wydawnictwo: Książnica
liczba stron: 248
moja ocena: 6/10
„N@pisz do mnie” była jedną z wielu książek poleconych mi
przez koleżankę. Jednak tylko ten tytuł był wówczas dostępny i tak oto trafił w
moje ręce prosto z biblioteki.
Nie powiedziałabym, że to typowa książka. Jest do mailowy
dialog dwojga zupełnie obcych ludzi. Przygoda zaczyna się w momencie, gdy Emmi
wysyła rezygnację z prenumeraty do wydawnictwa. Niestety, przez pośpiech nie
zauważa, że zrobiła literówkę. Mail trafia do skrzynki Leo. W ten oto sposób
rozpoczyna się trwająca przeszło pół roku wymiana zdań, poglądów, emocji
pomiędzy dwojgiem zupełnie obcych sobie osób. Czy ich znajomość poza światem
wirtualnym ma szanse przetrwać również w rzeczywistości?
„N@apisz do mnie” może nie okazała się dla mnie książką
wyjątkowo fantastyczną. Taką, do której wracałabym bardzo często, jednak ma ona
wiele plusów. Jednym z nich jest to, że bohaterów możemy poznać tylko i
wyłącznie na podstawie ich maili do siebie. Tego, jak wyrażają swoje emocje,
jak piszą. Jest to dosyć ciekawe i raczej rzadko spotykane. Po drugie
wiadomości nie są pisane w sposób banalny. Widać, że jest to wymiana zdań
pomiędzy dwojgiem dojrzałych osób. Dlatego nie spotkamy tutaj płytkich tekstów
pozbawionych sensu. Po trzecie bardzo ciekawie rozbudowuje się relacja pomiędzy
Emmi i Leo. Niby przypadek, kilka krótkich maili, ale już za jakiś czas coraz
głębsze, dłuższe wyznania, aż w końcu można zauważyć, że bohaterów zaczyna
łączyć coś więcej niż zwykła rozmowa. Pytanie, czy ich świetny kontakt mailowy
miałby swoje odbicie również w świecie realnym? Na to nie odpowiem.
Książkę oceniłabym jako dobrą. Spodziewałam się po niej
trochę więcej, chociaż z drugiej strony takie, a nie inne zakończenie ma też
swoje zalety. Przede wszystkim to, że nie kończy się happy-endem, jak większość
miłosnych historii. Tyle mogę zdradzić. Polecam, jeżeli szukacie czegoś mało
typowego.
Wydawnictwo Książnica
Mam tę książkę. Zaczęłam czytać i odłożyłam, bo jakoś w ogóle nie przypadła mi do gustu. Ale kto wie... może kiedyś jeszcze do niej wrócę.
OdpowiedzUsuń