autor: Virginia C. Andrews
wydawnictwo: Świat Książki
liczba stron: 464
moja ocena: 10/10
Tak oto kończy się moja przygoda z rodziną Dollangangerów... Co prawda pozostaje mi "Ogród cieni", ale to już nie będzie to samo. Jestem wstrząśnięta po przeczytaniu tej czwartej już części "Kwiatów na poddaszu". Chociaż wiele recenzji nie ocenia jej tak wysoko, jak poprzednich tomów, na mnie zrobiła ogromne wrażenie...
Nie da się nie zdradzić kilku szczegółów, chcąc poniekąd przybliżyć fabułę tej powieści. Cathy i Chris są już w średnim wieku. Los sprawia, że po raz kolejny muszą przekroczyć progi Foxworth Hall, aby uczcić dwudzieste piąte urodziny Barta. Tymczasem w posiadłości pojawia się długo uważany za zaginionego wujek Joel, który zdaje się wywierać ogromny wpływ na młodszego syna Cathy.
Chyba pierwszy raz zdarzyło mi się, żeby końcówkę książki czytać z przyspieszonym biciem serca i łzami w oczach. Tak właśnie było, gdy docierałam do ostatnich wersów "Kto sieje wiatr". I chociaż dużo sytuacji można przewidzieć, spodziewać się ich, to zakończenie było dla mnie tak strasznie smutne. Nie takiego finału chciałam. Tej rodzinie przydałby się prawdziwy happy-end. Uważam, że naprawdę na to zasłużyli. Ogólnie rzecz ujmując jest trochę nadziei w tym zakończeniu, ale to nie to...
W zasadzie w trakcie czytania zdarzyło mi się zasmucić tak wiele razy, że przydałoby mi się przeczytać teraz coś naprawdę zabawnego. To, co stało się z Jorrym było dla mnie tak potworne, że nie mogłam tego czytać bez emocji. Czułam się, jakbym była tam z nimi, z całą rodziną Dollangangerów i przeżywała to nieszczęście. Później Melodie... nie wiem, co sądzić o tej dziewczynie. Z jednej strony zachowywała się jak rozkapryszona jedynaczka, która chcąc dla siebie jak najlepiej, raniła innych, a z drugiej, czy można ją oceniać, gdy nigdy nie było się w jej sytuacji? Co do Barta. Powiem szczerze. Typ mnie strasznie denerwował, irytował, wywoływał negatywne emocje, ale wiem jedno, on był potworem tylko dlatego, że działał pod wpływem złego człowieka. Patrząc na to, że Bart miał tak wielkie zaburzenia już jako dziecko, bardzo mu współczuję tego, że pragnąc zaznać prawdziwej miłości i akceptacji, zaufał komuś, kto go tylko wykorzystał. Joel... nie skomentuję. Na miejscu autorki chyba bym mu zrobiła coś na koniec książki albo nawet wcześniej.
Manipulacja. Pieniądze. Chęć władzy. Tak. O tym jest ta cała wielka historia. Ale przekazuje coś bardzo ważnego. Pokazuje, że pieniądze rzeczywiście nie dają ani tej prawdziwej miłości, ani prawdziwego szczęścia. Można być milionerem, a nie mieć tak naprawdę nic. Bo czym jest życie bez miłości?
Jest coś jeszcze ważnego, co niesie, a w zasadzie niosą te cztery tomy sagi. To pokazanie, że miłość i dobro zawsze zwyciężają. Przetrwają wszystko. I chociaż na świecie jest tyle zła, ta jasna strona zawsze będzie górą. Nawet wówczas, gdy zdawałoby się to niemożliwe.
Wydawnictwo Świat Książki
Zobacz również: | Kwiaty na poddaszu || Płatki na wietrze || A jeśli ciernie || Kto wiatr sieje |
| Ogród cieni |
wtorek, 28 kwietnia 2015
środa, 22 kwietnia 2015
"A jeśli ciernie" Virginia C. Andrews
autor: Virginia C. Andrews
wydawnictwo: Świat Książki
liczba stron: 432
moja ocena: 10/10
Jakiś czas temu postanowiłam, że doczytam rozpoczęte serie. Wybór padł na serię poświęconą rodzinie Dollangangerów. Tym oto sposobem dotarłam do ostatniego wyrazu trzeciej części sagi. Sagi, która bez wątpienia stała się moją ulubioną, choć przede mną jeszcze dwie książki, wchodzące w jej skład.
Z racji tego, że jest to już trzeci z kolei tom wspaniałej opowieści, ciężko byłoby nie zdradzić czegokolwiek. Cathy i Chris starają się żyć jak normalna rodzina. Wychowują dwóch synów Cathy- Jory'ego i Barta. Wszystko układałoby się jak w każdej przeciętnej rodzinie, gdyby nie powracające demony przeszłości. Oto do sąsiedztwa młodego "małżeństwa" wprowadza się pewna starsza dama. Kobieta wydaje się bardzo tajemnicza. Jak się okaże, nie bez powodu... I to właśnie jej przybycie zasieje niepokój w sercach szczęśliwej rodziny...
Chociaż o serii poświęconej rodzinie Dollangangerów nie można powiedzieć, że jest sielankową historią, zdecydowanie należy do moich ulubionych. Autorka stworzyła niesamowitą fabułę, której bohaterowie mają precyzyjnie wykreowane portrety psychologicznie. Dzięki temu możemy się dowiedzieć, kto jaki jest naprawdę.
W "A jeśli ciernie" poznajemy dalsze losy rodziny głównie z perspektywy Jory'ego i Barta .
Ta część, podobnie jak pierwsza, wywołała we mnie wiele emocji. Bardzo polubiłam Jory'ego i jego wyjątkowo dojrzałe podejście do życia. Z kolei gdy wiedziałam, że zbliża się rozdział poświęcony Bartowi, już odczuwałam lekką awersję do tego, co mi przekaże. Z drugiej strony patrząc na to, co musiało wewnętrznie przeżywać to dziecko, nie można w stu procentach uznawać go za złego człowieka. To przerażające, jak wielki wpływ na bezbronne osoby mogą mieć ludzie, którym zależy tylko na własnej korzyści. Po raz kolejny przekonujemy się, że dla niektórych liczą się tylko i wyłącznie pieniądze. Najgorsze jest to, że osoby tak chciwe i żądne pieniędzy są w stanie iść "po trupach" do celu (dosłownie), byle zdobyć fortunę. Chociaż ciśnie się na usta w pierwszym momencie, aby powiedzieć, że takich ludzi powinno się nienawidzić, życzyć najgorszego i tym podobne, ja powiem (a w tym wypadku napiszę), że ja takim osobom bardzo współczuję. Dlaczego? Ponieważ w gruncie rzeczy są to osoby bardzo nieszczęśliwe, które z owym nieszczęściem sobie nie radzą. Duszą w sobie żal i smutek uważając, że zdobyciem władzy i pieniędzy zyskają ten spokój i błogostan, o jakim zawsze marzyli. Naprawdę żal mi takich osób, bo wiem, że całe zło, które z nich "wychodzi" wynika z tego, że nie są szczęśliwi. Szczęśliwy człowiek nie czyni złego.
Powtórzę po raz kolejny, że uwielbiam i "Kwiaty na poddaszu", i "Płatki na wietrze", a teraz również "A jeśli ciernie". Uważam, że każdy powinien sięgnąć po tą sagę, aby wyciągnąć z niej bardzo życiowe i mądre wnioski. Autorka w taki sposób przedstawia nam charaktery i sposoby postępowania bohaterów, że nie można przejść obok tego obojętnie.
