wydawnictwo: Znak
liczba stron: 288
moja ocena: 10/10
„Stokrotki w śniegu” to kolejna książka autorstwa Richarda
Paula Evansa, jaką przeczytałam. Muszę przyznać, że z dotychczas poznanych, ta
jest najlepsza.
Historia dotyczy pewnego biznesmena- Jamesa Kiera. Mężczyzna
zdaje się być zimnym, pozbawionym serca człowiekiem, który nie patrzy na innych
i bezwzględnie dąży do kolejnych zawodowych sukcesów, niezależnie od tego, czy
ktoś na tym ucierpi, czy też nie. „Po trupach do celu”.
Pewnego dnia rekin biznesu odkrywa w gazecie artykuł
dotyczący… jego śmierci. Dziennikarz pomylił osoby i to właśnie jego uśmiercił
w wypadku. James nie może się oprzeć i postanawia przeczytać komentarze pod informacją
o swojej rzekomej śmierci na informacyjnej stronie internetowej. Z każdą
kolejną opinią jego nastrój i nastawienie zmieniają się. Wbrew pozorom liczne
negatywne oceny jego osoby bardzo na niego działają. Do tego dochodzi koszmar
senny. Od tej chwili życie Jamesa Kiera nie będzie już takie same…
Książka bardzo mi się spodobała. A dlaczego? Dlatego, że
opowiada o niezwykłej przemianie. O tym, że magia Bożego Narodzenia naprawdę
istnieje. O tym, że każdy człowiek ma prawo dostać drugą szansę i może zmienić
się na korzyść. Najbardziej niesamowita była determinacja i odwaga z jaką James
próbował naprawić swoje życie. Kiedy do niego dotarło, ile krzywdy wyrządził
niewinnym ludziom, załamał się. Nie poddał się jednak i nadal walczył o
przebaczenie.
Z rozmowy między Sarą- żoną Jamesa a ich synem Jimmym
dowiadujemy się, że główny bohater był kiedyś bardzo dobrym człowiekiem.
Pomagał innym, dbał o rodzinę, liczyły się dla niego najważniejsze wartości.
Wszystko jednak się zmieniło, gdy zmuszony sytuacją finansową, wkroczył w świat
biznesu i zajął się nieruchomościami. Jego żona do samego końca wierzyła lub
też miała nadzieję, że James w końcu się opamięta i wróci do dawnej postaci.
Najbardziej przerażającym, a zarazem wzruszającym momentem
była śmierć Sary. Mimo, że James porzucił ją, kiedy go najbardziej
potrzebowała, wybaczyła mu. Na krótko przed jej odejściem, Kier zawalczył o ich
małżeństwo i choć nie mógł zatrzymać śmiertelnej choroby, trwał przy żonie do
samego końca. Kluczowym momentem było zamówienie tysiąca stokrotek, które Sara
otrzymała, zanim zmarła.
„Stokrotki w śniegu” to naprawdę niesamowita opowieść, która
daje dużo do myślenia. Jest i miłość, i wybaczenie. Książka ta pokazuje, że w
każdym człowieku jest chociaż odrobina dobra i że nawet ta niewielka jego ilość
może zmienić kogoś bardzo złego we wspaniałą osobę. Polecam.
Wydawnictwo Znak
Wyzwania:
Słyszałam wiele dobrego o autorze, jeszcze niczego nie czytałam, ale czuję się zachęcona.
OdpowiedzUsuńUwielbiam jego styl (Evansa) i historie z morałem. Jak do tej pory przeczytałam prawie wszystkie jego książki, oprócz "Najcenniejszego daru", ale mysle, że i na tą ksiązkę przyjdzie czas.
OdpowiedzUsuńJedynie mam zastrzeżenia do "Zegarka z różowego złota"....