Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Horror. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Horror. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 23 marca 2025

„Zwierciadło piekieł” Graham Masterton

Można by już powiedzieć, że dawno, dawno temu przeczytałam książkę Grahama Mastertona pt. „Zwierciadło piekieł”. Lubię od czasu do czasu sięgać po literaturę grozy, a ta powieść już od ładnych kilku lat czekała na swoją kolej na półce. Swoją drogą do jej zakupu skłoniło mnie obejrzenie horroru „Lustra” z 2008 roku w reżyserii Alexandre Aja, który uważam za jeden za najstraszniejszych filmów, jakie miałam okazję obejrzeć. Czy „Zwierciadło piekieł” jest historią w podobnym klimacie?

Hollywoodzki scenarzysta Martin Williams jest na skraju bankructwa. Kiedy trafia na stare lustro, nie waha się wydać na nie ostatnich pieniędzy. To nie jest zwykły przedmiot – należało do Boofulsa, dziecięcej gwiazdy lat trzydziestych, brutalnie zamordowanej przez własną babcię. Historia chłopca od dawna prześladuje Martina, ale mężczyzna nie wie jeszcze, że teraz stanie się częścią tej makabrycznej opowieści.

Lustro nie tylko odbija rzeczywistość – jest bramą do koszmaru. Było świadkiem zbrodni, ale też otworzyło przejście do świata, w którym ból i śmierć nie znają granic. Gdy w niewyjaśnionych okolicznościach znika wnuk gospodarza Martina, wszystko wskazuje na to, że zwierciadło znowu domaga się ofiary. Jeśli dziecko mogło w nie wejść… to co może się z niego wydostać?

sobota, 27 lipca 2024

„Dom Straussów” Adrian Bednarek

Adrian Bednarek to moje literackie odkrycie zeszłego roku. Przepadam za serią o Kubie Sobańskim i równie mocno polubiłam serię o Stelli Skalskiej. Oprócz tego „Ona” okazała się najlepszą książką, a w zasadzie audiobookiem, przesłuchanym w lutym 2023. Wreszcie zabrałam się za napisanie kilku słów na temat „Domu Straussów”, czyli slashera z krwi i kości – dosłownie i w przenośni.

Kilkoro przyjaciół wyjeżdża na wakacyjny wypad na Mazury. Adam proponuje, aby cała grupa zrobiła sobie przerwę od wirtualnego świata i schowała swoje telefony do sejfu. W pewnym momencie między uczestnikami wycieczki dochodzi do kłótni i każda para postanawia spędzić czas osobno. Jedyna singielka w grupie, Krysia, poznaje przystojnego Filipa, którego postanawia zaprosić do siebie. Niedługo okazuje się, że jedna para od wielu godzin nie wraca ze spaceru. Filip, jako że zna okolicę, bo mieszka w domu po drugiej stronie lasu, postanawia pomóc w poszukiwaniach. Grupa przyjaciół nie ma jednak pojęcia, że chłopak dobrze wie, co stało się z zaginioną parą i że zrobi wszystko, by nie zostali odnalezieni.

Co tak naprawdę dzieje się na malowniczych Mazurach? Czy pozostałej ekipie również grozi niebezpieczeństwo?

poniedziałek, 26 lutego 2024

„Puste mogiły” Dominik Łuszczyński

Kto mnie obserwuje w książkowych mediach społecznościowych, ten wie, że bardzo lubię od czasu do czasu sięgać po horrory. Zawsze tak samo fascynuje mnie to, że autorzy gatunku potrafią wywołać dreszcz strachu za pomocą słowa. Że tak bardzo potrafią wpływać na wyobraźnię bez używania obrazu. Z chęcią zatem zabrałam się za lekturę “Pustych mogił” Dominika Łuszczyńskiego. Czy ta opowieść rzeczywiście straszy?

Weronika Sobczak jest poczytną pisarką. Właśnie osiąga szczyt swojej kariery. Postanawia przeprowadzić się do Siedlan - maleńkiej wsi we wschodniej Polsce. Kobieta ma nadzieję, że w nowym, wymarzonym domu odpocznie od dotychczasowych spraw i w spokoju będzie oczekiwać narodzin swojego pierwszego dziecka. Nie wie jednak, że ucieczką do małej wioski skazała siebie na prawdziwy koszmar...