Jeszcze raz gorąco zachęcam do przeczytania. Naprawdę warto. Uważam wręcz, że powinna być to obowiązkowa lektura dla każdego. Kto wie, może niektóre osoby, które patrzą na świat przez pryzmat władzy i pieniędzy, wyciągnęłyby z tych powieści odpowiednie przesłanie...
Wydawnictwo Świat Książki
Zobacz również: | Kwiaty na poddaszu || Płatki na wietrze || A jeśli ciernie || Kto wiatr sieje |
| Ogród cieni |
wydawnictwo: Świat Książki
liczba stron: 432
moja ocena: 10/10
Jakiś czas temu postanowiłam, że doczytam rozpoczęte serie. Wybór padł na serię poświęconą rodzinie Dollangangerów. Tym oto sposobem dotarłam do ostatniego wyrazu trzeciej części sagi. Sagi, która bez wątpienia stała się moją ulubioną, choć przede mną jeszcze dwie książki, wchodzące w jej skład.
Z racji tego, że jest to już trzeci z kolei tom wspaniałej opowieści, ciężko byłoby nie zdradzić czegokolwiek. Cathy i Chris starają się żyć jak normalna rodzina. Wychowują dwóch synów Cathy- Jory'ego i Barta. Wszystko układałoby się jak w każdej przeciętnej rodzinie, gdyby nie powracające demony przeszłości. Oto do sąsiedztwa młodego "małżeństwa" wprowadza się pewna starsza dama. Kobieta wydaje się bardzo tajemnicza. Jak się okaże, nie bez powodu... I to właśnie jej przybycie zasieje niepokój w sercach szczęśliwej rodziny...
Chociaż o serii poświęconej rodzinie Dollangangerów nie można powiedzieć, że jest sielankową historią, zdecydowanie należy do moich ulubionych. Autorka stworzyła niesamowitą fabułę, której bohaterowie mają precyzyjnie wykreowane portrety psychologicznie. Dzięki temu możemy się dowiedzieć, kto jaki jest naprawdę.
W "A jeśli ciernie" poznajemy dalsze losy rodziny głównie z perspektywy Jory'ego i Barta .
Ta część, podobnie jak pierwsza, wywołała we mnie wiele emocji. Bardzo polubiłam Jory'ego i jego wyjątkowo dojrzałe podejście do życia. Z kolei gdy wiedziałam, że zbliża się rozdział poświęcony Bartowi, już odczuwałam lekką awersję do tego, co mi przekaże. Z drugiej strony patrząc na to, co musiało wewnętrznie przeżywać to dziecko, nie można w stu procentach uznawać go za złego człowieka. To przerażające, jak wielki wpływ na bezbronne osoby mogą mieć ludzie, którym zależy tylko na własnej korzyści. Po raz kolejny przekonujemy się, że dla niektórych liczą się tylko i wyłącznie pieniądze. Najgorsze jest to, że osoby tak chciwe i żądne pieniędzy są w stanie iść "po trupach" do celu (dosłownie), byle zdobyć fortunę. Chociaż ciśnie się na usta w pierwszym momencie, aby powiedzieć, że takich ludzi powinno się nienawidzić, życzyć najgorszego i tym podobne, ja powiem (a w tym wypadku napiszę), że ja takim osobom bardzo współczuję. Dlaczego? Ponieważ w gruncie rzeczy są to osoby bardzo nieszczęśliwe, które z owym nieszczęściem sobie nie radzą. Duszą w sobie żal i smutek uważając, że zdobyciem władzy i pieniędzy zyskają ten spokój i błogostan, o jakim zawsze marzyli. Naprawdę żal mi takich osób, bo wiem, że całe zło, które z nich "wychodzi" wynika z tego, że nie są szczęśliwi. Szczęśliwy człowiek nie czyni złego.
Powtórzę po raz kolejny, że uwielbiam i "Kwiaty na poddaszu", i "Płatki na wietrze", a teraz również "A jeśli ciernie". Uważam, że każdy powinien sięgnąć po tą sagę, aby wyciągnąć z niej bardzo życiowe i mądre wnioski. Autorka w taki sposób przedstawia nam charaktery i sposoby postępowania bohaterów, że nie można przejść obok tego obojętnie.
Jeszcze raz gorąco zachęcam do przeczytania. Naprawdę warto. Uważam wręcz, że powinna być to obowiązkowa lektura dla każdego. Kto wie, może niektóre osoby, które patrzą na świat przez pryzmat władzy i pieniędzy, wyciągnęłyby z tych powieści odpowiednie przesłanie...
Wydawnictwo Świat Książki
Zobacz również: | Kwiaty na poddaszu || Płatki na wietrze || A jeśli ciernie || Kto wiatr sieje |
| Ogród cieni |
Labels:
2015,
A jeśli ciernie,
Dzieci,
Kwiaty na poddaszu,
Miłość,
Rodzina Dollangangerów,
Świat Książki,
Virginia C. Andrews,
Wybaczenie
wtorek, 14 kwietnia 2015
"Płatki na wietrze" Virginia C. Andrews
autor: Virginia C. Andrews
wydawnictwo: Świat Książki
liczba stron: 446
moja ocena: 9/10
Od przeczytania "Kwiatów na poddaszu" minął prawie rok. Pierwsza część opowiadająca o losach rodziny Dollangangerów zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Dosłownie piorunujące. Nie mogłam się powstrzymać, gdy pewnego dnia zobaczyłam prawie całą serię w promocji i to sporej. Od tej pory "Kwiaty na poddaszu", "Płatki na wietrze" i "A jeśli ciernie" zajmowały miejsce na mojej półce. Zwlekałam jednak z przeczytaniem drugiej części. Dlaczego? Sama nawet nie wiem, ale nadrobiłam zaległości z czego jestem bardzo zadowolona, chociaż historia sama w sobie jest tak strasznie smutna...
Cathy, Chris oraz Carrie po ucieczce z koszmarnej posiadłości trafiają przypadkiem do domu doktora Paula Sheffielda. Samotny mężczyzna postanawia zaopiekować się trójką dzieci i traktować jak swoje własne. Mimo wszystko rodzeństwo nie może zapomnieć o swojej mrocznej przeszłości. Zwłaszcza Cathy, która najbardziej nie może pogodzić się z tym, co minęło. Czy dzieciom uda się w końcu osiągnąć spokój i rozpocząć normalne życie?
Cały czas JA sama nie mogę się pogodzić z faktem i zrozumieć, jak dla pieniędzy, sławy, prestiżu można tak potraktować własne dzieci?! Nie znam słowa, które mogłoby dosadnie określić zachowanie tej kobiety, która została znienawidzona przez własne dzieci. Najbardziej przeraża mnie fakt, że na świecie naprawdę istnieją osoby, które dla majątku są w stanie zrobić dosłownie wszystko. Szantażować, kraść, a co najgorsze, często zdobywać pieniądze robiąc przy tym krzywdę drugiej osobie. Nie chodzi tyle o krzywdę fizyczną, ale psychiczną, gdy okazuje się, że powiększanie konta w banku jest ważniejsze niż miłość.
