poniedziałek, 29 czerwca 2015

"Czarny bóg" Krzysztof Wroński

autor: Krzysztof Wroński
wydawnictwo: Novae Res
liczba stron: 432
moja ocena: 6/10

Smołdzino to niewielkie miasteczko, w którym zrodziło się wiele mrocznych legend. Zamieszkują je zarówno Niemcy, jak i Słowińcy, Ukraińcy oraz Polacy. Chociaż jest już po wojnie nie jest do końca pewne, czy przedstawiciele różnych narodów są w stanie żyć ze sobą w zgodzie.

Tymczasem do miasteczka przybywa nowy porucznik MO Adam Keller, który nie spodziewa się, że przyjdzie mu borykać się nie tylko z ludźmi nie przestrzegającymi prawa, ale także z czymś o wiele gorszym. Czymś, co ciężko pochwycić w ramy realnego świata...

Wyjątkowo trudno jest mi wypowiedzieć się na temat tej książki. Z jednej strony byłam bardzo zaciekawiona fabułą i zaczęłam ją czytać z wielkim entuzjazmem, jednak chyba nie do końca spodziewałam się takiej historii. Nie oznacza to, że jestem całkowicie zawiedziona.

Bardzo dobry pomysł zestawienia kilku narodowości i to takich, które zaraz po wojnie raczej nie darzyły siebie nawzajem sympatią to właśnie to, co przyciągnęło mnie to tej powieści. Byłam ciekawa, czy mieszkańcy Smołdzina będą stopniowo oswajać się ze sobą, czy też pozostaną we wrogich stosunkach. Swoją ciekawość zaspokoiłam i mogę napisać, że autor przedstawił owe relacje bardzo konkretnie. Czy były negatywne, czy jednak pozytywne, o tym dowiecie się czytając "Czarnego boga".

Dobra książka to dla mnie taka, w której autor stopniowo buduje napięcie. I tego tutaj nie zabrakło. Pojawienie się pewnego mrożącego krew w żyłach sekretu i dążenie do poznania jego źródła to coś, co lubię. Tak samo zakończenie. Jeżeli nie jest banalne i w stu procentach przewidywalne- wspaniale! Tu finał zdecydowanie nie był pospolity. I to mi się podoba.

Nie do końca natomiast przemawiały do mnie fragmenty, gdzie bohaterowie używali "łamanego" języka. Przyznaję, trochę się przy tym namęczyłam i były chwile, kiedy musiałam książkę odłożyć i zrobić sobie przerwę. Gdyby nie to, pewnie jeszcze przyjemniej spędziłabym czas z lekturą.

Książkę polecam osobom, które lubią dreszczyk emocji, wszechobecne napięcie i skrywane długo tajemnice, które nie mają prawa ujrzeć światła dziennego, a przede wszystkim czytelnikom, którzy poszukują czegoś wyjątkowego. Ponadto nie zabrakło tu elementów odbiegających od realnego świata.


Za książkę dziękuję wydawnictwu Novae Res 




poniedziałek, 8 czerwca 2015

"Alicja. Królowa zombi" Gena Showalter

autor: Gena Showalter
wydawnictwo: Mira Harlequin
liczba stron: 448
moja ocena: 6/10

 Za dokładnie trzy dni minie rok od momentu, gdy zakończyłam drugą część "Kronik Białego Królika". Długo czekałam na tę ostatnią część i wreszcie się doczekałam. Czy było warto?

Jak już wszyscy wiemy Ali jest pogromczynią zombi. Z Colem przy boku raz po raz staje do walki. Tym razem postanawia raz na zawsze położyć kres potworom, choćby miała zapłacić za to własnym życiem...

Przyznam szczerze, że mam mieszane uczucia co do tej książki. Bardzo podobała mi się pierwsza część, druga jeszcze bardziej. Tutaj natomiast czegoś mi brakowało. "Alicji. Królowej zombi" nie czytało mi się tak dobrze, jak jej poprzedniczek. I chociaż dzieje się tutaj dużo, poznajemy nowe fakty z życia głównej bohaterki, które niewątpliwie mają wielkie znaczenie dla całej historii, mi ciągle brak tego "czegoś".

Z bohaterami też specjalnie się nie zżyłam. Większość z nich polubiłam w dwóch pierwszych tomach, ale teraz nie czułam z nimi jakiejś mocnej więzi. Cole, który wydawał mi się całkiem w porządku, na samym końcu mnie zirytował. Alicja też mnie nie "porwała" swoją osobą.

Zdecydowanie spodziewałam się o wiele lepszej książki. Nie mogę jednak powiedzieć, że jest ona beznadziejna i nie warta polecenia. Przeciwnie, Jeśli macie za sobą zarówno pierwszą, jak i drugą część "Kronik Białego Królika", to zachęcam do lektury. Zawsze warto wiedzieć, jak się kończy dana historia. Niemniej jednak mnie zakończenie trylogii nie powaliło na łopatki.

Bardzo żałuję, że "Alicja. Królowa zombi" nie stała się kolejną ulubioną książką. Nie napiszę, że jest źle, bo może akurat Wam bardziej przypadnie do gustu. Ja osobiście oczekiwałam zupełnie innej powieści.

Wydawnictwo Harlequin Mira

Za książkę dziękuję Ósemkowemu Klubowi Recenzenta

Zobacz również: | Alicja w krainie zombi || Alicja i lustro zombi || Alicja. Królowa zombi |

czwartek, 21 maja 2015

"Brudny świat" Agnieszka Lingas- Łoniewska

autor: Agnieszka Lingas- Łoniewska
wydawnictwo: Novae Res
liczba stron: 296
moja ocena: 10/10

Sława. Pieniądze. Zabawa. Tak wygląda życie Tommy'ego Cordella i jego zespołu. Tak wygląda jego "brudny świat" do czasu, aż na jego drodze stanie istota zdolna do tego, aby ten świat oczyścić...

Chyba nie ma odpowiednich słów, którymi dałabym radę opisać to, co czułam, gdy czytałam tę książkę. Wywołała we mnie tyle emocji. Od złości poprzez radość, wzruszenie, a na smutku kończąc. Pierwszy raz zdarzyło mi się naprawdę rozpłakać po zakończeniu powieści. I tak, to jest "dramat, który złamie niejedno serce". Mi złamał. Na tysiąc kawałków. Jeszcze wczoraj chciałam napisać w recenzji, że błagam o jakieś alternatywne zakończenie, byle nie takie. Teraz jednak stwierdzam, że to jest o wiele głębsze. Skłania do refleksji nad życiem.