środa, 31 stycznia 2024

„Między światami” Wojciech Kulawski

Jakiś czas temu trafiła na moją półkę jedna z nowszych powieści Wojciecha Kulawskiego, czyli „Między światami”. To książka z pogranicza kryminału i horroru z nutą science fiction. Do tej pory moje spotkania z twórczością autora należały do udanych, a jak jest tym razem?

Leon Kowal po przymusowym odejściu z policji zakłada własne biuro detektywistyczne. Niestety, działalność nie przynosi zadowalających dochodów, a klientów wciąż brakuje. Pewnego dnia niespodziewanie zgłasza się do niego asystentka, a krótko po niej młody programista. Chłopak prosi o pomoc w odnalezieniu dziewczyny, z którą zaczął się spotykać, a która zaginęła w niewyjaśnionych okolicznościach. Z pozoru niewinna sprawa okazuje się mieć podwójne dno, a do tego dochodzą siły nadprzyrodzone, o których nikt nie śmiał nawet pomyśleć.

Jakiś czas wcześniej zostały przeprowadzone na studentach-ochotnikach kontrowersyjne eksperymenty. Doktorantki odpowiedzialne za badanie miały na celu udowodnienie istnienia zdolności paranormalnych. Niestety, nikt nie spodziewał się, że badanie zakończy się tragicznie...

Czy zaginiona dziewczyna jest w jakiś sposób powiązana z tajemniczymi eksperymentami? Czy Leonowi uda się rozwikłać zagadkę? Jaką rolę pełni jego asystentka?

środa, 18 października 2023

„Egzorcysta” William Peter Blatty

Październik to idealny miesiąc na sięgnięcie po literaturę grozy. Wszak coraz krótsze dni, chłód, zbliżające się Halloween czy Wszystkich Świętych nadają w tym czasie wyjątkowy klimat. Między innymi dlatego zabrałam się ostatnio za przeczytanie kultowego już „Egzorcysty” Williama Petera Blatty. Czy było warto?

Lata 70. XX wieku. Ameryka. Georgetown. Mała Regan odkrywa w domu tabliczkę ouija. Dziewczynka nieświadomie nawiązuje kontakt z Kapitanem Howdym. Z początku przyjaźnie nastawiony byt okazuje się być siłą nieczystą, a w otoczeniu Regan dochodzi do coraz gorszych zjawisk. Z nią samą zaczynają dziać się przerażające rzeczy.

Zdruzgotana matka (Chris MacNeil) szuka pomocy wszędzie, rozpoczynając od szeregu lekarzy. Gdy medycyna rozkłada ręce, nie potrafiąc wyjaśnić tego, co dzieje się z Regan. Chris, choć nie jest osobą wierzącą, postanawia udać się do znajomego duchownego - ojca Damiena Karrasa. Przechodzi on kryzys wiary, jednak w ostateczności decyduje się na odprawienie egzorcyzmów. Pomaga mu doświadczony ojciec Lankester Merrin, który nie pierwszy raz spotyka się z demonem. Rozpoczyna się walka dobra ze złem...

niedziela, 8 października 2023

„Galeria koszmarów Feranosa” Feranos

Jak pewnie zauważyliście, lubię czytać horrory. Zawsze zastanawiało mnie to, w jaki sposób czytanie może wywoływać takie same emocje, jak oglądanie filmu grozy. Otóż może, a czasami zdarza się, że lektura przerazi jeszcze mocniej niż ekranizacja. A jeżeli do tej pory nie daliście się przekonać co do tego gatunku literatury, polecam spróbować z krótką formą. Można zacząć, na przykład od „Galerii koszmarów Feranosa”.

poniedziałek, 31 października 2022

7 najlepszych horrorów według Merry

Dzisiaj post nietypowy. Post lekko straszny, bo jakże miałby być inny w taki dzień jak Halloween. Wiadomo, jedni ten dzień obchodzą, jedni traktują jako zabawę, a jeszcze inni wolą się skupić na jutrzejszych Wszystkich Świętych. 

Niemniej, postanowiłam podzielić się z Tobą, drogi czytelniku, moim zestawieniem 7 najlepszych książek w klimacie horroru. Nie tylko ze względu na Halloween, ale również dlatego, że jesień jest według mnie najlepszym czasem na takie powieści.