Tak strasznie jest mi żal rodzeństwa Dollangangerów. Tyle nieszczęść spotkało te biedne dzieci. Najgorsze jest jednak to, że los nie rozpieszczał ich zbytnio nawet po zamieszkaniu z Paulem. Ciężko powiedzieć, ale chyba najlepiej z tym wszystkim radził sobie Chris. Bo choć cierpiał, wydawałoby się, że przeszedł przez to wszystko jakoś tak lżej. Nie można jednak traktować tego tak dosłownie, bo doskwierał mu ogromny "problem", jakim była miłość do ukochanej kobiety. Kobiety, która nigdy nie miała stać się jego na zawsze. Carrie z kolei musiała przejść przez kolejne koszmarne doświadczenia, jakby nie dość złego wydarzyło się w Foxworth Hall. Nie mogę zdradzić, co dokładnie jej się przydarzyło. Jedyne, co mogę napisać to to, że strasznie doskwierał jej niski wzrost, który w dużej mierze przyczynił się do nieszczęść dziewczynki. Co do Cathy, tu można by napisać najwięcej. Ta dziewczyna przeszła przez piekło. Przechodziła przez nie zdaje się najdłużej ze wszystkich. Nie mogła w żaden sposób zapomnieć o przeszłości. Chciała za wszelką cenę skonfrontować się z wyrodną matką i zemścić się na niej za całe zło, jakie spotkało rodzeństwo. Poświęciła dla tego celu wiele. Niejeden człowiek powiedziałby, że za dużo...
Co do książki, jako książki mogę napisać, że na pewno nie jest to powieść na poprawę humoru. Jednak warto się nią zainteresować. Dlaczego? Dlatego, żeby dostrzec, ile są w stanie zrobić ludzie dla bogactwa, ale przede wszystkim po to, aby zauważyć, ile jest w stanie zrobić człowiek dla miłości, poczucia kochania, przynależności, ponieważ to jest najważniejsze. Książka ta udowadnia nam po raz kolejny, że pieniądze wcale nie dają prawdziwego szczęścia, a wręcz przeciwnie, mogą doprowadzić do ogromnej tragedii.
Jest to mimo całego smutku wspaniała powieść, którą polecam każdemu. Niesamowita historia, która daje wiele do myślenia.
Wydawnictwo Świat Książki
Zobacz również: | Kwiaty na poddaszu || Płatki na wietrze || A jeśli ciernie || Kto wiatr sieje |
| Ogród cieni |
wydawnictwo: Świat Książki
liczba stron: 446
moja ocena: 9/10
Od przeczytania "Kwiatów na poddaszu" minął prawie rok. Pierwsza część opowiadająca o losach rodziny Dollangangerów zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Dosłownie piorunujące. Nie mogłam się powstrzymać, gdy pewnego dnia zobaczyłam prawie całą serię w promocji i to sporej. Od tej pory "Kwiaty na poddaszu", "Płatki na wietrze" i "A jeśli ciernie" zajmowały miejsce na mojej półce. Zwlekałam jednak z przeczytaniem drugiej części. Dlaczego? Sama nawet nie wiem, ale nadrobiłam zaległości z czego jestem bardzo zadowolona, chociaż historia sama w sobie jest tak strasznie smutna...
Cathy, Chris oraz Carrie po ucieczce z koszmarnej posiadłości trafiają przypadkiem do domu doktora Paula Sheffielda. Samotny mężczyzna postanawia zaopiekować się trójką dzieci i traktować jak swoje własne. Mimo wszystko rodzeństwo nie może zapomnieć o swojej mrocznej przeszłości. Zwłaszcza Cathy, która najbardziej nie może pogodzić się z tym, co minęło. Czy dzieciom uda się w końcu osiągnąć spokój i rozpocząć normalne życie?
Cały czas JA sama nie mogę się pogodzić z faktem i zrozumieć, jak dla pieniędzy, sławy, prestiżu można tak potraktować własne dzieci?! Nie znam słowa, które mogłoby dosadnie określić zachowanie tej kobiety, która została znienawidzona przez własne dzieci. Najbardziej przeraża mnie fakt, że na świecie naprawdę istnieją osoby, które dla majątku są w stanie zrobić dosłownie wszystko. Szantażować, kraść, a co najgorsze, często zdobywać pieniądze robiąc przy tym krzywdę drugiej osobie. Nie chodzi tyle o krzywdę fizyczną, ale psychiczną, gdy okazuje się, że powiększanie konta w banku jest ważniejsze niż miłość.
Tak strasznie jest mi żal rodzeństwa Dollangangerów. Tyle nieszczęść spotkało te biedne dzieci. Najgorsze jest jednak to, że los nie rozpieszczał ich zbytnio nawet po zamieszkaniu z Paulem. Ciężko powiedzieć, ale chyba najlepiej z tym wszystkim radził sobie Chris. Bo choć cierpiał, wydawałoby się, że przeszedł przez to wszystko jakoś tak lżej. Nie można jednak traktować tego tak dosłownie, bo doskwierał mu ogromny "problem", jakim była miłość do ukochanej kobiety. Kobiety, która nigdy nie miała stać się jego na zawsze. Carrie z kolei musiała przejść przez kolejne koszmarne doświadczenia, jakby nie dość złego wydarzyło się w Foxworth Hall. Nie mogę zdradzić, co dokładnie jej się przydarzyło. Jedyne, co mogę napisać to to, że strasznie doskwierał jej niski wzrost, który w dużej mierze przyczynił się do nieszczęść dziewczynki. Co do Cathy, tu można by napisać najwięcej. Ta dziewczyna przeszła przez piekło. Przechodziła przez nie zdaje się najdłużej ze wszystkich. Nie mogła w żaden sposób zapomnieć o przeszłości. Chciała za wszelką cenę skonfrontować się z wyrodną matką i zemścić się na niej za całe zło, jakie spotkało rodzeństwo. Poświęciła dla tego celu wiele. Niejeden człowiek powiedziałby, że za dużo...
Co do książki, jako książki mogę napisać, że na pewno nie jest to powieść na poprawę humoru. Jednak warto się nią zainteresować. Dlaczego? Dlatego, żeby dostrzec, ile są w stanie zrobić ludzie dla bogactwa, ale przede wszystkim po to, aby zauważyć, ile jest w stanie zrobić człowiek dla miłości, poczucia kochania, przynależności, ponieważ to jest najważniejsze. Książka ta udowadnia nam po raz kolejny, że pieniądze wcale nie dają prawdziwego szczęścia, a wręcz przeciwnie, mogą doprowadzić do ogromnej tragedii.
Jest to mimo całego smutku wspaniała powieść, którą polecam każdemu. Niesamowita historia, która daje wiele do myślenia.
Wydawnictwo Świat Książki
Zobacz również: | Kwiaty na poddaszu || Płatki na wietrze || A jeśli ciernie || Kto wiatr sieje |
| Ogród cieni |
sobota, 11 kwietnia 2015
"Posłaniec" Markus Zusak
autor: Markus Zusak
wydawnictwo: Nasza Księgarnia
liczba stron: 352
moja ocena: 10/10
Na temat "Posłańca" przeczytałam jedną opinię, która spowodowała, że od razu zapragnęłam przeczytać tę książkę, mimo że "Złodziejka książek" tego samego autora stoi już długo na mojej półce i jeszcze nie zebrałam się, żeby ją przeczytać.
Ed jest młodym chłopakiem, który pewnego dnia znajduje się w nieodpowiednim miejscu w nieodpowiednim czasie. Czy aby na pewno? Na pewno, to diametralnie zmieni się jego życie, gdy pewnego dnia zobaczy w swojej skrzynce na listy kartę do gry, na której są zapisane trzy adresy. W ten oto sposób Ed zostaje poniekąd zmuszony, aby zostać "posłańcem".
