Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Klasyka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Klasyka. Pokaż wszystkie posty

sobota, 24 lutego 2024

„Błękitny zamek” Lucy Maud Montgomery

Czy macie książki, do których wracacie po latach? U mnie znajdzie się kilka tytułów, po które sięgnęłam ponownie po jakimś czasie. Jednym z nich jest “Błękitny zamek” Lucy Maud Montgomery, który poznałam ponad 10 lat temu, a który powrócił do mnie w tym pięknym wydaniu od Świata Książki.

Joanna ma 29 lat. Dzisiaj powiedzielibyśmy, że to bardzo młoda kobieta, jednak w czasach powieści uchodzi już za starą pannę. Do tej pory nie była nawet zakochana. Mieszka z apodyktyczną matką i ciekawską ciotką, które na nic jej nie pozwalają. Nawet na czytanie książek. Chociaż tutaj robią wyjątek i Buba, bo taki ma pseudonim Joanna, może poznawać literaturę przyrodniczą. Tymczasem 29-latka ucieka w sferę marzeń o Błękitnym Zamku – miejscu wspaniałym, w którym może być kim chce i robić, co chce. Pewnego dnia kobieta dowiaduje się, że jest ciężko chora i został jej zaledwie rok życia. Zamiast pogrążyć się w rozpaczy, wiedząc, że nie ma nic do stracenia, buntuje się przeciwko życiu, jakie zna. Od tej pory odkrywa, że świat jest pełen przygód i... miłości.

niedziela, 10 maja 2020

„Jądro ciemności” Joseph Conrad

Z pewnością każdy z Was słyszał o „Jądrze ciemności” Josepha Conrada. W zasadzie każdy powinien z racji tego, że to lektura szkolna. I chociaż mnie też dosięgnęło omawianie tej noweli na lekcjach, dopiero teraz przeczytałam ją z, jak to mówią, własnej nieprzymuszonej woli.

Akcja dzieje się w czasie kolonizacji. Afrykańscy tubylcy są bezlitośnie wykorzystywani przez Europejczyków. Jednym z kolonistów, przedstawionych w tej lekturze, jest Kurtz. Człowiek ten jest bardzo szanowany, choć w rzeczywistości to potwór gardzący mieszkańcami Afryki. Uważa, że zasługują oni jedynie na śmierć. Z drugiej strony poznajemy Marlowa, dla którego wyprawa w głąb Czarnego Lądu staje się próbą człowieczeństwa i odkrycia najciemniejszych zakamarków ludzkiej natury.

wtorek, 30 lipca 2019

„Strażniczka książek” Mechthild Gläser

Kilka lat temu wiele osób zarówno w blogosferze jak i na YouTubie omawiało tę książkę. Po przeczytaniu i obejrzeniu recenzji postanowiłam sprawdzić, czy i mi przypadnie do gustu. Zamówiłam ją na swoje urodziny i... wylądowała na półce. Tak po prostu. Nieprzeczytana. Jak do tego doszło? Nie wiem. Szczęście w nieszczęściu, że ostatnio miałam sporo stresujących sytuacji i potrzebowałam przeczytać coś lekkiego. Wybór padł na „Strażniczkę książek”, która mnie oczarowała. Jesteście ciekawi, dlaczego?

niedziela, 8 kwietnia 2018

"Na wschód od Edenu" John Steinbeck

Nadszedł moment, kiedy zebrałam się w sobie, aby napisać kilka słów o tej jakże bogatej w treść książce jaką jest "Na wschód od Edenu". Ta powieść jest kolejną zainspirowaną recenzjami Olgi z Wielkiego Buka. Sięgnęłam po nią również dlatego, że miałam ochotę na coś poważniejszego, bardziej wymagającego i pod tym względem raczej trafiłam w przysłowiową dziesiątkę.

Czytając tę książkę poznajemy losy rodziny Trasków. Adam Trask samotnie wychowuje dwóch synów Arona i Kaleba. Niby bracia, a jednak tak bardzo różni od siebie. Jedyne, co ich łączy, to walka o miłość i uznanie ojca. Na domiar złego obaj darzą uczuciem tę samą dziewczynę. Do tego, kiedy Kal odnajduje matkę i na jaw wychodzą tajemnice przeszłości, przepaść między braćmi jeszcze bardziej się uwidacznia. Wszystko to sprawia, że życie bohaterów zmierza ku tragedii...