To co? Zaczynamy?

wtorek, 14 kwietnia 2020

„Potępiona” Bartłomiej Fitas

Od jakiegoś czasu chętnie sięgam po horrory. Zawsze wydawało mi się, że powieści grozy nie są w stanie wystraszyć tak, jak ekranizacja. Jakże się myliłam... Dobry horror potrafi naprawdę wystraszyć i nie potrzeba do tego obrazu, wystarczy wyobraźnia. Czy „Potępiona” to właśnie taka powieść, która jest w stanie przerazić czytelnika?

W jednym z sierocińców prowadzonych przez zakonnice dochodzi do makabrycznej zbrodni. Zamordowane zostają wszystkie siostry, a wychowankowie znikają w niewyjaśnionych okolicznościach. Kiedy detektywi zaczynają coraz bardziej zagłębiać się w tajemniczą sprawę, giną kolejne osoby. Z czasem okazuje się, że sprawa jest bardziej skomplikowana, niż się dotychczas wydawało, a wszystko zdaje się wymykać racjonalnemu wyjaśnieniu...

wtorek, 24 marca 2020

„Zmorojewo” Jakub Żulczyk

„Zmorojewo” było moim pierwszym spotkaniem z twórczością Jakuba Żulczyka. Swego czasu wszyscy dyskutowali o "Wzgórzu psów", a ja jakoś nie poddałam się temu szałowi. Zaintrygowało mnie dopiero „Zmorojewo” i po jego przeczytaniu z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że to nie ostatnia książka autora, którą przeczytam.

Tytus Grójecki jest wielkim fanem horrorów, gier komputerowych i paranormalnych zjawisk. Pewnego dnia trafia na Warmię, aby odwiedzić swoją rodzinę. Okazuje się, że okolica nie ma za wiele do zaoferowania, bo Głuszyce to w zasadzie wieś zabita dechami. Czy aby na pewno? Tytus trafia na forum internetowe poświęcone nadprzyrodzonym wydarzeniom, gdzie odnajduje informację dotyczącą opuszczonego miasta znajdującego się niedaleko Głuszyc. Dodatkowo dowiaduje się, że dwójka poszukiwaczy tajemnic zaginęła w niewyjaśnionych okolicznościach właśnie w tym rejonie. Czy Głuszyce to na pewno zwykła mała wieś, czy też kryje w sobie przejście do zupełnie innego świata?

czwartek, 25 lipca 2019

„Omen” David Seltzer

Kto nie kojarzy słynnego filmu „Omen” z niemniej słynnym Gregorym Peckiem w roli głównej? Był to pierwszy horror oglądany przeze mnie ukradkiem lata temu, kiedy zdecydowanie nie byłam w odpowiednim wieku na tego typu obrazy. Nadal uważam, że jest to jedna ze straszniejszych historii z jakimi miałam do czynienia, czy to jako film, czy jako powieść. Nie mogłam sobie zatem odmówić tej mrocznej przyjemności i gdy nadarzyła się okazja, sięgnęłam po „Omen” będący książkową wersją kultowego filmu.

Amerykański ambasador w Wielkiej Brytanii - Jeremy Thorn  pomimo dostatniego życia nie jest szczęśliwym człowiekiem. Jego żona cierpi na depresję, ponieważ od lat bezskutecznie starają się o dziecko. Wreszcie marzenie małżeństwa spełnia się i na świat przychodzi ich syn. Kiedy jednak ambasador zjawia się w szpitalu, zostaje poinformowany, że jego dziecko nie żyje, ale może zaadoptować inne niemowlę, którego matka zmarła przy porodzie. Jeremy przystaje na takie rozwiązanie, aby nie dopuścić do całkowitego załamania swojej żony. Nie wie, że ta decyzja niesie za sobą ogromne konsekwencje...

niedziela, 17 września 2017

"Czarna Madonna" Remigiusz Mróz

Na tę książkę polowałam już jakiś czas temu, jednak z racji tego, że czekał mnie lot samolotem, wolałam zająć się nią po powrocie (z wiadomych powodów opis z tyłu okładki). W tej chwili jestem ponad tydzień po jej przeczytaniu i nadal, na wspomnienie niektórych fragmentów, przechodzą mnie dreszcze...

"Boeing 747 irlandzkich linii lotniczych miał wylądować w Tel Awiwie o trzeciej w nocy. Nigdy nie dotarł na miejsce, a kontakt z maszyną utracono gdzieś nad Morzem Śródziemnym". 