Jestem absolutnie zachwycona tą książką! Jest po prostu fantastyczna. Często zdarza się powieść, która chwyci mnie za serce, ale patrząc na to, że ostatnio nie miałam zbyt wiele czasu na czytanie, ta zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Uwielbiam książki, które trzymają w napięciu do samego końca. Książki, które niosą ze sobą jakieś głębsze przesłanie. Bez wątpienia taką powieścią jest właśnie "Posłaniec" Markusa Zusaka. Chociaż tło tej powieści zdaje się być lekko szare i ponure, bo przecież życie wydaje się częściej takie aniżeli kolorowe, daje się odczuć, że gdzieś w głębi tli się iskierka szczęścia, która niebawem stanie się prawdziwym ogniskiem. To jest właśnie jedna z wielu rzeczy, które urzekły mnie w tej książce.
Przechodząc do bohaterów, uwielbiam Eda. Ten chłopak jest żywym dowodem na to, że bycie przeciętnym zależy tylko od nas. Sami jesteśmy sobie winni, jeżeli nie robimy nawet drobnych rzeczy, które sprawiłyby, że stalibyśmy się wyjątkowi. Nie potrzeba do tego ani bogactwa, ani wysokiej pozycji w społeczeństwie. Czasami wystarczą nawet małe gesty, które kogoś uszczęśliwią. To kolejna rzecz, za którą uwielbiam "Posłańca". Za to, że daje nadzieję. Za to, że uświadamia, że każdy z nas może być bohaterem, tą wyjątkową osobą, która w oczach innych jest w stanie góry przenosić.
Oczywiście z wielką przyjemnością polecam. Uwierzcie mi, naprawdę warto sięgnąć po taką lekturę. Na pewno się nie zawiedziecie, a możecie z niej bardzo wiele wynieść.
Wydawnictwo Nasza Księgarnia
wydawnictwo: Nasza Księgarnia
liczba stron: 352
moja ocena: 10/10
Na temat "Posłańca" przeczytałam jedną opinię, która spowodowała, że od razu zapragnęłam przeczytać tę książkę, mimo że "Złodziejka książek" tego samego autora stoi już długo na mojej półce i jeszcze nie zebrałam się, żeby ją przeczytać.
Ed jest młodym chłopakiem, który pewnego dnia znajduje się w nieodpowiednim miejscu w nieodpowiednim czasie. Czy aby na pewno? Na pewno, to diametralnie zmieni się jego życie, gdy pewnego dnia zobaczy w swojej skrzynce na listy kartę do gry, na której są zapisane trzy adresy. W ten oto sposób Ed zostaje poniekąd zmuszony, aby zostać "posłańcem".
Jestem absolutnie zachwycona tą książką! Jest po prostu fantastyczna. Często zdarza się powieść, która chwyci mnie za serce, ale patrząc na to, że ostatnio nie miałam zbyt wiele czasu na czytanie, ta zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Uwielbiam książki, które trzymają w napięciu do samego końca. Książki, które niosą ze sobą jakieś głębsze przesłanie. Bez wątpienia taką powieścią jest właśnie "Posłaniec" Markusa Zusaka. Chociaż tło tej powieści zdaje się być lekko szare i ponure, bo przecież życie wydaje się częściej takie aniżeli kolorowe, daje się odczuć, że gdzieś w głębi tli się iskierka szczęścia, która niebawem stanie się prawdziwym ogniskiem. To jest właśnie jedna z wielu rzeczy, które urzekły mnie w tej książce.
Przechodząc do bohaterów, uwielbiam Eda. Ten chłopak jest żywym dowodem na to, że bycie przeciętnym zależy tylko od nas. Sami jesteśmy sobie winni, jeżeli nie robimy nawet drobnych rzeczy, które sprawiłyby, że stalibyśmy się wyjątkowi. Nie potrzeba do tego ani bogactwa, ani wysokiej pozycji w społeczeństwie. Czasami wystarczą nawet małe gesty, które kogoś uszczęśliwią. To kolejna rzecz, za którą uwielbiam "Posłańca". Za to, że daje nadzieję. Za to, że uświadamia, że każdy z nas może być bohaterem, tą wyjątkową osobą, która w oczach innych jest w stanie góry przenosić.
Oczywiście z wielką przyjemnością polecam. Uwierzcie mi, naprawdę warto sięgnąć po taką lekturę. Na pewno się nie zawiedziecie, a możecie z niej bardzo wiele wynieść.
Wydawnictwo Nasza Księgarnia
wtorek, 7 kwietnia 2015
"Krucjata" Philippa Gregory
autor: Philippa Gregory
wydawnictwo: Egmont
liczba stron: 295
moja ocena: 8/10
To niesamowite, ale na tę książkę czekałam ponad rok. Ponad rok ktoś ją przetrzymywał, zanim trafiła ponownie do biblioteki. Na szczęście, doczekałam się! W zasadzie pochłonęłam ją od razu, jak tylko wpadła w moje ręce.
Pamiętacie Luka Vero i jego przyjaciół, którzy towarzyszą mu w podróży? Jeżeli czytaliście "Odmieńca", to na pewno ich wszystkich pamiętacie- Freize, Izoldę i Iszrak. Tym razem spotykają na szlaku młodego chłopaka, za którym idą tłumy dzieci. Jak się okazuje młodzieniec ma zdolności prorocze i uważa, że jest pośrednikiem Boga. Wie o zbliżającym się końcu świata i prowadzi lud do Ziemi Świętej. Zainteresowani chłopcem podróżnicy postanawiają przyjrzeć się z bliska działalności przywódcy krucjaty i podążyć za nim. Jeszcze nie wiedzą, do czego doprowadzi ogromny dar przemawiania i przekonywania tego skromnego i pobożnego chłopca...
Tak, jak już wcześniej wspomniałam, bardzo długo czekałam na to, aby poznać dalsze losy Luki, Freize, Izoldy i Iszrak. Mimo wszystko warto było uzbroić się w cierpliwość, bo ta część "Zakonu Ciemności" jest zdecydowanie lepsza niż "Odmieniec", a przynajmniej ja tak to odczuwam. Bardzo podobała mi się akcja, jaka rozgrywa się w tej powieści. Niestety, nie mogę napisać, który fragment najbardziej utkwił w mojej głowie, ponieważ zdradziłabym za dużo,a nie o to chodzi.
Po przeczytaniu "Krucjaty" bardzo polubiłam Iszrak, ale przestała mi się podobać Izolda. W pewnym momencie miałam ochotę dosłownie wejść do tej książki, wstrząsnąć tą dziewczyną i krzyknąć, że ma się opamiętać i przestać opowiadać takie bzdury. Z kolei Iszrak zapunktowała swoim nowoczesnym, jak na tamte czasy podejściem, odwagą i pewnością siebie. Bardzo ją za to polubiłam.
O samej książce, jako książce, mogę napisać, że czyta się ją bardzo szybko. Jest to zdecydowanie lektura na jeden dzień, a dla niektórych nawet na jeden wieczór. Na pewno nie da się przy niej wynudzić, bo zawsze coś się dzieje. Zwłaszcza w pewnym momencie, ale również nie mogę zdradzić, w którym. Ci, którzy przeczytają, na pewno domyślą się, o który fragment mi chodzi.
Polecam. Zwłaszcza osobom, które przeczytały "Odmieńca", ale także i tym, którzy chcą przeżyć bardzo ciekawą przygodę z bohaterami cyklu "Zakon Ciemności". Zapraszam do lektury.
Wydawnictwo Egmont
Zobacz również: | Odmieniec | Krucjata | Złoto głupców |
wydawnictwo: Egmont
liczba stron: 295
moja ocena: 8/10
To niesamowite, ale na tę książkę czekałam ponad rok. Ponad rok ktoś ją przetrzymywał, zanim trafiła ponownie do biblioteki. Na szczęście, doczekałam się! W zasadzie pochłonęłam ją od razu, jak tylko wpadła w moje ręce.
