimo że zdania są niesamowicie długie, w niczym to nie przeszkadza. Fascynuje mnie, że pisze w tak piękny sposób o rzeczach tak, można powiedzieć, złych.
Opis niebezpiecznej relacji między nastolatką, a dorosłym mężczyzną z pewnością nie jest motywem, który spodoba się sporej grupie czytelników. To książka dla koneserów, którym nie straszna kontrowersyjna i trudna lektura, naturalistyczne przedstawienie myśli i czynów bohatera czy brak typowych dialogów. Na pewno nie jest to lektura na jeden wieczór. Na pewno nie jest to lektura, którą czyta się dla rozluźnienia i relaksu. To pozycja, która skłania do refleksji, przeraża, a jednocześnie ciekawi stawiając przed swoim odbiorcą pytanie: czy to właściwe, że ta historia mi się podoba?
„Mój mały zwierzaku” polecam tylko dorosłym czytelnikom, a zwłaszcza tym, którym podobała się „Lolita” Nabokova.
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Literackiemu