"Na wschód od Edenu" jest uznawane za najwybitniejsze dzieło Johna Steinbecka i chociaż to moje pierwsze spotkanie z twórczością autora, jestem w stanie w stu procentach w to uwierzyć. To jedna z tych powieści, które się podziwia i w których czytelnik zachwyca się zarówno pomysłem jak i stylem autora. To wspaniała, pełna emocji historia nawiązująca do biblijnych postaci w sposób niekonwencjonalny. Niekoloryzowana, prawdziwa, w wielu momentach (o ile nie w większości) smutna i przygnębiająca, a jednak zachwyca miłośników literatury na całym świecie.

Zdecydowanie widać tutaj talent autora. Niebanalny styl. Wszystko szczegółowo dopracowane. Chociaż ta powieść jest jedną z obszerniejszych, bo liczy blisko dziewięćset stron, nie należy się tym zrażać. Właśnie ten ogrom treści sprawia, że dogłębnie poznajemy historię bohaterów, ich charakter, motywy postępowania i tym podobne. Postacie są bardzo zróżnicowane, kontrastowe, a niektóre wyjątkowo kontrowersyjne. Mamy tutaj całą gamę wydarzeń, postępowań, poglądów na przestrzeni wielu lat. Coś niesamowitego.

Jeżeli chodzi o moje osobiste wrażenia, napiszę tak. Zgadzam się, że jest to dzieło wybitne, wręcz doskonałe, ale mnie przygnębiało na każdym kroku. Tragiczne wydarzenia, intrygi, kłamstwa, nienawiść, zazdrość i wiele innych sprawiły, że trudno było przyznać, że poprawił mi się humor po przeczytaniu tej powieści. Po zakończeniu musiałam sięgnąć po coś zdecydowanie weselszego. Niemniej uważam, że warto zapoznać się z tą książką. Nie po to, żeby się rozerwać, ale żeby poznać klasykę w najczystszej postaci. Podziwiać styl autora i pomysł na fabułę. Dostrzec różnice pomiędzy taką powieścią, a typową, standardową książką obyczajową, którą czyta się dla relaksu wieczorami.

Wydawnictwo Prószyński i S-ka

niedziela, 11 lutego 2018

"Improwizator" Hans Christian Andersen


Od czego zaczęła się moja przygoda z książką?
Czy jest ktoś, komu Hans Christian Andersen brzmi nieznajomo? Chyba nie. Właśnie to skłoniło mnie to przeczytania tej książki. Baśnie Andersena nie są mi, oczywiście, obce, dlatego bardzo chciałam "poznać" go z innej strony. Gdy tylko nadarzyła się okazja, "Improwizator" trafił na moją półkę. Chociaż lektura szła mi dość opornie i spędziłam nad nią sporo czasu, w ostateczności uważam, że jest warta uwagi.

O kim? O czym?
Jest to historia Antonia, małego chłopca, który w wyniku nieszczęśliwych zdarzeń zostaje sierotą i trafia do rodziny Borghese. Okazuje się, że został obdarzony wyjątkowym talentem do improwizacji i wyjątkową wrażliwością. Potrafi stworzyć poezję na każdy możliwy temat, a piękny głos staje się jego dodatkową zaletą.

Wrażenia po przeczytaniu.
Tak, jak już wyżej wspomniałam, dużo czasu zajęło mi przeczytanie "Improwizatora". Rzadko zdarza mi się trafić na książkę, która raz niesamowicie mnie wciąga i zachwyca, żeby za chwilę znudzić i zniechęcić. Właśnie przy tej tego doświadczyłam. Były porywające fragmenty, ale zaraz pojawiło się coś, przez co nie miałam ochoty kontynuować, dlatego trudno mi się wypowiedzieć jednoznacznie, co sądzę o tej powieści. Patrząc jednak na całokształt, moją słabość do włoskich klimatów i  romantyzmu, myślę, że mimo wszystko zasługuje na uwagę czytelników. Tym bardziej, że to klasyka, a jak powszechnie wiadomo, klasykę należy znać.