Uwielbiam wszystkich bohaterów, których stworzyła Agnieszka Lingas- Łoniewska. Tutaj... tutaj Tommy powalił mnie na łopatki. Chociaż denerwował mnie niesamowicie na samym początku, tak z każdą kolejną stroną coraz bardziej go lubiłam. Później znowu tak mnie wkurzył, że sama miałam ochotę go uderzyć. Za moment znowu uzyskiwał sympatię. A zakończenie... zakończenie ukazuje go najlepiej.

O Kati też oczywiście warto wspomnieć. Wspaniała, oddana dziewczyna. Jak można przewidzieć, z zupełnie innego świata niż Tommy, a mimo to uczucie, jakie ich połączyło było nierozerwalne. Przeszło wiele prób i ciężkich chwil, a przetrwało. Kati można nazwać poniekąd aniołem, który przyszedł na pomoc Tommy'emu i ratował w każdej sytuacji. Nawet tej najgorszej.

"Brudny świat" to wspaniała historia. Uwierzcie, to nie jest kolejna banalna opowieść o miłości, która kończy się standardowym "i żyli długo i szczęśliwie". Nie. To książka, w której przedstawione jest silne uczucie, jakie związało dwoje młodych ludzi, ale musieli oni nie raz przechodzić przez wiele przeciwności losu, aby nadal być ze sobą. Walczyli z własnymi charakterami. Cierpieli. Zadawali sobie pytania o siebie samych. Do tego wszystkiego cały czas żyli w otoczce sławy, paparazzi, skandali, plotek i tym podobnych, które na pewno nie ułatwiały wspólnego życia i wzajemnego zaufania. Ale to jeszcze nie wszystko, bo przecież najgorsza była przeszłość, która do nich wróciła i starała się rozdzielić na zawsze...

Jestem naprawdę pod wrażeniem. Chociaż uwielbiam wszystkie książki Agnieszki Lingas- Łoniewskiej, ta jest zdecydowanie najlepsza. Do tej pory pierwsze miejsce w moim osobistym rankingu zajmowała książka, którą i tak dalej będę darzyć ogromnym sentymentem, czyli "Bez przebaczenia".

Zapraszam. Polecam. Ta książka jest naprawdę warta uwagi.

Wydawnictwo Novae Res


niedziela, 17 maja 2015

"Szukaj mnie wśród lawendy. Zofia. Tom II" Agnieszka Lingas- Łoniewska

autor: Agnieszka Lingas- Łoniewska
wydawnictwo: Novae Res
liczba stron: 223
moja ocena: 8/10

Postanowiłam, że koniecznie muszę nadrobić zaległości w czytaniu książek pani Agnieszki Lingas- Łoniewskiej. Teraz pozostała mi tylko jedna. Wczoraj skończyłam drugi tom "Szukaj mnie wśród lawendy" i z niecierpliwością czekam na ostatni.

Tym razem historia dotyczy drugiej bliźniaczki- Zosi. Kiedy w drzwiach jej domu staje wielka, młodzieńcza miłość, kobieta już wie, że coś w jej życiu się zmieni. Obawia się tego dawnego uczucia. W końcu jest mężatką i matką dwójki dzieci. Czy ponowne pojawienie się Maksa sprawi, że Zosia po raz kolejny straci dla niego głowę?

O tym, że książki Agnieszki Lingas- Łoniewskiej są moimi ulubionymi, nie muszę już po raz kolejny pisać. Nie zawiodłam się także i drugim tomem "Szukaj mnie wśród lawendy", chociaż czytało mi go tak dobrze, że raz dwa dobiłam do ostatniej strony. Za szybko, ale co zrobić, kiedy historia jest ciekawa i chce się wiedzieć, co będzie dalej?

Ta książka jest kolejną, która pokazuje, jak silne potrafi być prawdziwe uczucie do drugiej osoby. Nawet czas i duża odległość nie są w stanie go zniszczyć. I to właśnie jest piękne. Za pewne każdy z was domyśla się, co się stanie w tej części. Tak, to jest przewidywalne, ale niekoniecznie jesteście w stanie trafić, co się dzieje z Adamem- mężem Zosi.

Po raz kolejny zakochałam się w bohaterach stworzonych przez autorkę. Z jednej strony ideały, z drugiej jednak mają trochę za uszami. Przyznam szczerze, chciałabym, żeby takie osoby istniały naprawdę. A już w ogóle, żeby istnieli mężczyźni potrafiący tak walczyć o swoją miłość. Na pewno istnieją, tylko czasami ciężko takich spotkać...

Nie obyło się również bez pięknej słonecznej Chorwacji, chociaż w tym tomie było jej nieco mniej.

Zarówno pierwsza jak i druga część tej trylogii są książkami na każdą okazję. Na poprawę humoru, na zły dzień, na relaks. Praktycznie na wszystko. To powieści w stylu "kończę ostatnią stronę i mam uśmiech na twarzy". Polecam.

Wydawnictwo Novae Res

Zobacz również: | Szukaj mnie wśród lawendy. Zuzanna || Szukaj mnie wśród lawendy. Zofia || Szukaj mnie wśród lawendy. Gabriela |

piątek, 15 maja 2015

"Szukaj mnie wśród lawendy. Zuzanna. Tom I" Agnieszka Lingas- Łoniewska

autor: Agnieszka Lingas Łoniewska
wydawnictwo: Novae Res
liczba stron: 228
moja ocena: 8/10

Sama się sobie dziwię, że minęło tak dużo czasu od momentu, kiedy ostatni raz czytałam książkę autorstwa Agnieszki Lingas- Łoniewskiej. Uwielbiam dosłownie każdą jej powieść. Wczoraj rano chwyciłam do ręki pierwszy tom "Szukaj mnie wśród lawendy" i... przepadłam.