Już wiecie, dlaczego wolałam wstrzymać się z lekturą do powrotu. Czułabym się z nią niekomfortowo w trakcie lotu. Wracając do fabuły. Na pokładzie samolotu znajdowała się między innymi narzeczona Filipa (głównego bohatera), która pielgrzymowała do Ziemi Świętej. Przez pierwsze godziny po podaniu informacji o zaginięciu maszyny, jest jeszcze nadzieja, że się odnajdzie. Co się stało z boeingiem i jego pasażerami? Co stoi za kolejnymi nie dającymi się wyjaśnić zjawiskami, które szczególnie dotkną Filipa? Jaki związek z tym wszystkim ma obraz Matki Bożej, nazywany Czarną Madonną? Może lepiej byłoby te pytania pozostawić bez odpowiedzi...

"Mam nadzieję, że podobne przeżycia nie towarzyszyły Ci podczas lektury. A zarazem, że chociaż raz udało mi się przestraszyć Cię choćby trochę..."

Tak, zdecydowanie i to nie trochę. Do tej pory nie czytałam książki, która przeraziłaby mnie w taki sposób, że pomimo niesamowicie wciągającej fabuły, musiałam sobie robić krótkie przerwy przed kolejnym fragmentem. Autentycznie momentami przechodziły mnie dreszcze ze strachu, ale nie był to strach przed czymś wyimaginowanym. To świadomość, że takie rzeczy dzieją się naprawdę. Może nie wszystkie, ale większość tak i może to dosięgnąć w zasadzie każdego. Tak, to jest przerażające i to bardzo, a przynajmniej dla mnie, ale patrząc pod względem książki, to coś, co jest jej ogromną zaletą, bo chyba każdy czytelnik uwielbia powieści, które wywołują w nim prawdziwe emocje.

W "Czarnej Madonnie" podoba mi się także to, że koniec rozdziału zostawiał mnie z oczami "jak pięć złotych" i nie pozostawiał innego wyjścia, jak rozpoczęcie kolejnego, żeby wiedzieć, co się dalej wydarzy. Niektóre zakończenia były naprawdę mrożące krew w żyłach. Uwielbiam książki, które nie dają się od siebie oderwać ze względu na biegnącą akcję.

Co do samych bohaterów. Byłam nimi momentami przerażona. To, co się z nimi działo i że w zasadzie nie mieli za wiele szans na ratunek, również nadawało tej powieści mrocznego klimatu. Do teraz, kiedy przypomnę sobie fragmenty, gdy nadprzyrodzone moce brały górę, czuję się nieswojo. Boję się wszelkiego rodzaju paranormalnych zjawisk, a tutaj czytałam o tym sporo. Najbardziej jednak przeraża mnie fakt, że człowiek sam w sobie tak naprawdę jest bezsilny wobec tego wszystkiego i gdyby nie inna siła, nigdy nie byłby w stanie chociaż trochę zapanować nad złem w takim wymiarze.

Wiem, że "Czarna Madonna"ma zarówno wielu zwolenników, jak i przeciwników. Zdaję sobie sprawę z tego, że niektórzy czują się nią zawiedzeni, ponieważ spodziewali się czegoś zupełnie innego. Przyznam, że ja sama po opisie podejrzewałam nieco inną historię, ale mimo to jestem tą powieścią zachwycona. Bardzo mi się podoba i uważam ją za jedną z najlepszych, jakie przeczytałam, a to głównie dlatego, że wywołała we mnie tak silne emocje i skłoniła do myślenia nad niektórymi sprawami, a także poniekąd dlatego, że faktycznie mnie przestraszyła. W końcu, o to chodziło.

Polecam ją fanom twórczości Remigiusza Mroza, którzy jeszcze nie mieli okazji sięgnąć po ten tytuł. Mam nadzieję, że spodoba się także tym uwielbiającym powieści wywołujące dreszcze, opisujące przedziwne zjawiska wybiegające poza granice ludzkiego rozumu.

Wydawnictwo Czwarta Strona



tytuł: "Czarna Madonna"
autor: Remigiusz Mróz
wydawnictwo: Czwarta Strona
data wydania: 2017
liczba stron: 460
okładka: miękka ze skrzydełkami
źródło okładki







niedziela, 23 lipca 2017

"Upadłe anioły" Graham Masterton

Źródło okładki
Do tej pory nie miałam okazji do przeczytania książki Grahama Mastertona. W te wakacje wreszcie mi się to udało. Wrażenia? Hmm... myślę, że sięgnę po więcej.

Młoda pani detektyw Katie Maguire ma do podjęcia ważne decyzje dotyczące jej życia prywatnego. Zastanawia się, czy porzucić rozwijającą się policyjną karierę i wyjechać wraz z narzeczonym, czy też zostać na miejscu i zajmować się tutejszymi sprawami. W tym czasie dochodzi do bardzo podejrzanych zbrodni. Ktoś dokonuje porwań księży, a następnie pozbawia ich życia. Na domiar złego ciała ofiar są wyjątkowo okaleczone. Zaczynają wychodzić na jaw dawne sekrety duchownych, którzy prawdopodobnie dopuszczali się molestowania nieletnich...

Ta książka porusza bardzo trudny i kontrowersyjny temat jakim jest wykorzystywanie seksualne nieletnich przez księży. Dla wielu osób to wciąż niewyobrażalne, że osoby, które powinny być wzorem do naśladowania, bliższe Bogu, mogłyby dokonać takich rzeczy. Niestety, rzeczywistość nie pozostawia złudzeń i chociaż w "Upadłych aniołach" Mastertona to fikcja literacka, to jest w tym wiele prawdy. Wyrządzanie tego typu krzywdy nie tylko dotyka bezpośrednio fizyczności, ale w ogromnej mierze psychiki, która często już nigdy nie będzie taka sama, jak w przypadku innych ludzi. Na zawsze pozostanie blizna, z którą nie każdy chce żyć. To naprawdę przerażające.

Pomijając ten wątek, ta książka to właśnie genialne ukazanie ludzkiego umysłu, rozumienia czy postrzegania rzeczywistości. Często ci winni próbowali wytłumaczyć swoje zachowanie tłem religijnym. W końcu wszystko miało wydarzyć się dla chwały Boga. Co bardziej zaskakujące, te osoby w pewnym momencie zdawały się faktycznie wierzyć w to, że być może to nie jest dobre, ale robione w najwyższym celu, w związku z czym nie będzie to przecież uznane za grzech. Niestety, to po latach wróciło, a pierwotne założenie stworzenia niebiańskiego dzieła, przyczyniło się tak naprawdę to stworzenia potworów...

Warto również zaznaczyć, że autor bardzo dokładnie opisuje tortury, jakim poddawano porwanych księży. Nie każdy lubi czytać o wyrządzanej krzywdzie zwłaszcza, jeżeli wszystko jest ukazane wyjątkowo naturalistycznie, a tutaj jest tego całkiem sporo. Momentami musiałam nawet przymykać oczy (chociaż to, oczywiście, nie pomagało), ponieważ nie sposób było okazać innej reakcji po przeczytaniu jakiegoś drastycznego fragmentu.

Podsumowując całość. Ogólnie jestem na tak. Być może nie powaliła mnie ta powieść na łopatki, ale chętnie sięgnę jeszcze kiedyś po jakąś autorstwa Grahama Mastertona. Lubię książki, które czyta się szybko i których akcja nie pozwala się oderwać, a ta z pewnością do takich należy.

Polecam fanom autora, którzy do tej pory nie sięgnęli po "Upadłe anioły" oraz wszystkim tym, którzy szukają dobrej powieści psychologicznej zakrawającej na horror.

Wydawnictwo Albatros

tytuł: "Upadłe anioły"
tytuł oryginału: "Broken angels"

autor: Graham Masterton
tłumaczenie: Wiesław Marcysiak
wydawnictwo: Albatros
data wydania: 2016
liczba stron: 400
okładka: miękka
źródło okładki







sobota, 20 sierpnia 2016

"Ring" Koji Suzuki

Sięgnęłam po tę książkę zaintrygowana recenzją Olgi z Wielkiego Buka. Wcześniej nawet nie słyszałam, że słynny film "The Ring" powstał na podstawie powieści. Ekranizację widziałam kilka lat temu i owszem, była dość przerażająca, ale nie stała się moim ulubionym horrorem, dlatego tym chętniej sięgnęłam po książkę. 

Krótko o treści. W dziwnych okolicznościach ginie czwórka nastolatków. Każde z nich zmarło tego samego dnia i o tej samej godzinie. Sprawą zaczyna interesować się Asakawa, wujek jednej z ofiar. Odkrywa, że młodzież tydzień przed śmiercią przebywała w pewnym ośrodku wypoczynkowym. Postanawia pojechać do tego miejsca i szukać poszlak. Trafia na tajemniczą kasetę, na której nagrana jest straszna klątwa. Po jej obejrzeniu rozpoczyna się jego walka o życie. Na wygraną ma tylko siedem dni...

Naprawdę trudno mi pisać o moich wrażeniach po przeczytaniu tej książki. Wywołała we mnie tyle emocji, że nie wiem, od czego zacząć. Pierwsze, co przychodzi mi na myśl, to przerażenie. Wielkie brawa dla autora za stworzenie powieści tak strasznej, a która nie ma w sobie krwawych scen. Chyba żadna z przeczytanych przeze mnie książek nie działała na moją wyobraźnię tak, jak właśnie "Ring". Wraz z głównym bohaterem przeżywałam presję czasu tym bardziej, kiedy gra zaczynała toczyć się nie tylko o jego życie. Ponadto wizja zbliżającej się nieuchronnie śmierci mroziła krew w żyłach. Otóż sprawczynią tajemniczej klątwy była Sadako. Mogę zdradzić, że dziewczyna posiadała nadprzyrodzone zdolności, ale jakie, o tym już napiszę. Przyznam, że gdy czytałam fragmenty poświęcone tej postaci, przechodziły mnie dreszcze. Perspektywa, że za czyjąś śmierć odpowiada ktoś, kto ma tak przerażające możliwości paranormalne, sama w sobie napełniała strachem. Co tu dużo pisać. Przez całą lekturę daje się wyczuć grozę i niebezpieczeństwo. W końcu walka o życie z czymś, czego nie sposób przechytrzyć, nie jest niczym przyjemnym.

Na pewno na wielki plus zasługuje to, że akcja jest niebywale wciągająca. Czy ktoś byłby w stanie oderwać się od kart powieści, gdy życie głównego bohatera może skończyć się już za moment w tajemniczych okolicznościach? Oprócz tego rozwiązywanie mrocznej zagadki przez Asakawę i jego przyjaciela jest jak układanie puzzli, a patrząc na to, do czego dochodzili, trzeba by to porównać z naprawdę skomplikowanymi puzzlami. Jedna wskazówka do drugiej i było się coraz bliżej odczynienia klątwy. To również sprawiło, że książkę czytało się bardzo szybko i nie sposób było się od niej oderwać. 

Wiecie, co jednak zrobiło na mnie największe wrażenie? Zakończenie. Końcówka, która dopiero powaliła na łopatki. Przynajmniej mnie. Wydawałoby się, że po wielkim wysiłku wreszcie wszystko będzie dobrze. Ale nie... Nie napiszę, o co dokładnie chodzi. W każdym razie dla mnie był to szok, kiedy okazało się, że nie do końca zagadka została rozwiązana na czas. Ostatnie zdania powieści pozostawiają czytelnika ze znakiem zapytania w głowie. Uda się, czy się nie uda?

"Ring" to horror, który z pewnością należy do tych najbardziej przerażających i szokujących. To książka, której nie polecam osobom o słabych nerwach. Czytanie jej przed snem może powodować bezsenność. Z kolei fanów gatunku zachęcam do lektury. Uważam, że spodoba się wszystkim czytelnikom, którzy lubią straszne, wywołujące gęsią skórkę historie.

Wydawnictwo Znak

tytuł: "Ring"
wydawnictwo: Znak
data wydania: 2004  
liczba stron: 328
oprawa: Miękka
cena okładkowa: 32 zł
źródło okładki

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

"Pałac Północy" Carlos Ruiz Zafón

autor: Carlos Ruiz Zafón
wydawnictwo: MUZA S.A.
liczba stron: 288
moja ocena: 7/10

 Z Carlosem Ruizem Zafónem "spotkałam się" nie raz. Przepadłam, czytając "Cień Wiatru". Zakochałam się w "Marinie". A "Księcia Mgły" bardzo polubiłam. Przyszedł moment, kiedy zabrałam się za "Pałac Północy".

Kalkuta, 1932 rok. Sierociniec St. Patrick's. Każdy wychowanek, który ukończy szesnaście lat musi opuścić swój dotychczasowy dom i rozpocząć życie jako dorosły człowiek. Taki los spotkał Bena i jego przyjaciół. Na krótko przed wyjazdem z sierocińca poznaje Sheere, którą zabiera na spotkanie ich tajnego stowarzyszenia do Pałacu Północy. Po poznaniu historii dziewczyny przyjaciele postanawiają jej pomóc. Wyruszają na poszukiwanie tajemniczego domu należącego do jej ojca. Zagadka doprowadza ich do strasznego sekretu. Pojawia się płonący duch. Po torach zniszczonego dworca przejeżdża palący się pociąg z umierającymi w ogniu dziećmi... Młodzi przyjaciele muszą rozwikłać zagadkę i ocalić siebie przed grożącym ich życiu niebezpieczeństwem...

"Pałac Północy" czytało mi się bardzo dobrze. Błyskawiczne tempo. Ciągła akcja. Ciągłe odkrywanie nowych elementów układanki. Do tego nuta horroru. Naprawdę, bardzo dobry pomysł. Przy tej książce nie sposób się nudzić. Na spokojnie można ją przeczytać w jeden dzień bez większego wysiłku, a zagwarantuje nam wspaniałą przygodę. Muszę jednak przyznać, że mimo iż książka jest świetna, nie podobała mi się aż tak jak "Marina" czy "Cień Wiatru". Owszem, polubiłam ją, ale zabrakło mi tego "czegoś", co znalazłam w wyżej wymienionych tytułach.

W pewnym momencie lektury przypomniał mi się film "Piła". Nie pamiętam, która część, ale fragment, w którym bohater musi wybrać odpowiednią skrzynkę spośród kilku (w jednej czai się śmierć), naprawdę przypomniał mi o tamtym horrorze. Na szczęście mimo wielu przerażających akcji, w książce nie znajdziemy tyle okrucieństwa, co w "Pile".

Zabrakło mi trochę bardziej rozwiniętego opisu bohaterów. W porównaniu z innymi książkami, poznajemy ich (jak dla mnie) w niewystarczającym stopniu. To chyba sprawiło, że nie dałabym tej książce maksymalnej oceny. Niemniej jednak, jeżeli lubicie dreszczyk emocji i powieści Zafóna, zachęcam do lektury.

Wydawnictwo MUZA S.A.

Wyzwania:

czwartek, 27 marca 2014

"Książę Mgły" Carlos Ruiz Zafón

autor: Carlos Ruiz Zafón
wydawnictwo: MUZA S.A.
liczba stron: 200
moja ocena: 8/10



Kolejna książka autorstwa Carlosa Ruiza Zafóna trafiła do kolekcji przeczytanych. Jakie wrażenia towarzyszyły mi w trakcie czytania tym razem?

Książkę zaczęłam wczoraj po południu, przed chwilą dokończyłam ostatnią stronę. To już dowód na to, że „Księcia Mgły” czyta się szybko i dobrze. Historia zaczyna się niepozornie, pod koniec II wojny światowej. Rodzina Carverów przeprowadza się do małego miasteczka nad oceanem. Dom jest zapuszczony i wypadałoby go porządnie wyremontować. Już na samym początku najmłodsza z rodu Irina, postanawia przygarnąć zabłąkanego kota. Na krótko po przeprowadzce rodzina odkrywa w jednym z pokoi projektor. Zaciekawieni oglądają znalezione w domu filmy. Ku ich rozczarowaniu są to filmy nagrywane amatorsko i w zasadzie nie dzieje się nic ciekawego. Pewnego dnia nasz główny bohater Max poznaje w miasteczku Rolanda. Chłopcy zaprzyjaźniają się ze sobą. Na następne spotkanie młody Carver przyprowadza swoją starszą siostrę Alicję, która od razu wpada w oko Rolandowi. Po wspólnym nurkowaniu poznają historię zatopionego w okolicy statku. Dziadek Rolanda- pan Victor Kray, opowiada młodzieży mroczną historię wraku, a także zapoznaje ich z niesłychanie tajemniczą postacią jaką jest Doktor Kain, zwany  również Księciem Mgły. Od tej pory życie nastolatków nie będzie już takie samo.. Ani się obejrzą, a ich życie stanie pod wielkim znakiem zapytania..