Bohaterowie i klimat.
Urzekła mnie wrażliwość Antonia, jego marzenia o prawdziwej miłości, pełnej romantyzmu. Podczas poszukiwań tej jedynej, nie jeden raz zdarza mu się zauroczyć. Bywa i tak, że chce się zupełnie poddać. Widać, że uczucie może z jednej strony dodawać skrzydeł, inspirować, uszczęśliwiać, a z drugiej doprowadzać do rozpaczy, zrezygnowania i refleksji. Już dawno nie spotkałam bohatera literackiego obdarzonego takim charakterem. Dzięki niemu mamy również okazję przenieść się do klimatycznej Italii pełnej pięknych krajobrazów, kultury i sztuki. Mam ogromną słabość do tego kraju, stąd też mój zachwyt nad otaczającą Antonia rzeczywistością. Rzym, Neapol czy Capri. Cudowne XIX - wieczne Włochy. Coś wspaniałego.

Co zapamiętam z tej historii?
Po przeczytaniu zapamiętałam na pewno to, że w życiu każda nasza decyzja ma znaczenie, że nic nie dzieje się bez przyczyny i wszystko ma jakiś sens, a także jak wielką rolę w naszym życiu odgrywa miłość.

Polecić, czy nie?
Powtórzę, klasykę należy znać. Między innymi dlatego też sięgnęłam po "Improwizatora". Pomimo chwilowych zwątpień w tę powieść uważam, że warto ją przeczytać. Pięknie napisana, pełna niebanalnego uczucia, a przede wszystkim klimatyczna. Jedyna w swoim rodzaju Italia, wrażliwy bohater, miłość, czyli coś idealnego dla miłośników romantyzmu w najczystszej postaci. Polecam zatem tym, którzy szukają dość wymagającej lektury właśnie w takim klimacie. Nie polecam natomiast tym, którzy szukają lekkiej i łatwej książki o miłości, którą można przeczytać w ramach rozrywki w wolne popołudnie lub wieczór.

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu MG

wtorek, 2 maja 2017

"Hrabia Monte Christo. Część 2" Aleksander Dumas

Tak! Wreszcie dotarłam do ostatniej strony "Hrabiego Monte Christo"! Jest to zdecydowanie odkrycie sezonu i najlepsza książka, jaką ostatnio przeczytałam. Pełna przygód, spisków, intryg, czyli czegoś, co uwielbiam.

W tym tomie przypatrujemy się słynnej zemście Monte Christa. Edmund Dantès do tej pory znany nam jako ubogi marynarz, szlachetny, ale i naiwny, zmienia się w pewnego siebie, niewzruszonego bogacza, któremu cały świat pada do stóp. Ogarnięty żądzą zemsty doprowadza swoich wrogów do rozpaczy, planując wyjątkowe i przemyślane intrygi, w które ich wplątuje.

Podsumowując całą powieść. To ogromna dawka przygód. Pełna zwrotów akcji i fragmentów trzymających w napięciu. Niejeden raz można poczuć ciarki przechodzące po plecach. Wszystko jest dokładnie dopracowane w najmniejszych szczegółach. Zdecydowanie Aleksander Dumas stworzył wspaniałe, ponadczasowe dzieło, które dostarcza czytelnikowi wiele rozrywki, ale także przestrzega. Przestrzega przed zazdrością, zawiścią, kłamstwem. Czytając tę książkę widać, że życie potrafi zweryfikować winnych i odpowiednio ich ukarać, a tym, którzy wycierpieli, dać nagrodę. Jestem pod wrażeniem tej powieści. Brakuje słów, aby opisać, jak bardzo mi się ona podoba.

Sami bohaterowie również są bardzo dobrze wykreowani. Zwłaszcza Hrabia Monte Christo. Metamorfoza, jaką przeszedł, wręcz szokuje. Z jednej strony staje się poniekąd postacią negatywną, ale z drugiej, ta pewność siebie, nieugiętość w dążeniu do celu i bezwzględność, mają swój urok. To, w jaki sposób wymyślał zemstę na swoich oprawcach, jest niesamowite. Okrutne, ale jakże przemyślane. Trzeba nie lada wyobraźni, bystrości oraz szczęścia, aby dokonać takich intryg i nie zostać zdemaskowanym. Bardzo mi się to podoba. Właśnie taki Edmund Dantès zachwycił mnie najbardziej i zajmuje miejsce wśród moich ulubionych bohaterów literackich.

O tej powieści można byłoby pisać i pisać. Dzieje się tak wiele. Mamy do czynienia z tyloma bohaterami, że dokładne opisanie, co chwyciło mnie za serce, zajęłoby stanowczo za dużo czasu. Po prostu zakochałam się w tej książce. Trudno mi nawet wyłonić, który fragment podoba mi się najbardziej. Na pewno genialnym wątkiem jest ten dotyczący rodziny pana de Villefort i truciciela, który doprowadza do śmierci członków rodziny prokuratora. Równie spodobał mi się ten poświęcony Benedetto, zwłaszcza fragment, w którym przedstawia przed sądem swoje pochodzenie.  

