sobota, 14 grudnia 2013

"Szczęście w cichą noc" Anna Ficner- Ogonowska

autor: Anna Ficner- Ogonowska
wydawnictwo: Znak
liczba stron: 176
moja ocena: 8/10



Zbliżają się święta Bożego Narodzenia. Nadszedł czas na przeczytanie długo oczekiwanej książki „Szczęście w cichą noc” Anny Ficner- Ogonowskiej.

Jest to bardzo krótka opowieść. Nasi bohaterowie znani z poprzednich powieści autorki przygotowują się na nadejście Bożego Narodzenia. W tym roku Hania postanowiła zorganizować święta w swoim domu, w którym dzieli szczęście z ukochanym Mikołajem. Mimo dość zaawansowanej ciąży pragnie gościć w ten wyjątkowy wieczór, jakim jest Wigilia, wszystkich swoich najbliższych. Nie zabraknie kochanej pani Irenki z całą nadmorską ferajną, rodziców Mikołaja w towarzystwie jego brata i być może przyszłej bratowej, no i oczywiście Dominiki wraz z Przemkiem i małym Tomaszkiem. W te święta przybędzie także Danusia z przyrodnim bratem Hani i… pewien „wędrowiec”. 

„Szczęście w cichą noc” to ciepła, pełna optymizmu opowieść o przeżywaniu najpiękniejszych świąt w roku. O wybaczeniu, miłości, radości. Nie obyło się bez wzruszeń, a także chwil wypełnionych humorem. Do tego nie zabrakło słynnego, rozbrajającego charakteru Dominiki, który praktycznie zawsze dodaje tą nutę wesołego śmiechu. Bardzo chciałabym się dowiedzieć , jak potoczą się dalsze losy uwielbianych przeze mnie bohaterów.

Mimo swojej niewielkiej objętości, książka zawiera mnóstwo cennych wskazówek przydatnych podczas przygotowań do Bożego Narodzenia. Pojawiły się także ciekawe przepisy na świąteczne potrawy i ciasta. 

Polecam bardzo serdecznie, zwłaszcza tuż przed świętami. Chociaż za oknem bliżej nam do wiosny, wraz z bohaterami możemy poczuć tą niesamowitą magię czasu Bożego Narodzenia. 

Wydawnictwo Znak

Wyzwanie:

środa, 11 grudnia 2013

"Wielki Marsz" Stephen King

autor: Stephen King
wydawnictwo: Prószyński i S-ka
liczba stron: 341
moja ocena: 6/10



„Wielki Marsz” to moje drugie spotkanie ze Stephenem Kingiem. Wcześniej miałam okazję przeczytać słynną „Carrie”. Muszę przyznać, że są to dwie zupełnie różniące się od siebie książki.

Stany Zjednoczone. Przyszłość. Doroczny Wielki Marsz. Stu wybranych chłopców staje na linii startowej. Rozpoczyna się konkurencja, której stawką jest… życie. Bezlitosna, mordercza zabawa…

Głównym bohaterem jest Ray Garraty. Wraz z pozostałymi 99 wybranymi, wyrusza w najdłuższy marsz swojego życia. Z początku nikt nie spodziewa się, jakie konsekwencje niesie za sobą udział w tej „sportowej rywalizacji”. Idą, idą, idą. Mogą wykorzystać trzy upomnienia. Kiedy pierwszy z nich je traci i dostaje czerwoną kartkę, rozpoczyna się piekło. Żołnierze bez emocji pozbawiają go życia poprzez rozstrzelanie. Im większy dystans pokonują, tym gorszy przeżywają koszmar. Patrzą na potworną śmierć swoich towarzyszy. Czy jakakolwiek nagroda (oprócz życia) jest warta takiego poświęcenia?