Zuzanna jest typową bizneswoman. Sprawia wrażenie wiecznie opanowanej, chłodnej profesjonalistki, która mało kogo dopuszcza do siebie. Dla niej liczy się tylko praca i stąpanie coraz wyżej po szczeblach kariery. Pewnego dnia dostaje propozycję, aby na kilka dni wybrać się do Chorwacji, gdzie od lat mieszka jej młodsza siostra. Chociaż z początku nie jest z pomysłu zadowolona (bo przecież firma), los sprawia, że decyduje się na wyjazd, który ma być odskocznią od korporacyjnego życia. Zuza jeszcze nie wie, jak wiele ta wycieczka zmieni...

Pani Agnieszka Lingas- Łoniewska jest moją ulubioną autorką. Po trylogii "Zakręty losu" już wiedziałam, że przeczytam absolutnie każdą książkę, jaką napisze. Póki co idzie mi w tym kierunku całkiem nieźle, bo zdaje się, że zostały mi tylko dwa tytuły do nadrobienia. Uwielbiam ten styl, fabułę, bohaterów, po prostu wszystko. Trafia to do mnie w stu procentach.

Wracając do "Szukaj mnie wśród lawendy". Ta książka jest napisana tak fantastycznie, że nie można się od niej oderwać. Ktoś mógłby powiedzieć, że to historia o miłości, jakich pełno. Może i jest pełno powieści o miłości (a raczej na pewno), ale ta ma w sobie coś, co przyciąga. Coś, co nie jest oklepane i tandetne. I to właśnie lubię najbardziej.

Moje osobiste wrażenia po przeczytaniu są takie, że zaczęłam mieć nadzieję na to, że życie, chociaż często takie niesprawiedliwe i nieszczęśliwe, często zmienia się w to, o którym każdy marzy. Pełne miłości i radości. W to warto wierzyć i tego się trzymać. Historia wspaniała z przepięknymi widokami w tle.

Teraz biorę się za drugi tom, bo zakończenie pierwszego nie da mi spać po nocach :)

Wydawnictwo Novae Res

Zobacz również: | Szukaj mnie wśród lawendy. Zuzanna || Szukaj mnie wśród lawendy. Zofia || Szukaj mnie wśród lawendy. Gabriela |

wtorek, 12 maja 2015

"Maria Antonina. W Wersalu i Petit Trianon" Juliet Grey

autor: Juliet Grey
wydawnictwo: Bukowy Las
liczba stron: 392
moja ocena: 7/10

Pierwszą część trylogii mam już stosunkowo dawno za sobą. Teraz chętnie zabrałam się za kolejną, a w najbliższym czasie mam nadzieję przeczytać ostatnią, ponieważ historia Marii Antoniny niesamowicie mnie zainteresowała.

Dalsze losy słynnej królowej Francji wydają mi się o wiele bardziej ciekawsze niż w poprzednim tomie. Po śmierci Ludwika XV na tron wstępuje jego syn- Ludwik XVI. Jako żona wielkiego króla Maria Antonina wprowadza coraz to nowsze zmiany w swoim otoczeniu. Prezentuje niebywałe stroje, misterne fryzury i otacza się ogromnym bogactwem. Do tego nie stroni od takich uciech jak opera, teatr, a także gry hazardowe, które najwyraźniej sprawiają jej największą przyjemność. Mimo wszystko królowa martwi się o dalsze losy Francji, która wciąż nie może się doczekać następcy tronu...

Maria Antonina zdobyła sobie moją sympatię w pierwszej części trylogii. Nie jeden raz bardzo jej współczułam. Tutaj miałam już bardziej mieszane uczucia. Fragmenty książki zawierające opisy strojów i fryzur, jakie miała w zwyczaju nosić królowa, naprawdę mnie kilka razy zadziwiły. Ponadto wielkie zamiłowanie młodej władczyni do gier hazardowych również poniekąd wpłynęło na moją mniej pozytywną ocenę tej postaci. Nie wyobrażam sobie grania w karty ponad trzy doby. Maria Antonina dała radę tego dokonać.

Ludwik XVI ukazał mi się jako młody chłopak, który nie widzi zbyt wiele poza polowaniem i jedzeniem. Najbardziej jednak denerwował mnie tym, że nie chciał się poddać zabiegowi, który miał dopomóc w pojawieniu się na świecie nowego dziedzica. Wydawał mi się wówczas wyjątkowo egoistycznym człowiekiem, który ze strachu o siebie samego, narażał dobre imię małżonki.

Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło ( w pewnym sensie). Im bliżej końca powieści, tym bardziej zyskiwali moją sympatię. Maria Antonina za to, że stała na straży swojej rodziny. Walczyła o swoje dobre imię i zaprzestała swoich rozrywek. Ludwik za to, że stawał się (można powiedzieć) coraz lepszym przyjacielem swojej małżonki.

W tej części historii została zawarta słynna afera naszyjnikowa, której ofiarą padła sama królowa. W tym momencie można zauważyć, ile są w stanie "dokonać" ludzie, aby zdobyć władzę, pieniądze i uznanie. W książce aż roi się od intrygantów i oszustów, którzy dla własnej korzyści są zdolni do popełnienia wielu złych czynów. Po trupach do celu. Tak można to krótko sformułować. To właśnie zasmuciło mnie najbardziej, że Maria Antonina, niczego nieświadoma, stała się w oczach ludu winną całego zamieszania. Ci zaś, którzy to wszystko ukartowali w zasadzie nie otrzymali sprawiedliwego wyroku. Zastanawiam się zatem, jaką siłę przebicia czy też charyzmę posiadały wówczas te osoby, które tak zręcznie przekonały ludność Francji do znienawidzenia królewskiej rodziny i wywołania wielkiej rewolucji.

Teraz z niecierpliwością czekam na trzeci i zarazem ostatni tom trylogii. I chociaż wiem, jak tragiczny los spotka władców Francji, bardzo jestem ciekawa, jak Juliet Grey opisała ich ostatnie dni życia.

Wydawnictwo Bukowy Las

Zobacz również: | Maria Antonina. Z Wiednia do Wersalu |
| Maria Antonina. W Wersalu i Petit Trianon || Maria Antonina. Z pałacu na szafot |

poniedziałek, 4 maja 2015

"Ogród cieni" Virginia C. Andrews

autor: Virginia C. Andrews
wydawnictwo: Świat Książki
liczba stron: 320
moja ocena: 7/10

Tak, zakończyłam wspaniałą serię poświęconą rodzinie Dollangangerów. Jakie wrażenia? Cudowne, niesamowite, mnóstwo przemyśleń. Chociaż muszę przyznać, że ta część najmniej przypadła mi do gustu.