Pamiętacie Luka Vero i jego przyjaciół, którzy towarzyszą mu w podróży? Jeżeli czytaliście "Odmieńca", to na pewno ich wszystkich pamiętacie- Freize, Izoldę i Iszrak. Tym razem spotykają na szlaku młodego chłopaka, za którym idą tłumy dzieci. Jak się okazuje młodzieniec ma zdolności prorocze i uważa, że jest pośrednikiem Boga. Wie o zbliżającym się końcu świata i prowadzi lud do Ziemi Świętej. Zainteresowani chłopcem podróżnicy postanawiają przyjrzeć się z bliska działalności przywódcy krucjaty i podążyć za nim. Jeszcze nie wiedzą, do czego doprowadzi ogromny dar przemawiania i przekonywania tego skromnego i pobożnego chłopca...
Tak, jak już wcześniej wspomniałam, bardzo długo czekałam na to, aby poznać dalsze losy Luki, Freize, Izoldy i Iszrak. Mimo wszystko warto było uzbroić się w cierpliwość, bo ta część "Zakonu Ciemności" jest zdecydowanie lepsza niż "Odmieniec", a przynajmniej ja tak to odczuwam. Bardzo podobała mi się akcja, jaka rozgrywa się w tej powieści. Niestety, nie mogę napisać, który fragment najbardziej utkwił w mojej głowie, ponieważ zdradziłabym za dużo,a nie o to chodzi.
Po przeczytaniu "Krucjaty" bardzo polubiłam Iszrak, ale przestała mi się podobać Izolda. W pewnym momencie miałam ochotę dosłownie wejść do tej książki, wstrząsnąć tą dziewczyną i krzyknąć, że ma się opamiętać i przestać opowiadać takie bzdury. Z kolei Iszrak zapunktowała swoim nowoczesnym, jak na tamte czasy podejściem, odwagą i pewnością siebie. Bardzo ją za to polubiłam.
O samej książce, jako książce, mogę napisać, że czyta się ją bardzo szybko. Jest to zdecydowanie lektura na jeden dzień, a dla niektórych nawet na jeden wieczór. Na pewno nie da się przy niej wynudzić, bo zawsze coś się dzieje. Zwłaszcza w pewnym momencie, ale również nie mogę zdradzić, w którym. Ci, którzy przeczytają, na pewno domyślą się, o który fragment mi chodzi.
Polecam. Zwłaszcza osobom, które przeczytały "Odmieńca", ale także i tym, którzy chcą przeżyć bardzo ciekawą przygodę z bohaterami cyklu "Zakon Ciemności". Zapraszam do lektury.
Wydawnictwo Egmont
Zobacz również: | Odmieniec | Krucjata | Złoto głupców |
niedziela, 29 marca 2015
"Nieumarła i niezamężna" Mary Janice Davidson
autor: Mary Janice Davidson
wydawnictwo: Amber
liczba stron: 302
moja ocena: 8/10
Tuż przed świętami Bożego Narodzenia trafiłam na świetną promocję w Świecie Książki. Dotyczyła ona między innymi cyklu Królowa Betsy. Jedyny problem jaki wystąpił to to, że nie było wśród dostępnych książek pierwszej części. Szczęście dopisało mi tydzień temu, gdy dopadłam "Nieumarłą i niezamężną" w bibliotece. Przyznam szczerze, że nie byłam na początku bardzo nakręcona na tę książkę. Z jednej strony dobrze, ponieważ zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie.
Trzeba mieć naprawdę niezłego pecha, żeby stracić pracę i jeszcze tego samego dnia stracić życie. Cóż... Betsy nie ma łatwo, ale największa przygoda "życia" dopiero przed nią... W zasadzie za wiele więcej nie dałoby się powiedzieć, żeby nie zdradzić fabuły, a uwierzcie, jest co czytać!
Dawno tak dobrze się nie bawiłam, czytając książkę. Uwielbiam główną bohaterkę i jej przyjaciół za kapitalne poczucie humoru. Dziewczyna nie jeden raz powaliła mnie na łopatki swoimi określeniami i spostrzeżeniami. Jestem po prostu tak pozytywnie nakręcona po tej książce, że sama jestem w szoku. Naprawdę polecam na poprawę humoru. Gwarantuję, że wiele razy będziecie się śmiać do łez.
Dlaczego zatem daję ocenę osiem, a nie dziesięć? Wszystko fantastycznie, tylko nie do końca podobało mi się zakończenie, które dla mnie rozgrywa się za szybko. Tak, jakby było napisane by ekspresowo rozwiązać "problem", który był dość znaczący i koniec. Nie powiedziałabym także, że to poniekąd odpowiednik "Seksu w wielkim mieście", przynajmniej pierwsza część. Chociaż główna bohaterka ma obsesję na punkcie markowych ubrań, a zwłaszcza butów. Aczkolwiek, tak jak mówiłam (a raczej pisałam), książka jest fenomenalnym lekiem na zły humor. Po prostu najlepsza. Fabuła i bohaterowie również są całkiem w porządku. Jestem jak najbardziej na "tak", chociaż mam nadzieję, że następne części są jeszcze lepsze.
Nie mogę się doczekać, aż "Nieumarła i bezrobotna" trafi w moje ręce. Póki co serdecznie polecam pierwszą część.
Wydawnictwo Amber
wydawnictwo: Amber
liczba stron: 302
moja ocena: 8/10
Tuż przed świętami Bożego Narodzenia trafiłam na świetną promocję w Świecie Książki. Dotyczyła ona między innymi cyklu Królowa Betsy. Jedyny problem jaki wystąpił to to, że nie było wśród dostępnych książek pierwszej części. Szczęście dopisało mi tydzień temu, gdy dopadłam "Nieumarłą i niezamężną" w bibliotece. Przyznam szczerze, że nie byłam na początku bardzo nakręcona na tę książkę. Z jednej strony dobrze, ponieważ zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie.
Trzeba mieć naprawdę niezłego pecha, żeby stracić pracę i jeszcze tego samego dnia stracić życie. Cóż... Betsy nie ma łatwo, ale największa przygoda "życia" dopiero przed nią... W zasadzie za wiele więcej nie dałoby się powiedzieć, żeby nie zdradzić fabuły, a uwierzcie, jest co czytać!
Dawno tak dobrze się nie bawiłam, czytając książkę. Uwielbiam główną bohaterkę i jej przyjaciół za kapitalne poczucie humoru. Dziewczyna nie jeden raz powaliła mnie na łopatki swoimi określeniami i spostrzeżeniami. Jestem po prostu tak pozytywnie nakręcona po tej książce, że sama jestem w szoku. Naprawdę polecam na poprawę humoru. Gwarantuję, że wiele razy będziecie się śmiać do łez.
Dlaczego zatem daję ocenę osiem, a nie dziesięć? Wszystko fantastycznie, tylko nie do końca podobało mi się zakończenie, które dla mnie rozgrywa się za szybko. Tak, jakby było napisane by ekspresowo rozwiązać "problem", który był dość znaczący i koniec. Nie powiedziałabym także, że to poniekąd odpowiednik "Seksu w wielkim mieście", przynajmniej pierwsza część. Chociaż główna bohaterka ma obsesję na punkcie markowych ubrań, a zwłaszcza butów. Aczkolwiek, tak jak mówiłam (a raczej pisałam), książka jest fenomenalnym lekiem na zły humor. Po prostu najlepsza. Fabuła i bohaterowie również są całkiem w porządku. Jestem jak najbardziej na "tak", chociaż mam nadzieję, że następne części są jeszcze lepsze.
