Zawsze doceniam autorów, którzy zabierają się za pisanie powieści historycznych. Uważam, że muszą włożyć naprawdę dużo pracy i poświęcić wiele czasu, aby rzetelnie oddać klimat przeszłości. Jednocześnie muszą poprowadzić tak akcję, żeby nie znudzić czytelnika i nie zasypać go mnóstwem suchych faktów. Jest to nie lada wyzwanie zwłaszcza, jeśli powieść obejmuje kilkaset stron. Czy „Ziemia przeklęta” spełniła te kryteria i pomimo swojej objętości (blisko 760 stron) nie zanudza czytelnika?
Marchia hiszpańska, IX wiek. Przesiąknięta wojną, atakami muzułmanów, żądzą władzy chciwych monarchów coraz bardziej pogrąża się w mroku i rozpaczy. Na granicy cesarstwa i emiratu położone jest małe miasteczko Barcelona. Ograbiona doszczętnie, poddana władzy absolutnej, zaniedbana i pełna strachu. Biskupem tejże mieścinki zostaje Frodoi, którego misją staje się wyzbycie się pogaństwa wśród mieszkańców i zapewnienie ciągłości władzy. Z chwilą przyjęcia nominacji biskup staje w oku cyklonu wielu intryg, spisków i pragnień...