"Kto wiatr sieje..." to w zasadzie ostatni tom dotyczący "przygód" Cathy i Chrisa. W "Ogrodzie cieni" przenosimy się w czasie do wydarzeń, które miały miejsce sporo lat wstecz, zanim pojawiło się feralne rodzeństwo. Dzięki tej części historii dowiadujemy się kilku znaczących faktów, które nieco zakrzywiają obraz bohaterów, którzy zarówno moim, jak i pewnie Waszym zdaniem zasługiwali na miano tych negatywnych. Niestety, po przeczytaniu tego tomu, dochodzę do jednego wniosku. W rodzinie Foxworthów pokoleń panują nieszczęścia. Jedna fatalna decyzja ciągnie za sobą kolejną i tak dalej. To bardzo smutne, ale prawdziwe. 

Wiele osób uważa, że "Ogród cieni" wyjaśnia poniekąd zachowanie Olivii i w niektórych momentach można ją nawet usprawiedliwiać. Ja nie do końca mam takie zdanie. Owszem, ta kobieta od dziecka była nieszczęśliwa. Wychodząc za mąż trafiła jakby z deszczu pod rynnę. Zamiast miłości spotkała się z chłodem, nieszczęściem, chęcią władzy i żądzą pieniądza. Nie tłumaczy to jednak faktu, dlaczego tak podle zachowała się wobec Alicji. Wymyśliła straszną intrygę, którą zrealizowała w rzeczywistości. Z zazdrości o piękno i życiowe powodzenie tamtej kobiety? Jeżeli tak, to mam co do niej mieszane uczucia zwłaszcza, że tamta przeszła naprawdę ciężkie chwile. Mało tego, Olivia jest kolejną ofiarą rodzinnej, chorej manipulacji i to nie ze strony Malcolma, którego znając z wcześniejszych części, można uznać za człowieka gotowego sterować wszystkim i wszystkimi. Co ciekawe, Olivia nie uzyskała w większej mierze mojej sympatii, mimo że poznałam jej motywy działania, ale za to coś tknęło mnie w sensie pozytywnym odnośnie Malcolma Foxwortha. I chociaż ten bezwzględny, wydawałoby się pozbawiony uczuć wyższych mężczyzna był istnym tyranem, tak w dosłownie ostatnich stronach książki zdobył u mnie punkt. Gdy okazało się, że całemu dalszemu pechowi rodziny Foxworthów jest winna tak naprawdę jeszcze gorsza osoba...

Czas pożegnać się z tą wspaniałą historią. Po raz kolejny zachęcam do przeczytania całej serii. Dla takich książek warto czytać. Cała saga przekazuje mnóstwo wskazówek i wartości. Niewątpliwie skłania do refleksji. Gwarantuję, że nie zapomnicie o niej tak łatwo.

Wydawnictwo Świat Książki

Zobacz również: | Kwiaty na poddaszu || Płatki na wietrze || A jeśli ciernie || Kto wiatr sieje |
| Ogród cieni |

wtorek, 28 kwietnia 2015

"Kto wiatr sieje" Virginia C. Andrews

autor: Virginia C. Andrews
wydawnictwo: Świat Książki
liczba stron: 464
moja ocena: 10/10

Tak oto kończy się moja przygoda z rodziną Dollangangerów... Co prawda pozostaje mi "Ogród cieni", ale to już nie będzie to samo. Jestem wstrząśnięta po przeczytaniu tej czwartej już części "Kwiatów na poddaszu". Chociaż wiele recenzji nie ocenia jej tak wysoko, jak poprzednich tomów, na mnie zrobiła ogromne wrażenie...

Nie da się nie zdradzić kilku szczegółów, chcąc poniekąd przybliżyć fabułę tej powieści. Cathy i Chris są już w średnim wieku. Los sprawia, że po raz kolejny muszą przekroczyć progi Foxworth Hall, aby uczcić dwudzieste piąte urodziny Barta. Tymczasem w posiadłości pojawia się długo uważany za zaginionego wujek Joel, który zdaje się wywierać ogromny wpływ na młodszego syna Cathy.

Chyba pierwszy raz zdarzyło mi się, żeby końcówkę książki czytać z przyspieszonym biciem serca i łzami w oczach. Tak właśnie było, gdy docierałam do ostatnich wersów "Kto sieje wiatr". I chociaż dużo sytuacji można przewidzieć, spodziewać się ich, to zakończenie było dla mnie tak strasznie smutne. Nie takiego finału chciałam. Tej rodzinie przydałby się prawdziwy happy-end. Uważam, że naprawdę na to zasłużyli. Ogólnie rzecz ujmując jest trochę nadziei w tym zakończeniu, ale to nie to...

W zasadzie w trakcie czytania zdarzyło mi się zasmucić tak wiele razy, że przydałoby mi się przeczytać teraz coś naprawdę zabawnego. To, co stało się z Jorrym było dla mnie tak potworne, że nie mogłam tego czytać bez emocji. Czułam się, jakbym była tam z nimi, z całą rodziną Dollangangerów i przeżywała to nieszczęście. Później Melodie... nie wiem, co sądzić o tej dziewczynie. Z jednej strony zachowywała się jak rozkapryszona jedynaczka, która chcąc dla siebie jak najlepiej, raniła innych, a z drugiej, czy można ją oceniać, gdy nigdy nie było się w jej sytuacji? Co do Barta. Powiem szczerze. Typ mnie strasznie denerwował, irytował, wywoływał negatywne emocje, ale wiem jedno, on był potworem tylko dlatego, że działał pod wpływem złego człowieka. Patrząc na to, że Bart miał tak wielkie zaburzenia już jako dziecko, bardzo mu współczuję tego, że pragnąc zaznać prawdziwej miłości i akceptacji, zaufał komuś, kto go tylko wykorzystał. Joel... nie skomentuję. Na miejscu autorki chyba bym mu zrobiła coś na koniec książki albo nawet wcześniej.

Manipulacja. Pieniądze. Chęć władzy. Tak. O tym jest ta cała wielka historia. Ale przekazuje coś bardzo ważnego. Pokazuje, że pieniądze rzeczywiście nie dają ani tej prawdziwej miłości, ani prawdziwego szczęścia. Można być milionerem, a nie mieć tak naprawdę nic. Bo czym jest życie bez miłości?

Jest coś jeszcze ważnego, co niesie, a w zasadzie niosą te cztery tomy sagi. To pokazanie, że miłość i dobro zawsze zwyciężają. Przetrwają wszystko. I chociaż na świecie jest tyle zła, ta jasna strona zawsze będzie górą. Nawet wówczas, gdy zdawałoby się to niemożliwe.

Wydawnictwo Świat Książki

Zobacz również: | Kwiaty na poddaszu || Płatki na wietrze || A jeśli ciernie || Kto wiatr sieje |
| Ogród cieni |

środa, 22 kwietnia 2015

"A jeśli ciernie" Virginia C. Andrews

autor: Virginia C. Andrews
wydawnictwo: Świat Książki
liczba stron: 432
moja ocena: 10/10

Jakiś czas temu postanowiłam, że doczytam rozpoczęte serie. Wybór padł na serię poświęconą rodzinie Dollangangerów. Tym oto sposobem dotarłam do ostatniego wyrazu trzeciej części sagi. Sagi, która bez wątpienia stała się moją ulubioną, choć przede mną jeszcze dwie książki, wchodzące w jej skład.

Z racji tego, że jest to już trzeci z kolei tom wspaniałej opowieści, ciężko byłoby nie zdradzić czegokolwiek. Cathy i Chris starają się żyć jak normalna rodzina. Wychowują dwóch synów Cathy- Jory'ego i Barta. Wszystko układałoby się jak w każdej przeciętnej rodzinie, gdyby nie powracające demony przeszłości. Oto do sąsiedztwa młodego "małżeństwa" wprowadza się pewna starsza dama. Kobieta wydaje się bardzo tajemnicza. Jak się okaże, nie bez powodu... I to właśnie jej przybycie zasieje niepokój w sercach szczęśliwej rodziny...

Chociaż o serii poświęconej rodzinie Dollangangerów nie można powiedzieć, że jest sielankową historią, zdecydowanie należy do moich ulubionych. Autorka stworzyła niesamowitą fabułę, której bohaterowie mają precyzyjnie wykreowane portrety psychologicznie. Dzięki temu możemy się dowiedzieć, kto jaki jest naprawdę.

W "A jeśli ciernie" poznajemy dalsze losy rodziny głównie z perspektywy Jory'ego i Barta .
Ta część, podobnie jak pierwsza, wywołała we mnie wiele emocji. Bardzo polubiłam Jory'ego i jego wyjątkowo dojrzałe podejście do życia. Z kolei gdy wiedziałam, że zbliża się rozdział poświęcony Bartowi, już odczuwałam lekką awersję do tego, co mi przekaże. Z drugiej strony patrząc na to, co musiało wewnętrznie przeżywać to dziecko, nie można w stu procentach uznawać go za złego człowieka. To przerażające, jak wielki wpływ na bezbronne osoby mogą mieć ludzie, którym zależy tylko na własnej korzyści. Po raz kolejny przekonujemy się, że dla niektórych liczą się tylko i wyłącznie pieniądze. Najgorsze jest to, że osoby tak chciwe i żądne pieniędzy są w stanie iść "po trupach" do celu (dosłownie), byle zdobyć fortunę. Chociaż ciśnie się na usta w pierwszym momencie, aby powiedzieć, że takich ludzi powinno się nienawidzić, życzyć najgorszego i tym podobne, ja powiem (a w tym wypadku napiszę), że ja takim osobom bardzo współczuję. Dlaczego? Ponieważ w gruncie rzeczy są to osoby bardzo nieszczęśliwe, które z owym nieszczęściem sobie nie radzą. Duszą w sobie żal i smutek uważając, że zdobyciem władzy i pieniędzy zyskają ten spokój i błogostan, o jakim zawsze marzyli. Naprawdę żal mi takich osób, bo wiem, że całe zło, które z nich "wychodzi" wynika z tego, że nie są szczęśliwi. Szczęśliwy człowiek nie czyni złego.

Powtórzę po raz kolejny, że uwielbiam i "Kwiaty na poddaszu", i "Płatki na wietrze", a teraz również "A jeśli ciernie". Uważam, że każdy powinien sięgnąć po tą sagę, aby wyciągnąć z niej bardzo życiowe i mądre wnioski. Autorka w taki sposób przedstawia nam charaktery i sposoby postępowania bohaterów, że nie można przejść obok tego obojętnie.

Jeszcze raz gorąco zachęcam do przeczytania. Naprawdę warto. Uważam wręcz, że powinna być to obowiązkowa lektura dla każdego. Kto wie, może niektóre osoby, które patrzą na świat przez pryzmat władzy i pieniędzy, wyciągnęłyby z tych powieści odpowiednie przesłanie...

Wydawnictwo Świat Książki

Zobacz również: | Kwiaty na poddaszu || Płatki na wietrze || A jeśli ciernie || Kto wiatr sieje |
| Ogród cieni |

wtorek, 14 kwietnia 2015

"Płatki na wietrze" Virginia C. Andrews

autor: Virginia C. Andrews
wydawnictwo: Świat Książki
liczba stron: 446
moja ocena: 9/10

Od przeczytania "Kwiatów na poddaszu" minął prawie rok. Pierwsza część opowiadająca o losach rodziny Dollangangerów zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Dosłownie piorunujące. Nie mogłam się powstrzymać, gdy pewnego dnia zobaczyłam prawie całą serię w promocji i to sporej. Od tej pory "Kwiaty na poddaszu", "Płatki na wietrze" i "A jeśli ciernie" zajmowały miejsce na mojej półce. Zwlekałam jednak z przeczytaniem drugiej części. Dlaczego? Sama nawet nie wiem, ale nadrobiłam zaległości z czego jestem bardzo zadowolona, chociaż historia sama w sobie jest tak strasznie smutna...

Cathy, Chris oraz Carrie po ucieczce z koszmarnej posiadłości trafiają przypadkiem do domu doktora Paula Sheffielda. Samotny mężczyzna postanawia zaopiekować się trójką dzieci i traktować jak swoje własne. Mimo wszystko rodzeństwo nie może zapomnieć o swojej mrocznej przeszłości. Zwłaszcza Cathy, która najbardziej nie może pogodzić się z tym, co minęło. Czy dzieciom uda się w końcu osiągnąć spokój i rozpocząć normalne życie?

Cały czas JA sama nie mogę się pogodzić z faktem i zrozumieć, jak dla pieniędzy, sławy, prestiżu można tak potraktować własne dzieci?! Nie znam słowa, które mogłoby dosadnie określić zachowanie tej kobiety, która została znienawidzona przez własne dzieci. Najbardziej przeraża mnie fakt, że na świecie naprawdę istnieją osoby, które dla majątku są w stanie zrobić dosłownie wszystko. Szantażować, kraść, a co najgorsze, często zdobywać pieniądze robiąc przy tym krzywdę drugiej osobie. Nie chodzi tyle o krzywdę fizyczną, ale psychiczną, gdy okazuje się, że powiększanie konta w banku jest ważniejsze niż miłość.

Tak strasznie jest mi żal rodzeństwa Dollangangerów. Tyle nieszczęść spotkało te biedne dzieci. Najgorsze jest jednak to, że los nie rozpieszczał ich zbytnio nawet po zamieszkaniu z Paulem. Ciężko powiedzieć, ale chyba najlepiej z tym wszystkim radził sobie Chris. Bo choć cierpiał, wydawałoby się, że przeszedł przez to wszystko jakoś tak lżej. Nie można jednak traktować tego tak dosłownie, bo doskwierał mu ogromny "problem", jakim była miłość do ukochanej kobiety. Kobiety, która nigdy nie miała stać się jego na zawsze. Carrie z kolei musiała przejść przez kolejne koszmarne doświadczenia, jakby nie dość złego wydarzyło się w Foxworth Hall. Nie mogę zdradzić, co dokładnie jej się przydarzyło. Jedyne, co mogę napisać to to, że strasznie doskwierał jej niski wzrost, który w dużej mierze przyczynił się do nieszczęść dziewczynki. Co do Cathy, tu można by napisać najwięcej. Ta dziewczyna przeszła przez piekło. Przechodziła przez nie zdaje się najdłużej ze wszystkich. Nie mogła w żaden sposób zapomnieć o przeszłości. Chciała za wszelką cenę skonfrontować się z wyrodną matką i zemścić się na niej za całe zło, jakie spotkało rodzeństwo. Poświęciła dla tego celu wiele. Niejeden człowiek powiedziałby, że za dużo...

Co do książki, jako książki mogę napisać, że na pewno nie jest to powieść na poprawę humoru. Jednak warto się nią zainteresować. Dlaczego? Dlatego, żeby dostrzec, ile są w stanie zrobić ludzie dla bogactwa, ale przede wszystkim po to, aby zauważyć, ile jest w stanie zrobić człowiek dla miłości, poczucia kochania, przynależności, ponieważ to jest najważniejsze. Książka ta udowadnia nam po raz kolejny, że pieniądze wcale nie dają prawdziwego szczęścia, a wręcz przeciwnie, mogą doprowadzić do ogromnej tragedii.

Jest to mimo całego smutku wspaniała powieść, którą polecam każdemu. Niesamowita historia, która daje wiele do myślenia.

Wydawnictwo Świat Książki

Zobacz również: | Kwiaty na poddaszu || Płatki na wietrze || A jeśli ciernie || Kto wiatr sieje |
| Ogród cieni |

sobota, 11 kwietnia 2015

"Posłaniec" Markus Zusak

autor: Markus Zusak
wydawnictwo: Nasza Księgarnia
liczba stron: 352
moja ocena: 10/10

Na temat "Posłańca" przeczytałam jedną opinię, która spowodowała, że od razu zapragnęłam przeczytać tę książkę, mimo że "Złodziejka książek" tego samego autora stoi już długo na mojej półce i jeszcze nie zebrałam się, żeby ją przeczytać.

Ed jest młodym chłopakiem, który pewnego dnia znajduje się w nieodpowiednim miejscu w nieodpowiednim czasie. Czy aby na pewno? Na pewno, to diametralnie zmieni się jego życie, gdy pewnego dnia zobaczy w swojej skrzynce na listy kartę do gry, na której są zapisane trzy adresy. W ten oto sposób Ed zostaje poniekąd zmuszony, aby zostać "posłańcem".

Jestem absolutnie zachwycona tą książką! Jest po prostu fantastyczna. Często zdarza się powieść, która chwyci mnie za serce, ale patrząc na to, że ostatnio nie miałam zbyt wiele czasu na czytanie, ta zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Uwielbiam książki, które trzymają w napięciu do samego końca. Książki, które niosą ze sobą jakieś głębsze przesłanie. Bez wątpienia taką powieścią jest właśnie "Posłaniec" Markusa Zusaka. Chociaż tło tej powieści zdaje się być lekko szare i ponure, bo przecież życie wydaje się częściej takie aniżeli kolorowe, daje się odczuć, że gdzieś w głębi tli się iskierka szczęścia, która niebawem stanie się prawdziwym ogniskiem. To jest właśnie jedna z wielu rzeczy, które urzekły mnie w tej książce.

Przechodząc do bohaterów, uwielbiam Eda. Ten chłopak jest żywym dowodem na to, że bycie przeciętnym zależy tylko od nas. Sami jesteśmy sobie winni, jeżeli nie robimy nawet drobnych rzeczy, które sprawiłyby, że stalibyśmy się wyjątkowi. Nie potrzeba do tego ani bogactwa, ani wysokiej pozycji w społeczeństwie. Czasami wystarczą nawet małe gesty, które kogoś uszczęśliwią. To kolejna rzecz, za którą uwielbiam "Posłańca". Za to, że daje nadzieję. Za to, że uświadamia, że każdy z nas może być bohaterem, tą wyjątkową osobą, która w oczach innych jest w stanie góry przenosić.

Oczywiście z wielką przyjemnością polecam. Uwierzcie mi, naprawdę warto sięgnąć po taką lekturę. Na pewno się nie zawiedziecie, a możecie z niej bardzo wiele wynieść.

Wydawnictwo Nasza Księgarnia

wtorek, 7 kwietnia 2015

"Krucjata" Philippa Gregory

autor: Philippa Gregory
wydawnictwo: Egmont
liczba stron: 295
moja ocena: 8/10


To niesamowite, ale na tę książkę czekałam ponad rok. Ponad rok ktoś ją przetrzymywał, zanim trafiła ponownie do biblioteki. Na szczęście, doczekałam się! W zasadzie pochłonęłam ją od razu, jak tylko wpadła w moje ręce.