Nie mogę się doczekać, aż "Nieumarła i bezrobotna" trafi w moje ręce. Póki co serdecznie polecam pierwszą część.
Wydawnictwo Amber
środa, 25 marca 2015
"Druga cesarzowa" Michelle Moran
autor: Michelle Moran
wydawnictwo: Sonia Draga
liczba stron: 296
moja ocena: 9/10
Po raz kolejny wracam po długiej przerwie. Jestem całkowicie pozbawiona czasu i chociaż tyle książek czeka w kolejce na przeczytanie, muszę je "ignorować". Na szczęście udało mi się wczoraj dokończyć bardzo ciekawą lekturę, jaką jest właśnie "Druga cesarzowa" Michelle Moran.
Cofnijmy się do czasów, w których największą władzę sprawuje Napoleon Bonaparte. Ma wszystko, czego zapragnie, oprócz jednego- syna, który stałby się dziedzicem jego wielkiego imperium. Z racji tego, że ukochana Józefina nie jest w stanie dać m potomka, postanawia odesłać ją, a za żonę pojąć młodziutką Marię Ludwikę, córkę Franciszka II. Jak łatwo się domyślić, dla dziewczyny nie jest to wymarzona życie, tym bardziej, że oprócz kapryśnego męża, musi robić dobrą minę do złej gry podczas spotkań i rozmów z wieloma osobami we francuskim dworze między innymi z siostrą Napoleona Pauliną. Maria Ludwika musi szybko stać się wyjątkowo dojrzałą i rozsądną kobietą, aby utrzymać swoją pozycję w hierarchii tym bardziej, że zbliża się wielka bitwa z Rosją.
Bardzo cenię sobie powieści historyczne. Co ciekawe, nigdy jakoś nie ekscytowałam się historią, a jednak często ciągnie mnie do poznania nowych faktów z życia dawnych władców. Myślę, że dzieje się tak za sprawą pokazania różnych rzeczywistych wydarzeń w takiej, a nie innej formie. Właśnie to do mnie przemawia. Czytam książkę, którą czyta mi się lekko i przyjemnie, a do tego poszerzam swoją wiedzę o kolejne historyczne fakty. Dlatego serdecznie zapraszam do czytania tego typu powieści. Naprawdę warto.
Wracając do "Drugiej cesarzowej", bardzo podobało mi się przedstawienie bohaterów. Łatwo można zauważyć kto, jaki ma charakter. Każdy rozdział dotyczy kogoś innego. Raz jest to Maria Ludwika, innym razem na przykład Paul- służący Pauliny Bonaparte, dzięki czemu możemy ich bardzo dobrze poznać. Takie ukazanie postaci spowodowało, że Napoleon Bonaparte nie stał się moim ulubionym bohaterem. W zasadzie mogę śmiało stwierdzić po przeczytaniu tej książki, że nikt z tej rodziny nie przypadł mi do gustu. W przeciwieństwie do Marii Ludwiki czy córki Józefiny- Hortensji.
Po raz kolejny przekonałam się, że bycie królową, księżniczką czy cesarzową ,wcale nie szło w parze z byciem szczęśliwą i kochaną. Wręcz przeciwnie. Nie ważna miłość, ważna władza i wpływy. Nic poza tym. Dlatego podziwiam wiele kobiet, które były u władzy, w tym właśnie Marię Ludwikę za to, że poświęciły swoje szczęście dla dobra ojczyzny czy honoru własnej rodziny.
"Druga cesarzowa" stała się dla mnie kolejną książką, która wędruje do kategorii "ulubione". Zdecydowanie bardzo polecam. Nie tylko tym, którzy uwielbiają takie historyczne klimaty, ale też osobom, które chcą przeczytać dobrze napisaną książkę z bardzo dobrą fabułą.
Wydawnictwo Sonia Draga
wydawnictwo: Sonia Draga
liczba stron: 296
moja ocena: 9/10
Po raz kolejny wracam po długiej przerwie. Jestem całkowicie pozbawiona czasu i chociaż tyle książek czeka w kolejce na przeczytanie, muszę je "ignorować". Na szczęście udało mi się wczoraj dokończyć bardzo ciekawą lekturę, jaką jest właśnie "Druga cesarzowa" Michelle Moran.
Cofnijmy się do czasów, w których największą władzę sprawuje Napoleon Bonaparte. Ma wszystko, czego zapragnie, oprócz jednego- syna, który stałby się dziedzicem jego wielkiego imperium. Z racji tego, że ukochana Józefina nie jest w stanie dać m potomka, postanawia odesłać ją, a za żonę pojąć młodziutką Marię Ludwikę, córkę Franciszka II. Jak łatwo się domyślić, dla dziewczyny nie jest to wymarzona życie, tym bardziej, że oprócz kapryśnego męża, musi robić dobrą minę do złej gry podczas spotkań i rozmów z wieloma osobami we francuskim dworze między innymi z siostrą Napoleona Pauliną. Maria Ludwika musi szybko stać się wyjątkowo dojrzałą i rozsądną kobietą, aby utrzymać swoją pozycję w hierarchii tym bardziej, że zbliża się wielka bitwa z Rosją.
Bardzo cenię sobie powieści historyczne. Co ciekawe, nigdy jakoś nie ekscytowałam się historią, a jednak często ciągnie mnie do poznania nowych faktów z życia dawnych władców. Myślę, że dzieje się tak za sprawą pokazania różnych rzeczywistych wydarzeń w takiej, a nie innej formie. Właśnie to do mnie przemawia. Czytam książkę, którą czyta mi się lekko i przyjemnie, a do tego poszerzam swoją wiedzę o kolejne historyczne fakty. Dlatego serdecznie zapraszam do czytania tego typu powieści. Naprawdę warto.
Wracając do "Drugiej cesarzowej", bardzo podobało mi się przedstawienie bohaterów. Łatwo można zauważyć kto, jaki ma charakter. Każdy rozdział dotyczy kogoś innego. Raz jest to Maria Ludwika, innym razem na przykład Paul- służący Pauliny Bonaparte, dzięki czemu możemy ich bardzo dobrze poznać. Takie ukazanie postaci spowodowało, że Napoleon Bonaparte nie stał się moim ulubionym bohaterem. W zasadzie mogę śmiało stwierdzić po przeczytaniu tej książki, że nikt z tej rodziny nie przypadł mi do gustu. W przeciwieństwie do Marii Ludwiki czy córki Józefiny- Hortensji.
Po raz kolejny przekonałam się, że bycie królową, księżniczką czy cesarzową ,wcale nie szło w parze z byciem szczęśliwą i kochaną. Wręcz przeciwnie. Nie ważna miłość, ważna władza i wpływy. Nic poza tym. Dlatego podziwiam wiele kobiet, które były u władzy, w tym właśnie Marię Ludwikę za to, że poświęciły swoje szczęście dla dobra ojczyzny czy honoru własnej rodziny.
"Druga cesarzowa" stała się dla mnie kolejną książką, która wędruje do kategorii "ulubione". Zdecydowanie bardzo polecam. Nie tylko tym, którzy uwielbiają takie historyczne klimaty, ale też osobom, które chcą przeczytać dobrze napisaną książkę z bardzo dobrą fabułą.