"Hrabia Monte Christo" to arcydzieło w najczystszej postaci. Książka wspaniała, w stu procentach dopracowana. Pełna przygód, spisków i intryg. Pełna charakterystycznych bohaterów. Pełna akcji. Czyta się ją bardzo szybko i przyjemnie, ponieważ nie sposób nie chcieć wiedzieć, co wydarzy się dalej. To ponadczasowa powieść, po którą powinien sięgnąć każdy, nie tylko miłośnik klasyki literatury czy twórczości Aleksandra Dumasa. Gorąco polecam, jeżeli jeszcze jej nie czytaliście.


Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu MG




tytuł:"Hrabia Monte Christo. Część 2"
tytuł oryginału: "Le comte de Monte Christo"
autor: Aleksander Dumas (ojciec)
tłumaczenie: Klemens Łukasiewicz
wydawnictwo: MG
data wydania: 2017
liczba stron: 624
okładka: twarda
źródło okładki





niedziela, 11 września 2016

"Dracula" Bram Stoker

Jakiś czas temu postanowiłam sięgnąć po klasykę i zapoznać się wreszcie ze słynnym dziełem Brama Stokera, czyli "Draculą". Spośród wielu książek, które ostatnio trafiły na moje półki, między innymi z biblioteki, właśnie ta przyciągała mnie najbardziej. Nie pozostało mi nic innego, tylko chwycić ją w rękę i zacząć lekturę.

Jonathan Harker wyrusza do tajemniczej Transylwanii, gdzie ma sfinalizować zakup posiadłości w Londynie przez hrabiego Draculę. Z czasem odkrywa, że w zamku mają miejsce dziwne sytuacje, a zachowanie właściciela twierdzy także wydaje się podejrzane. Wydarzenia stają się coraz mroczniejsze i groźniejsze. Jonathan postanawia uciec. Przeżywa szok, którego efektem jest zapalenie opon mózgowych, jednak to nie koniec koszmaru. Najgorsze dopiero nadchodzi...

Miałam bardzo pozytywne nastawienie, kiedy zaczynałam tę książkę. Koniecznie chciałam poznać kultową postać hrabiego Draculi. Ostatnio chętnie sięgam po literaturę grozy, więc tym bardziej cieszyłam się na tę historię. Nie wiem jednak, co sprawiło, że czuję lekki niedosyt po jej przeczytaniu.

Nie mam nic do zarzucenia bohaterom. To dobrze wykreowane i ciekawe postacie. Zwłaszcza hrabia Dracula, który jest wyjątkowy w każdym tego słowa znaczeniu. Stworzenie mroczne, niebezpieczne. Posiadające niesamowite zdolności. Potrafiące zawładnąć ludzkim umysłem wbrew woli człowieka. Zgadzam się z jednym stwierdzeniem, które ostatnio przeczytałam odnośnie Draculi. Patrząc z perspektywy obecnego czasu to wreszcie wampir, który naprawdę wzbudza strach, a niekoniecznie zachwyt wśród nastolatek.

Na plus jest także to, że już od pierwszych stron daje się wyczuć mroczny i tajemniczy klimat. Miałam wrażenie, że przenoszę się do miejsca, w którym widać tylko nocne niebo. Księżyc, który przedziera się przez gałęzie martwych i suchych drzew. Na wzgórzu potężny zamek, budzący grozę już z daleka, a do tego wszystkiego słychać wycie wilków. Dokładnie takie wrażenia wywołała we mnie ta książka.

Poza tym sama fabuła również jest intrygująca. W Transylwanii poznajemy tajemniczego hrabiego. Niedługo potem mamy do czynienia z dziwnymi wydarzeniami, które mają miejsce w Londynie. Umiera bardzo młoda kobieta. Nikt nie jest w stanie wyjaśnić, jak do tego doszło. Rozwiązanie zagadki wcale nie jest takie proste. Nie ukrywam, że dla osoby, która nie słyszała wcześniej historii o hrabim Draculi, może być to bardzo ciekawe. Chociaż książkę przeczytałam dopiero teraz, już kilka (jak nie kilkanaście) lat temu dowiedziałam się, czego ona dotyczy. Dlatego nie było to dla mnie zaskoczeniem i może właśnie to sprawiło, że nie jestem nią aż tak zachwycona.

