Są takie książki, o których mówi się, że są stereotypowe. Ot, takie tam obyczajówki. Nic nie wnoszą, co najwyżej dostarczą trochę rozrywki. Jednak, czy aby na pewno wszystkie powieści z gatunku literatury obyczajowej są takie same? Ostatnio miałam okazję przeczytać nową powieść pani Joanny Tekieli. To moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki i przyznam już na dzień dobry, że...całkiem udane.
Nina jest kobietą po przejściach, która walczy z demonami przeszłości. Pewnego dnia postanawia postawić wszystko na jedną kartę. Jak mówi przysłowie “rzuca wszystko i wyjeżdża w Bieszczady”. Przypadek sprawia, że trafia do Dębowego Uroczyska. Kobieta nie jest przesądna, ale tym razem postanawia sprawdzić, dlaczego los pokierował ją akurat w to miejsce. Zaprzyjaźnia się z właścicielami pensjonatu i jednym z gości. Okazuje się, że każde z nich boryka się z pewnymi problemami. Czy będą w stanie wzajemnie sobie pomóc? Czy Nina wreszcie otworzy się przed światem i odkryje prawdę o sobie?