Po raz kolejny jestem oczarowana twórczością Carlosa Ruiza Zafóna. Po raz kolejny zafundował mi historię trzymającą w napięciu do samego końca. Przyznaję, nie wywarła na mnie tak ogromnego wrażenia jak „Cień Wiatru” czy „Marina”, ale uważam ją za jedną z lepszych książek. Zawiera w sobie trochę fantastyki, sensacji, ale myślę, że dominuje tu nuta horroru i thrillera. Myślę, że teraz, kiedy znam tą historię, będę odczuwała dyskomfort spotykając gdzieś klauna. Dlaczego? Przeczytajcie, a się dowiecie. Mogę jeszcze dodać, że w „Księciu Mgły” pojawia się również wątek miłosny, jednak jest to miłość nieszczęśliwa. Jest pewien fragment, który może wywołać potok łez (nie żartuję).

Książkę oczywiście polecam serdecznie. Jest krótka (cóż to jest dwieście stron) i można ją „pożreć” w dosłownie jeden dzień. Autor jak zwykle umila nam czas swoim stylem pisania i akcją trzymającą w napięciu. Dla miłośników thrillerów, horrorów- jak najbardziej.

Wydawnictwo MUZA 

Za książkę dziękuję Ósemkowemu Klubowi Recenzenta

Wyzwania:

http://magicznyswiatksiazki.pl/czytam-fantastyke-2014/
http://pasjonatkaksiazek.blogspot.com/p/2014.html


piątek, 7 marca 2014

"Marina" Carlos Ruiz Zafón

autor: Carlos Ruiz Zafón
wydawnictwo: MUZA
liczba stron: 304

moja ocena: 9/10 


Książka ta już od pewnego czasu leżała sobie spokojnie na jednej z moich półek. Kiedy przeczytałam „Cień wiatru”, sięgnęłam właśnie po nią. Opis z tyłu okładki przykuł moją uwagę. Prędko zabrałam się za lekturę.

Historia dotyczy młodego chłopaka- Óskara, który na co dzień mieszka w internacie. Pewnego dnia za sprawą kota, który na jego oczach upolował bezbronnego ptaka, trafia do tajemniczego domu. Kiedy okazuje się, że nie jest w nim sam, szybko z niego ucieka. Dopiero po czasie orientuje się, że w ręku pozostał mu zegarek, który nieświadomie zabrał z sekretnego miejsca. Kiedy postanawia go oddać, spotyka pewną dziewczynę, która wie, do kogo należy przedmiot. W ten oto sposób poznaje Marinę. Zaprzyjaźniają się ze sobą i wpadają na trop bardzo intrygującej sprawy. Podążają śladem tajemniczej damy. Jeszcze nie wiedzą, że wielka ciekawość zaprowadzi ich do największej i najbardziej niebezpiecznej przygody życia. Przygody, która mogłaby stać się inspiracją, dla najlepszych twórców horrorów…

Jeszcze niedawno byłam sceptycznie nastawiona do twórczości Zafóna. Teraz stwierdzam, że było to zupełnie nieuzasadnione. Póki co, jestem po przeczytaniu jego dwóch książek i nie zawiodłam się na nich. Wręcz przeciwnie. Są jednymi z najlepszych, jakie miałam okazję poznać. Lubię historie, które trzymają w napięciu. Zapewniają ciągłą akcję i nie nudzą zbędnymi opisami. Taka jest właśnie „Marina”. Opowieść, która rozpoczyna się niepozornie, a prowadzi do niezłego thrillera. Nie powiem, czasami można się przerazić podczas czytania. 

„Marina” to także historia o wielkiej przyjaźni i miłości. Pozwala nam się cofać w czasie, by poznać wcześniejsze losy bohaterów, które nie zawsze były przepełnione szczęściem. Bardzo podobała mi się więź, jaka połączyła Óskara z Mariną. Taka przyjaźń z prawdziwego zdarzenia. Gotowa przetrwać najcięższe chwile. Równie wspaniała okazała się dla mnie miłość, jaką darzyła swojego męża Eva Irinova. Nawet w tej najbardziej dramatycznej chwili, nie opuściła swojego ukochanego.

Uwielbiam takie książki. Myślę, że nie jest to moje ostatnie spotkanie z twórczością Zafóna. Czeka na mnie jeszcze „Gra Anioła” i „Więzień Nieba”. Mam nadzieję, że szybko nadarzy się okazja do ich przeczytania. Już teraz „Marinę”, jak i po raz kolejny „Cień wiatru” mogę wszystkim z wielką przyjemnością polecić. 

Wydawnictwo MUZA 

Za książkę dziękuję Ósemkowemu Klubowi Recenzenta

Wyzwania:

http://pasjonatkaksiazek.blogspot.com/p/2014.html





Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...