Pamiętacie Luka Vero i jego przyjaciół, którzy towarzyszą mu w podróży? Jeżeli czytaliście "Odmieńca", to na pewno ich wszystkich pamiętacie- Freize, Izoldę i Iszrak. Tym razem spotykają na szlaku młodego chłopaka, za którym idą tłumy dzieci. Jak się okazuje młodzieniec ma zdolności prorocze i uważa, że jest pośrednikiem Boga. Wie o zbliżającym się końcu świata i prowadzi lud do Ziemi Świętej. Zainteresowani chłopcem podróżnicy postanawiają przyjrzeć się z bliska działalności przywódcy krucjaty i podążyć za nim. Jeszcze nie wiedzą, do czego doprowadzi ogromny dar przemawiania i przekonywania tego skromnego i pobożnego chłopca...

Tak, jak już wcześniej wspomniałam, bardzo długo czekałam na to, aby poznać dalsze losy Luki, Freize, Izoldy i Iszrak. Mimo wszystko warto było uzbroić się w cierpliwość, bo ta część "Zakonu Ciemności" jest zdecydowanie lepsza niż "Odmieniec", a przynajmniej ja tak to odczuwam. Bardzo podobała mi się akcja, jaka rozgrywa się w tej powieści. Niestety, nie mogę napisać, który fragment najbardziej utkwił w mojej głowie, ponieważ zdradziłabym za dużo,a nie o to chodzi.

Po przeczytaniu "Krucjaty" bardzo polubiłam Iszrak, ale przestała mi się podobać Izolda. W pewnym momencie miałam ochotę dosłownie wejść do tej książki, wstrząsnąć tą dziewczyną i krzyknąć, że ma się opamiętać i przestać opowiadać takie bzdury. Z kolei Iszrak zapunktowała swoim nowoczesnym, jak na tamte czasy podejściem, odwagą i pewnością siebie. Bardzo ją za to polubiłam.

O samej książce, jako książce, mogę napisać, że czyta się ją bardzo szybko. Jest to zdecydowanie lektura na jeden dzień, a dla niektórych nawet na jeden wieczór. Na pewno nie da się przy niej wynudzić, bo zawsze coś się dzieje. Zwłaszcza w pewnym momencie, ale również nie mogę zdradzić, w którym. Ci, którzy przeczytają, na pewno domyślą się, o który fragment mi chodzi.

Polecam. Zwłaszcza osobom, które przeczytały "Odmieńca", ale także i tym, którzy chcą przeżyć bardzo ciekawą przygodę z bohaterami cyklu "Zakon Ciemności". Zapraszam do lektury.

Wydawnictwo Egmont

Zobacz również: | Odmieniec | Krucjata | Złoto głupców |

niedziela, 29 marca 2015

"Nieumarła i niezamężna" Mary Janice Davidson

autor: Mary Janice Davidson
wydawnictwo: Amber
liczba stron: 302
moja ocena: 8/10

Tuż przed świętami Bożego Narodzenia trafiłam na świetną promocję w Świecie Książki. Dotyczyła ona między innymi cyklu Królowa Betsy. Jedyny problem jaki wystąpił to to, że nie było wśród dostępnych książek pierwszej części. Szczęście dopisało mi tydzień temu, gdy dopadłam "Nieumarłą i niezamężną" w bibliotece. Przyznam szczerze, że nie byłam na początku bardzo nakręcona na tę książkę. Z jednej strony dobrze, ponieważ zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie.

Trzeba mieć naprawdę niezłego pecha, żeby stracić pracę i jeszcze tego samego dnia stracić życie. Cóż... Betsy nie ma łatwo, ale największa przygoda "życia" dopiero przed nią... W zasadzie za wiele więcej nie dałoby się powiedzieć, żeby nie zdradzić fabuły, a uwierzcie, jest co czytać!

Dawno tak dobrze się nie bawiłam, czytając książkę. Uwielbiam główną bohaterkę i jej przyjaciół za kapitalne poczucie humoru. Dziewczyna nie jeden raz powaliła mnie na łopatki swoimi określeniami i spostrzeżeniami. Jestem po prostu tak pozytywnie nakręcona po tej książce, że sama jestem w szoku. Naprawdę polecam na poprawę humoru. Gwarantuję, że wiele razy będziecie się śmiać do łez.

Dlaczego zatem daję ocenę osiem, a nie dziesięć? Wszystko fantastycznie, tylko nie do końca podobało mi się zakończenie, które dla mnie rozgrywa się za szybko. Tak, jakby było napisane by ekspresowo rozwiązać "problem", który był dość znaczący i koniec. Nie powiedziałabym także, że to poniekąd odpowiednik "Seksu w wielkim mieście", przynajmniej pierwsza część. Chociaż główna bohaterka ma obsesję na punkcie markowych ubrań, a zwłaszcza butów. Aczkolwiek, tak jak mówiłam (a raczej pisałam), książka jest fenomenalnym lekiem na zły humor. Po prostu najlepsza. Fabuła i bohaterowie również są całkiem w porządku. Jestem jak najbardziej na "tak", chociaż mam nadzieję, że następne części są jeszcze lepsze.

Nie mogę się doczekać, aż "Nieumarła i bezrobotna" trafi w moje ręce. Póki co serdecznie polecam pierwszą część.

Wydawnictwo Amber

środa, 25 marca 2015

"Druga cesarzowa" Michelle Moran

autor: Michelle Moran
wydawnictwo: Sonia Draga
liczba stron: 296
moja ocena: 9/10

Po raz kolejny wracam po długiej przerwie. Jestem całkowicie pozbawiona czasu i chociaż tyle książek czeka w kolejce na przeczytanie, muszę je "ignorować". Na szczęście udało mi się wczoraj dokończyć bardzo ciekawą lekturę, jaką jest właśnie "Druga cesarzowa" Michelle Moran.

