Ostatnio coś mnie ciągnęło do książek postapo. Zaczęło się od słynnego już „Metra” Dmitra Glukhovsky'ego, przez „Silosa” Hugh C. Howeya, aż do „Świata po powodzi” Kassandry Montag. Byłam bardzo ciekawa apokaliptycznej wizji świata w tej powieści. Na pierwszą myśl przyszła mi historia biblijnego Noego. Poza tym spodziewałam się mrożącej krew w żyłach walki o przeżycie. Jakie wrażenie zrobiła na mnie ta powieść?