Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Seks. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Seks. Pokaż wszystkie posty

piątek, 3 kwietnia 2020

„Kocham cię na zabój” Jarr (+18)

Pewnego dnia otrzymałam propozycję przeczytania tej książki. Zgodziłam się chętnie, zwłaszcza, że byłam pod wrażeniem fenomenu trylogii Blanki Lipińskiej, a spodziewałam się tutaj podobnej tematyki. Czy „Kocham cię na zabój” było tym, czego oczekiwałam?

Jesteście w stanie wyobrazić sobie miasto, w którym seks zdaje się być tak powszechny jak robienie zakupów? W Mieście Singli tak się właśnie dzieje. Relacje międzyludzkie opierają się tutaj praktycznie wyłączenie na pożądaniu. Nie ma tematów tabu. Każda fantazja jest na porządku dziennym. To tu trafia dawny żołnierz Jarr Porażkiewicz, gdzie doświadcza niebywałych relacji z pięknymi kobietami. Niedługo później okazuje się, że nie wszystko jest takie „wspaniałe”, jakie by się wydawało. Istnieje ktoś, dla kogo pragnienie władzy jest silniejsze od pożądania. Ktoś niebezpieczny...

wtorek, 3 grudnia 2019

Trylogia „365 dni” Blanka Lipińska

Czy jest tutaj ktoś, kto nie słyszał o fenomenie trylogii „365 dni” Blanki Lipińskiej? Chyba nie. I bez względu na to, czy lubicie takie książki, czy uważacie je za gnioty i grafomańskie popisy musicie przyznać, że Blanka odniosła sukces. Ja napiszę tak. Po „365 dni” sięgnęłam jakoś 2 lata temu. Tak po prostu trafiłam na tę książkę na Legimi. Zaczęłam czytać i choć nie jest to literatura wysokich lotów, porwała mnie bez reszty, a blisko pięćset stron przeczytałam, sama nie wiem kiedy. Niedawno odświeżyłam sobie tę historię, żeby sięgnąć po pozostałe dwie części. Jak oceniam całość?

piątek, 14 lipca 2017

"Za sceną" Olivia Cunning

Jakiś czas temu był ogromny wysyp książek w stylu Greya. Co więcej, nadal zaskakuje mnie ilość tego typu powieści w księgarniach. Przeglądając część z nich, jakoś nie miałam na nie większej ochoty, jednak seria Olivii Cunning przyciągnęła mnie do siebie. Tak oto pierwsza część poświęcona Sinnersom trafiła na moją półkę.

Myrna Evans jest seksuologiem. Jej dotychczasowa praca oraz ludzie, z którymi musi współpracować, powoli zaczynają ją nudzić. Za zgodą kultowego zespołu rockowego Sinners, wyrusza w trasę koncertową chcąc przeprowadzić badania na fankach, które gotowe są na wiele, aby tylko być blisko swoich idoli. Przy okazji Myrna nawiązuje bliższą relację z gitarzystą- Brianem. Czy prawdziwe uczucie jest możliwe do utrzymania w takich warunkach?

Pomijając mnóstwo scen erotycznych, których jest tutaj na pęczki i to w różnych konfiguracjach, co może niektórym przeszkadzać, ta książka to świetna rozrywka i bardzo dobrze bawiłam się w trakcie czytania. Szczerze, pomimo tego całego boomu na tego typu literaturę, w tym przypadku wcale nie czuję się źle, że po nią sięgnęłam. Może nie jest to klasyka ani nic wymagającego, ale czego chcieć na lato, jak nie dobrej rozrywki? Taką właśnie zapewnia "Za sceną" Olivii Cunning.

Co do postaci. Podoba mi się to, że główna bohaterka, czyli Myrna, nie jest biedną, wstydliwą, zagubioną dziewczyną, nagle znajdującą bogatego faceta. Wręcz przeciwnie, to odważna kobieta, która dobrze wie, czego chce, zwłaszcza w sferze łóżkowej, czym zyskała sobie moją sympatię, bo bohaterek w stylu Anastaci Steele mam już trochę dość. Co ciekawe, badania Myrny dają sporo do myślenia na temat fascynacji ukochanym zespołem. Z kolei sami Sinnersi są boscy. Naprawdę trudno było mi ich nie polubić, mimo odstającego od normy stylu życia. Po prostu uwielbiam tego typu charaktery. Niby źli, aroganccy w mniejszym lub większym stopniu, ale w rzeczywistości bardzo sympatyczni i pełni uczuć. Dla mnie jest to jak najbardziej na plus.