Cofnijmy się do czasów, w których największą władzę sprawuje Napoleon Bonaparte. Ma wszystko, czego zapragnie, oprócz jednego- syna, który stałby się dziedzicem jego wielkiego imperium. Z racji tego, że ukochana Józefina nie jest w stanie dać m potomka, postanawia odesłać ją, a za żonę pojąć młodziutką Marię Ludwikę, córkę Franciszka II. Jak łatwo się domyślić, dla dziewczyny nie jest to wymarzona życie, tym bardziej, że oprócz kapryśnego męża, musi robić dobrą minę do złej gry podczas spotkań i rozmów z wieloma osobami we francuskim dworze między innymi z siostrą Napoleona Pauliną. Maria Ludwika musi szybko stać się wyjątkowo dojrzałą i rozsądną kobietą, aby utrzymać swoją pozycję w hierarchii tym bardziej, że zbliża się wielka bitwa z Rosją.

Bardzo cenię sobie powieści historyczne. Co ciekawe, nigdy jakoś nie ekscytowałam się historią, a jednak często ciągnie mnie do poznania nowych faktów z życia dawnych władców. Myślę, że dzieje się tak za sprawą pokazania różnych rzeczywistych wydarzeń w takiej, a nie innej formie. Właśnie to do mnie przemawia. Czytam książkę, którą czyta mi się lekko i przyjemnie, a do tego poszerzam swoją wiedzę o kolejne historyczne fakty. Dlatego serdecznie zapraszam do czytania tego typu powieści. Naprawdę warto.

Wracając do "Drugiej cesarzowej", bardzo podobało mi się przedstawienie bohaterów. Łatwo można zauważyć kto, jaki ma charakter. Każdy rozdział dotyczy kogoś innego. Raz jest to Maria Ludwika, innym razem na przykład Paul- służący Pauliny Bonaparte, dzięki czemu możemy ich bardzo dobrze poznać. Takie ukazanie postaci spowodowało, że Napoleon Bonaparte nie stał się moim ulubionym bohaterem. W zasadzie mogę śmiało stwierdzić po przeczytaniu tej książki, że nikt z tej rodziny nie przypadł mi do gustu. W przeciwieństwie do Marii Ludwiki czy córki Józefiny- Hortensji.

Po raz kolejny przekonałam się, że bycie królową, księżniczką czy cesarzową ,wcale nie szło w parze z byciem szczęśliwą i kochaną. Wręcz przeciwnie. Nie ważna miłość, ważna władza i wpływy. Nic poza tym. Dlatego podziwiam wiele kobiet, które były u władzy, w tym właśnie Marię Ludwikę za to, że poświęciły swoje szczęście dla dobra ojczyzny czy honoru własnej rodziny.

"Druga cesarzowa" stała się dla mnie kolejną książką, która wędruje do kategorii "ulubione". Zdecydowanie bardzo polecam. Nie tylko tym, którzy uwielbiają takie historyczne klimaty, ale też osobom, które chcą przeczytać dobrze napisaną książkę z bardzo dobrą fabułą.

Wydawnictwo Sonia Draga


wtorek, 20 stycznia 2015

Wielki powrót razem z recenzją

Witajcie! Wracam po baaaardzo długiej przerwie, która mnie samą zaskoczyła. Niestety, ukochane książki musiałam odłożyć na półkę i poświęcić się tym mniej lubianym, czyli podręcznikom akademickim. Nie mogę obiecać, że będę tutaj tak często, jak kiedyś, ale postaram się, aby co jakiś czas wpadła nowa opinia.

autor: J. R. R. Tolkien

wydawnictwo: Iskry
liczba stron: 315
moja ocena: 9/10

 Do tej pory nie miałam okazji zapoznać się z twórczością Tolkiena. Mimo iż trylogia "Władcy Pierścieni" stoi na mojej półce ładnych parę lat, nigdy wcześniej po nią nie sięgnęłam. W końcu zebrałam się sama w sobie i przygodę rozpoczęłam z "Hobbitem". Absolutnie tego nie żałuję.

Pewnie większość czytelników (a już zwłaszcza miłośników fantasy) zna ową historię. Dotyczy ona pewnego hobbita- Bilbo Bagginsa, który do tej pory prowadził spokojny tryb życia. Jego sielanka zostaje przerwana, gdy odwiedza go czarodziej Gandalf. Pewnego dnia spokój Bilba zostaje zakłócony przez wparowujących do małej chatki Krasnoludów. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że bohater nie spodziewał się takich gości... Na tym nie koniec niespodzianek. Wręcz przeciwnie! Przed hobbitem dopiero otwierają się wrota prowadzące do wielkiej przygody. Przygody, która na zawsze zmieni życie Bilbo Bagginsa. Przygody, jakiej nie miał okazji przeżyć żaden hobbit...

W zasadzie nic więcej nie można napisać czy też powiedzieć o tej książce, ponieważ zdradziłoby się zbyt wiele fabuły. A jest co zdradzać. Oj tak. Tutaj na każdym kroku czai się coś nieoczekiwanego. Raz coś zabawnego, raz mrożącego krew w żyłach. Aż trudno uwierzyć, że jeden hobbit zdołał przeżyć tak wiele. Od tego zacznijmy, że w ogóle przeżył takie przygody, bo to samo z siebie było nie lada sztuką.

Bilbo kojarzył mi się z taką bardzo marudną postacią. Sprawiał wrażenie, jakby chciał żyć tylko w swojej przestrzeni i mało kogo do niej nie wpuszczać. Jakże musiał się zdziwić, gdy do jego małej chatki wparowało tylu Krasnoludów i to w dodatku bez zaproszenia. Jakże musiał się zdziwić, kiedy okazało się, przez co będą musieli wspólnie przejść...

Jestem zafascynowana powieścią. Widać, że wszystko jest dopracowane w najdrobniejszym szczególe. Wszystko jest harmonijne i tak fantastycznie stworzone, że już teraz nie mam wątpliwości, dlaczego Tolkien jest/ był uznawany za jednego z najlepszych pisarzy. To, co stworzył jest niesamowite. Co prawda nie przeczytałam jeszcze słynnej trylogii, ale już po samym "Hobbicie, czyli tam i z powrotem" widzę, że ten człowiek stworzył literackie arcydzieła! Naprawdę jestem pod wielkim wrażeniem. Dawno nie przeczytałam tak dobrej książki.

Bardzo żałuję, że nie mam teraz zbyt wiele czasu na książki, jednak dzięki "Hobbitowi.." na pewno sięgnę po "Władcę Pierścieni" już bez żadnych obaw. Mam nadzieję, że będę równie zachwycona.

Wydawnictwo Iskry

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...