wydawnictwo: Fabryka Słów
liczba stron: 480
moja ocena: 6/10
Lubię od czasu do czasu przeczytać jakąś dobrą
książkę
fantasy. Zawsze przenosi mnie w inny świat, pobudza wyobraźnie i pozwala
przeżywać niesamowite przygody wraz z bohaterami. Teraz przyszedł czas
na „Dziecię ognia”. Opis z tyłu okładki zaintrygował mnie, dlatego
postanowiłam zapoznać
się z treścią tej książki.
Poznajemy Raya. Mężczyznę, który do niedawna odbywał karę w
więzieniu. Wraz ze swoją szefową Annalise udaje się do Hammer Bay, by
powstrzymać drapieżcę. Potwora, który poświęca życie małych dzieci dla własnego
dobra i sprawuje władzę nad całym miasteczkiem. Czy bohaterom uda się poskromić
bestię?
Kiedy zaczynałam „Dziecię ognia” jakoś nie mogłam się
przemóc. Nudziła mnie fabuła. Niechętnie sięgałam po książkę, aby choć trochę
więcej przeczytać. Tak było do około setnej strony, po której praktycznie z
niewielką przerwą, dotarłam do końca. Przyznam, że cała akcja nie do końca była
w moim stylu, ale czyta się bardzo szybko.
Jest to taka typowa (chociaż może nie do końca) sensacja z
fantastyką w tle. Trochę dziwne wydawało mi się to, że dzieci żywcem płonęły, a
kiedy zamieniły się w srebrzyste, ogniste robaczki, ich rodzice nawet nie
pamiętali, że posiadali potomstwo. Co prawda, później wyjaśnia się, dlaczego
tak się działo, ale mimo wszystko, nie przemówiło to do mnie.
Jeżeli miałabym coś powiedzieć o bohaterach.. cóż.. nie
stali się moimi ulubionymi. Annalise jest jakby pół człowiekiem. Aby
regenerować siły, zjada ogromne ilości mięsa. Im bardziej świeże i surowe, tym
lepiej. W dodatku sprawia wrażenie osoby pozbawionej wszelkich emocji. Potrafi
z zimną krwią zabić dla dobra sprawy. Z kolei Ray, który jest jej
podporządkowany, stara się wykonać swoją misję jak najlepiej. Posiada cechy
takiego typowego głównego bohatera. Wychodzi cało z opresji, ratuje większość
innych osób, niszczy czarne charaktery. Nie uznałabym go jednak za jednego z
ulubionych bohaterów, bo jednak czegoś mi w nim brakowało.
Książkę oceniam jako średnią. To chyba nie do końca moje
klimaty. Czegoś mi brakowało w całej historii. Mimo, że dobrze się ją czyta,
jakoś nie przemówiła do mnie. Myślę jednak, że fanom fantastyki połączonej z sensacją
może przypaść do gustu.
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Za książkę dziękuję Ósemkowemu Klubowi Recenzenta
Wyzwania:
Ale tu się pozmieniało...
OdpowiedzUsuńDo książki mnie nie ciągnie.
Wesołych świąt xx.