Wydawnictwo Sonia Draga
wtorek, 20 stycznia 2015
Wielki powrót razem z recenzją
Witajcie! Wracam po baaaardzo długiej przerwie, która mnie samą zaskoczyła. Niestety, ukochane książki musiałam odłożyć na półkę i poświęcić się tym mniej lubianym, czyli podręcznikom akademickim. Nie mogę obiecać, że będę tutaj tak często, jak kiedyś, ale postaram się, aby co jakiś czas wpadła nowa opinia.
autor: J. R. R. Tolkien
wydawnictwo: Iskry
liczba stron: 315
moja ocena: 9/10
Do tej pory nie miałam okazji zapoznać się z twórczością Tolkiena. Mimo iż trylogia "Władcy Pierścieni" stoi na mojej półce ładnych parę lat, nigdy wcześniej po nią nie sięgnęłam. W końcu zebrałam się sama w sobie i przygodę rozpoczęłam z "Hobbitem". Absolutnie tego nie żałuję.
Pewnie większość czytelników (a już zwłaszcza miłośników fantasy) zna ową historię. Dotyczy ona pewnego hobbita- Bilbo Bagginsa, który do tej pory prowadził spokojny tryb życia. Jego sielanka zostaje przerwana, gdy odwiedza go czarodziej Gandalf. Pewnego dnia spokój Bilba zostaje zakłócony przez wparowujących do małej chatki Krasnoludów. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że bohater nie spodziewał się takich gości... Na tym nie koniec niespodzianek. Wręcz przeciwnie! Przed hobbitem dopiero otwierają się wrota prowadzące do wielkiej przygody. Przygody, która na zawsze zmieni życie Bilbo Bagginsa. Przygody, jakiej nie miał okazji przeżyć żaden hobbit...
W zasadzie nic więcej nie można napisać czy też powiedzieć o tej książce, ponieważ zdradziłoby się zbyt wiele fabuły. A jest co zdradzać. Oj tak. Tutaj na każdym kroku czai się coś nieoczekiwanego. Raz coś zabawnego, raz mrożącego krew w żyłach. Aż trudno uwierzyć, że jeden hobbit zdołał przeżyć tak wiele. Od tego zacznijmy, że w ogóle przeżył takie przygody, bo to samo z siebie było nie lada sztuką.
Bilbo kojarzył mi się z taką bardzo marudną postacią. Sprawiał wrażenie, jakby chciał żyć tylko w swojej przestrzeni i mało kogo do niej nie wpuszczać. Jakże musiał się zdziwić, gdy do jego małej chatki wparowało tylu Krasnoludów i to w dodatku bez zaproszenia. Jakże musiał się zdziwić, kiedy okazało się, przez co będą musieli wspólnie przejść...
Jestem zafascynowana powieścią. Widać, że wszystko jest dopracowane w najdrobniejszym szczególe. Wszystko jest harmonijne i tak fantastycznie stworzone, że już teraz nie mam wątpliwości, dlaczego Tolkien jest/ był uznawany za jednego z najlepszych pisarzy. To, co stworzył jest niesamowite. Co prawda nie przeczytałam jeszcze słynnej trylogii, ale już po samym "Hobbicie, czyli tam i z powrotem" widzę, że ten człowiek stworzył literackie arcydzieła! Naprawdę jestem pod wielkim wrażeniem. Dawno nie przeczytałam tak dobrej książki.
Bardzo żałuję, że nie mam teraz zbyt wiele czasu na książki, jednak dzięki "Hobbitowi.." na pewno sięgnę po "Władcę Pierścieni" już bez żadnych obaw. Mam nadzieję, że będę równie zachwycona.
Wydawnictwo Iskry
autor: J. R. R. Tolkien
wydawnictwo: Iskry
liczba stron: 315
moja ocena: 9/10
Do tej pory nie miałam okazji zapoznać się z twórczością Tolkiena. Mimo iż trylogia "Władcy Pierścieni" stoi na mojej półce ładnych parę lat, nigdy wcześniej po nią nie sięgnęłam. W końcu zebrałam się sama w sobie i przygodę rozpoczęłam z "Hobbitem". Absolutnie tego nie żałuję.
Pewnie większość czytelników (a już zwłaszcza miłośników fantasy) zna ową historię. Dotyczy ona pewnego hobbita- Bilbo Bagginsa, który do tej pory prowadził spokojny tryb życia. Jego sielanka zostaje przerwana, gdy odwiedza go czarodziej Gandalf. Pewnego dnia spokój Bilba zostaje zakłócony przez wparowujących do małej chatki Krasnoludów. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że bohater nie spodziewał się takich gości... Na tym nie koniec niespodzianek. Wręcz przeciwnie! Przed hobbitem dopiero otwierają się wrota prowadzące do wielkiej przygody. Przygody, która na zawsze zmieni życie Bilbo Bagginsa. Przygody, jakiej nie miał okazji przeżyć żaden hobbit...
W zasadzie nic więcej nie można napisać czy też powiedzieć o tej książce, ponieważ zdradziłoby się zbyt wiele fabuły. A jest co zdradzać. Oj tak. Tutaj na każdym kroku czai się coś nieoczekiwanego. Raz coś zabawnego, raz mrożącego krew w żyłach. Aż trudno uwierzyć, że jeden hobbit zdołał przeżyć tak wiele. Od tego zacznijmy, że w ogóle przeżył takie przygody, bo to samo z siebie było nie lada sztuką.
Bilbo kojarzył mi się z taką bardzo marudną postacią. Sprawiał wrażenie, jakby chciał żyć tylko w swojej przestrzeni i mało kogo do niej nie wpuszczać. Jakże musiał się zdziwić, gdy do jego małej chatki wparowało tylu Krasnoludów i to w dodatku bez zaproszenia. Jakże musiał się zdziwić, kiedy okazało się, przez co będą musieli wspólnie przejść...
Jestem zafascynowana powieścią. Widać, że wszystko jest dopracowane w najdrobniejszym szczególe. Wszystko jest harmonijne i tak fantastycznie stworzone, że już teraz nie mam wątpliwości, dlaczego Tolkien jest/ był uznawany za jednego z najlepszych pisarzy. To, co stworzył jest niesamowite. Co prawda nie przeczytałam jeszcze słynnej trylogii, ale już po samym "Hobbicie, czyli tam i z powrotem" widzę, że ten człowiek stworzył literackie arcydzieła! Naprawdę jestem pod wielkim wrażeniem. Dawno nie przeczytałam tak dobrej książki.
Bardzo żałuję, że nie mam teraz zbyt wiele czasu na książki, jednak dzięki "Hobbitowi.." na pewno sięgnę po "Władcę Pierścieni" już bez żadnych obaw. Mam nadzieję, że będę równie zachwycona.
Wydawnictwo Iskry
środa, 1 października 2014
"Prowincja pełna gwiazd" Katarzyna Enerlich
autor: Katarzyna Enerlich
wydawnictwo: MG
liczba stron: 374
moja ocena: 7/10
"Prowincja pełna marzeń" to książka, która naprawdę mnie urzekła. Aż chciało się spędzić choć chwilę w tym mazurskim klimacie. Dopiero teraz zabrałam się za kolejną część. Czy mam ochotę na więcej?
Nie jestem jedyną osobą, która uważa, że aby przybliżyć fabułę tej książki należy nieco zdradzić to, co działo się w "Prowincji pełnej marzeń". Ludmiła zaznała prawdziwego szczęścia. Ma kochającego męża Martina, a w drodze na świat jest ich mała córeczka. Jednak w życiu nie wszystko może być wspaniałe. Sielankową atmosferę przerywa wieść o ciężkiej chorobie matki Martina. Ludka w trakcie porodu zostaje sama, ponieważ mąż musi wyjechać, aby zobaczyć się z matką. Na szczęście jest jej siostra Hania i przyjaciel Piotr, którzy nie opuszczają jej w tym najważniejszym momencie. Niestety, po powrocie Martina Ludmiła zauważa w nim pewne zmiany. Jeszcze nie wie, że nie jest to spowodowane ciężką chorobą matki...
Tak, jak podobała mi się część pierwsza, tak tutaj wyjątkowo mi się dłużyło. Stwierdzam to z ogromnym smutkiem, ponieważ naprawdę spodobała mi się ta mazurska prowincja i jej mieszkańcy. Dawno bohaterowie powieści mnie tak nie irytowali. Szczególnie Ludmiła. Nie raz wzdychałam czytając, co bohaterka myśli, robi i tak dalej. Martin zdenerwował mnie swoim brakiem zaufania i ukrywaniem bardzo ważnej sprawy. Nie podoba mi się to, że ludzie potrafią zatajać takie problemy i to przed najbliższymi. Chociaż z drugiej strony w sumie mu się nie dziwię, że za plecami żony pragnął rozwiązać zagadkę (?), która wyjątkowo go dręczyła. Piotr irytował mnie od samego początku. Może dla tego, że nie przepadam za mężczyznami, którzy (jak dobrze ujęła bohaterka książki) "mogą zagłaskać kota na śmierć". Tacy nadmiernie spolegliwi, aż za dobrzy. Hania też mnie trochę zdenerwowała swym nagłym zapałem do Judaizmu, który okazał się jej rodzinną religią. Nie wiem, ale wydaje mi się, że taka nagła fascynacja, może się równie szybko skończyć, jak się zaczęła. Chociaż nie jest powiedziane, że tak właśnie będzie.
Książka ma też swoje pozytywne strony. To nie jest tak, że kompletnie mi się nie podobała. Co to, to nie. Na pewno sięgnę po kolejne części "Prowincji...", choć teraz nie będę mieć aż tyle czasu ze względu na studia. Jednakże na pewno, gdy będzie okazja, chętnie do nich zajrzę. Wracając do pozytywów, znów możemy podziwiać oczami wyobraźni piękny mazurski krajobraz. Docenić to, co tradycyjne, a niekoniecznie to, co nowoczesne. Poza magiczną przyrodą na plusem jest też końcowa relacja Ludmiły i Martina, którzy przetrwali okres wielkiej burzy w swoim małżeństwie i ponownie połączyli swoje dłonie, aby wytrwać w swojej miłości. Oby każda para potrafiła się porozumieć. By każdy dostrzegał swoje błędy i potrafił powiedzieć jedno proste słowo: "przepraszam".
Wydawnictwo MG
Wyzwania:
Zobacz również: | Prowincja pełna marzeń |
wydawnictwo: MG
liczba stron: 374
moja ocena: 7/10
"Prowincja pełna marzeń" to książka, która naprawdę mnie urzekła. Aż chciało się spędzić choć chwilę w tym mazurskim klimacie. Dopiero teraz zabrałam się za kolejną część. Czy mam ochotę na więcej?
Nie jestem jedyną osobą, która uważa, że aby przybliżyć fabułę tej książki należy nieco zdradzić to, co działo się w "Prowincji pełnej marzeń". Ludmiła zaznała prawdziwego szczęścia. Ma kochającego męża Martina, a w drodze na świat jest ich mała córeczka. Jednak w życiu nie wszystko może być wspaniałe. Sielankową atmosferę przerywa wieść o ciężkiej chorobie matki Martina. Ludka w trakcie porodu zostaje sama, ponieważ mąż musi wyjechać, aby zobaczyć się z matką. Na szczęście jest jej siostra Hania i przyjaciel Piotr, którzy nie opuszczają jej w tym najważniejszym momencie. Niestety, po powrocie Martina Ludmiła zauważa w nim pewne zmiany. Jeszcze nie wie, że nie jest to spowodowane ciężką chorobą matki...
Tak, jak podobała mi się część pierwsza, tak tutaj wyjątkowo mi się dłużyło. Stwierdzam to z ogromnym smutkiem, ponieważ naprawdę spodobała mi się ta mazurska prowincja i jej mieszkańcy. Dawno bohaterowie powieści mnie tak nie irytowali. Szczególnie Ludmiła. Nie raz wzdychałam czytając, co bohaterka myśli, robi i tak dalej. Martin zdenerwował mnie swoim brakiem zaufania i ukrywaniem bardzo ważnej sprawy. Nie podoba mi się to, że ludzie potrafią zatajać takie problemy i to przed najbliższymi. Chociaż z drugiej strony w sumie mu się nie dziwię, że za plecami żony pragnął rozwiązać zagadkę (?), która wyjątkowo go dręczyła. Piotr irytował mnie od samego początku. Może dla tego, że nie przepadam za mężczyznami, którzy (jak dobrze ujęła bohaterka książki) "mogą zagłaskać kota na śmierć". Tacy nadmiernie spolegliwi, aż za dobrzy. Hania też mnie trochę zdenerwowała swym nagłym zapałem do Judaizmu, który okazał się jej rodzinną religią. Nie wiem, ale wydaje mi się, że taka nagła fascynacja, może się równie szybko skończyć, jak się zaczęła. Chociaż nie jest powiedziane, że tak właśnie będzie.
Książka ma też swoje pozytywne strony. To nie jest tak, że kompletnie mi się nie podobała. Co to, to nie. Na pewno sięgnę po kolejne części "Prowincji...", choć teraz nie będę mieć aż tyle czasu ze względu na studia. Jednakże na pewno, gdy będzie okazja, chętnie do nich zajrzę. Wracając do pozytywów, znów możemy podziwiać oczami wyobraźni piękny mazurski krajobraz. Docenić to, co tradycyjne, a niekoniecznie to, co nowoczesne. Poza magiczną przyrodą na plusem jest też końcowa relacja Ludmiły i Martina, którzy przetrwali okres wielkiej burzy w swoim małżeństwie i ponownie połączyli swoje dłonie, aby wytrwać w swojej miłości. Oby każda para potrafiła się porozumieć. By każdy dostrzegał swoje błędy i potrafił powiedzieć jedno proste słowo: "przepraszam".
Wydawnictwo MG
Wyzwania:
Zobacz również: | Prowincja pełna marzeń |
środa, 17 września 2014
"Bezbarwny Tsukuru Tazaki i lata jego pielgrzymstwa" Haruki Murakami
autor: Haruki Murakami
wydawnictwo: MUZA S.A.
liczba stron: 352
moja ocena: 9/10
Przyznam szczerze. Nie wiem, dlaczego, ale po przeczytaniu książki Alice Munro "Dziewczęta i kobiety", straciłam ochotę na twórczość najbardziej popularnych pisarzy ostatnich czasów, w tym Murakamiego. Teraz, pod wpływem chwili, sięgnęłam po pożyczoną od kuzynki książkę tegoż właśnie autora i.. jestem oczarowana!
Historia dotyczy inżyniera- Tsukuru, który zajmuje się budową dworców. Jako licealista był członkiem zgranej ekipy przyjaciół, którzy pewnego dnia, z niewiadomych przyczyn, nagle kazali mu się odłączyć. Chłopak, mimo iż nawet nie domyśla się przyczyny takiego postępowania ze strony znajomych, nie próbuje dociec prawdy. Dopiero po kilkunastu latach, po rozmowie z przyjaciółką, postanawia dowiedzieć się, co wydarzyło się w przeszłości. Tak rozpoczyna się jego podróż do wyjaśnienia sprawy i poznania samego siebie...
Dawno nie czytało mi się tak dobrze książki z głębszym przesłaniem. