Czy jest tutaj ktoś, kto nie słyszał o fenomenie trylogii „365 dni” Blanki Lipińskiej? Chyba nie. I bez względu na to, czy lubicie takie książki, czy uważacie je za gnioty i grafomańskie popisy musicie przyznać, że Blanka odniosła sukces. Ja napiszę tak. Po „365 dni” sięgnęłam jakoś 2 lata temu. Tak po prostu trafiłam na tę książkę na Legimi. Zaczęłam czytać i choć nie jest to literatura wysokich lotów, porwała mnie bez reszty, a blisko pięćset stron przeczytałam, sama nie wiem kiedy. Niedawno odświeżyłam sobie tę historię, żeby sięgnąć po pozostałe dwie części. Jak oceniam całość?