„Wielki Marsz” to nietypowa powieść. To nie tylko opis pokonywanych przez bohaterów kilometrów. To historia o walce człowieka z przeciwnościami losu. Historia, która udowadnia, ile człowiek jest w stanie znieść, aby przetrwać. Wola życia jest silniejsza od wszystkiego… Potrafi wszystko przetrzymać. Bohaterowie przeżyli istne piekło na ziemi. Niezależnie od tego, czy przeszli sto kilometrów, czy dobrnęli prawie do mety, która kończyła się na przeszło 300km (tak, taki dystans dali radę przejść bez przerwy. Szok?), bili się z własnymi emocjami, zdawali się inaczej patrzeć na otaczający świat. Jestem pełna podziwu dla tego, że człowiek jest w stanie przeżyć taką mordęgę. Nadal jestem zdumiona dystansem, jaki przebyli bohaterowie. Nie jestem w stanie pojąć, jak udało im się to osiągnąć. 

W chwili obecnej nie czuję się jeszcze fanką Stephena Kinga. Owszem, „Carrie” oraz „Wielki Marsz” zrobiły na mnie ogromne wrażenie, jednakże zdecydowanie wolę książki, przy których mogę odpocząć. Dość ciężko było mi przebrnąć przez „Wielki Marsz”. Od pierwszej do ostatniej strony czułam się przygnębiona losem bohaterów. Ani razu nie odczułam jakiegoś pozytywnego wydźwięku. Bardzo lubię książki, które kończą się wesoło, radośnie. Które napełniają optymizmem. Tutaj niestety tego nie znajdziemy.

Mimo to, polecam, ponieważ jest warta przeczytania. Może nie jest to najlepsza propozycja na odstresowanie, ale treść jest bardzo głęboka i niesie przesłanie, jak wiele jest człowiek w stanie znieść, aby osiągnąć cel i że ciało jest o wiele słabsze niż duch.

środa, 4 grudnia 2013

"Zalotnice i wiedźmy" Joanna Miszczuk

autor: Joanna Miszczuk
wydawnictwo: Prószyński i S-ka
liczba stron: 424
moja ocena: 9/10



Po przeczytaniu „Matki, żony, czarownice” byłam wprost oczarowana fabułą tej książki. Niesamowita. Teraz przyszedł czas na kontynuację sagi o mądrych i odważnych kobietach, których dzieje zostały spisane z pokolenia na pokolenie począwszy od średniowiecza.

Po raz kolejny wraz z Asią odkrywamy tajemnice jej przodków. Dowiadujemy się, że wśród członków rodziny bohaterki znaleźli się bardzo wpływowi ludzie. Nie zdradzę, kim byli, ale na pewno każdy, kto przeczytał książkę był w lekkim szoku. Któż by nie był, gdyby się dowiedział, kto należał do jego rodziny?

 Oprócz tego poznajemy też dalsze przygody Asi, której szczęśliwe małżeństwo niestety dobiegło końca w mało sympatyczny sposób. Do tego tragiczny los sprawia, że na drodze kobiety staje nie kto inny, jak pierwszy mąż, który w dodatku nic a nic się nie zmienił i nadal próbuje ją traktować jak człowieka gorszej kategorii. Między innymi przez niego staje pod znakiem zapytania dalsze funkcjonowanie firmy, w której pracuje Asia. Jednak zgrany zespół sobie poradzi. Tymczasem nasza bohaterka poznaje przystojnego Marokańczyka. Czy jest gotowa podjąć ryzyko i po raz kolejny się zakochać?

„Zalotnice i wiedźmy” to wspaniała historia. Zazdroszczę głównej bohaterce takiego spadku, jakim jest poznanie swoich korzeni, które sięgają aż do epoki średniowiecza. Do tego książka napisana jest bardzo dobrym stylem. To jest coś, co lubię. Powieść, która nie nudzi mimo opisów. Powieść, która zabiera nas w podróż w czasie… Wspaniałe. „Zalotnice i wiedźmy” trafiła w mój gust, a tym samym na półkę ulubionych książek. Polecam.


Wyzwanie:

http://soy-como-el-viento.blogspot.com/2013/10/wyzwanie-polacy-nie-gesi-edycja-druga.html

Zobacz również: | Matki, żony, czarownice | | Córki swoich matek |
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...