Samo czytanie było czystą przyjemnością. Lekko, szybko, raz dwa i koniec. Trzeba było od razu zaopatrzyć się w drugą część, którą już powoli kończę i muszę przyznać, że jest jeszcze lepsza, choć i na pierwszą nie narzekam.

Nie pozostaje mi nic innego, jak polecić "Za sceną" wszystkim miłośnikom tego typu literatury oraz tym, którzy szukają czegoś pikantnego, a jednocześnie rozrywkowego do przeczytania.

Wydawnictwo Amber


tytuł: "Za sceną"
tytuł oryginału: "Backstage Pass"
 
autor: Olivia Cunning 
tłumaczenie: Barbara Kwiatkowska 
wydawnictwo: Amber
data wydania: 2012
liczba stron: 362
okładka: miękka
źródło okładki

 




niedziela, 27 września 2015

"Grey" E L James

Christian Grey ma wszystko, o czym każdy inny człowiek może tylko pomarzyć. Sprawuje kontrolę nad wszystkim i wszystkimi w swoim otoczeniu. Nie znosi sprzeciwu. Jego życie jest w stu procentach poukładane. Pewnego dnia do jego biura wpada Anastasia Steele, która robi na nim niesamowite wrażenie, choć różni się diametralnie od jego dotychczasowych partnerek. Mimo wszelkich prób Christian nie może o niej zapomnieć...

Poprzednie książki E L James, dotyczące pana Greya, przeczytałam od razu, gdy tylko pojawiły się w sprzedaży. Wówczas byłam oczarowana historią miłosną Any i Christiana. Nie rozumiałam, dlaczego te powieści wywołały tyle kontrowersji. Zastanawiałam się, dlaczego jest tak wielu czytelników, którym seria "Pięćdziesiąt odcieni" nie przypadła do gustu. Ja ją uwielbiałam. Prawdę powiedziawszy zmieniłam trochę zdanie dopiero, gdy przeczytałam tę najnowszą "część". Być może jest to spowodowane tym, że od czasu przeczytania "Nowego oblicza Greya" minęło sporo czasu i poznałam mnóstwo książek, które okazały się o wiele lepsze pod wieloma względami.

Książkę "Grey" opisałabym najchętniej jednym zdaniem: "przeżyjmy to jeszcze raz". Miałam wrażenie, że po raz kolejny czytam "Pięćdziesiąt twarzy Greya" o tylko lekko zmienionej treści. Poza kilkoma fragmentami nie ma tutaj nic, co byłoby znaczącą nowością dla czytelnika. Mamy te same sytuacje opisane z punktu widzenia Christiana, ale jak dla mnie nie ma w nich nic spektakularnego. O jego uczuciach można dużo wywnioskować z "Pięćdziesięciu twarzy...". 

Kiedy czytałam "Greya" momentami nie wiedziałam, czy się śmiać, czy płakać. Zastanawiam się, czy to "wina" tłumacza, czy autorki, ale niektóre określenia do mnie nie przemawiały. Jak dla mnie były wyjątkowo zabawne, żeby nie powiedzieć śmieszne, a chyba nie taki był zamysł twórcy.

Podczas lektury po raz kolejny próbowałam zrozumieć zarówno Christiana, jak i Anę. Do teraz nie pojmuję, jak dziewczyna, która była dziewicą, świadomie weszła w układ z mężczyzną, którego tak naprawdę nie znała, a miał takie, a nie inne upodobania. Czy była to kwestia aż tak silnego pożądania? Tak samo nie podoba mi się określanie mężczyzny mianem "pana".

Jedyne, co mnie w tej książce wzruszyło to fragmenty, w których Christian śnił o swoim dzieciństwie. Wywarły na mnie ogromne wrażenie. To, co przeżywał jako dziecko, musiało być istnym piekłem na Ziemi. Przerażające i niewyobrażalne. Nic dziwnego zatem, że jako dorosły mężczyzna miał takie problemy z psychiką. Do tego dochodzi jeszcze jakże słynna "pani Robinson". Dla mnie ta kobieta też nie była do końca normalna.

Czy tę książkę warto polecić? Jeżeli jesteście fanami serii "Pięćdziesiąt odcieni", to na pewno po nią sięgniecie. Jeżeli jeszcze nie weszliście w niekonwencjonalny świat Christiana Greya, to przeczytajcie po prostu "Pięćdziesiąt twarzy...". Uważam, że lepiej byłoby, gdyby autorka napisała dalsze losy bohaterów, niż skupiała się na tej samej historii tylko oczami drugiej osoby. Jak dla mnie pomysł napisania tej książki był nietrafiony.

Niemniej jednak mam sentyment do całej historii Any i Christiana i mile ją wspominam, zwłaszcza zakończenie trzeciej części.

Wydawnictwo Sonia Draga


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...