"Dracula" jest napisana trochę w formie pamiętnika. Część informacji pozyskujemy z listów, które bohaterowie piszą do siebie. Czasami jest to wycinek z gazety. Przyznam, że raczej nie sięgam po książki, które są napisane w tym stylu. Wyjątek stanowią te, które mają naprawdę dobre opinie i na które według opinii publicznej warto zwrócić uwagę. Jakiś czas temu "nacięłam" się na taką właśnie "pamiętnikową" książkę i niespecjalnie przypadła mi do gustu. "Dracula" to jednak klasyk, który wypada znać, ale ta forma jednak nadal do mnie nie przemawia.

Jako że to dzieło Brama Stokera należy do klasyki literatury, uważam, że warto je znać. To mroczna, pełna grozy książka, która momentami mrozi krew w żyłach. Jest to obowiązkowa lektura dla miłośników grozy. Ja po przeczytaniu czuję niedosyt, a może jest to po prostu brak zaskoczenia po zakończeniu, które znałam już dawno temu. Niemniej jednak, zachęcam do sięgnięcia po "Draculę", bo warto znać takie dzieła.

Wydawnictwo Mystery


 tytuł: "Dracula"
 autor: Bram Stoker
 tłumaczenie: Agnieszka Myśliwy
 wydawnictwo: Mystery
 data wydania: 2008
 liczba stron: 440
 oprawa: miękka ze skrzydełkami
 cena okładkowa: 28,00 zł
 źródło okładki

piątek, 1 lipca 2016

"Maleńka Dorrit" Charles Dickens

Uff... uporałam się z wszelkimi obowiązkami związanymi z moimi studiami. Wszystkie kolokwia, zaliczenia, egzaminy już za mną i wreszcie mam czas na to, żeby zająć się czytelniczymi zaległościami. Tak oto przyszedł moment, kiedy udało mi się skończyć rozpoczętą już jakiś czas temu "Maleńką Dorrit" Charlesa Dickensa.

Amy Dorrit (tytułowa Maleńka Dorrit) jest córką Williama Dorrita. Mężczyzna stracił wszystkie swoje oszczędności i przebywa w więzieniu dla dłużników Marshalsea. W tym miejscu dorastają także jego dzieci. Oprócz Amy jest to Fanny oraz Edward. Rodzeństwo może wychodzić na wolność. Dorrit pracuje jako szwaczka u pani Clennam. Pewnego dnia do domu powraca Arthur Clennam, który do tej pory przebywał ze swoim ojcem w Chinach. Przed śmiercią pragnął przekazać synowi ważną wiadomość. Młody Clennam zaczyna podejrzewać, że jest ona powiązana ze szwaczką....

Dawno nie spotkałam się z książką, której fabuła jest bardzo intrygująca, a powieść czyta się przy tym trudno. Mimo, że podobała mi się historia, nie mogłam momentami się skupić. Nie wiem, co za tym stało, ale często w trakcie lektury myślami byłam gdzieś indziej. Przeczytanie około trzystu stron nigdy nie stanowiło dla mnie problemu, aż do tej pory.

Naprawdę trudno mi napisać, co sądzę o tej książce. Chociaż bohaterowie są bardzo dobrze wykreowani, chociaż historia jest ciekawa i skłania do refleksji, ja nie czuję się zachwycona. Zdecydowanie wolę powieści, od których nie mogę się oderwać. Takie, które mnie w żaden sposób nie nudzą. W tym przypadku tego, niestety, nie odczułam, czego bardzo żałuję. Charles Dickens stworzył bowiem bardzo interesujące dzieło, które nawiązuje do problemów giełdowych i gorączki finansowej, jaka panowała w trakcie pisania powieści. Pokazał, jaką rolę już od dawna odgrywają w życiu pieniądze i jak bardzo potrafią na nie wpłynąć. Jest to niewątpliwie bardzo ważny i ciągle aktualny temat.

Jeżeli o mnie chodzi, gustuję raczej w innym literackim klimacie. Uważam, że nie do końca trafił do nie styl autora. Niemniej jednak "Maleńka Dorrit" z pewnością spodoba się tym, którzy zaczytują się w klasyce.

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu MG

http://www.wydawnictwomg.pl/

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...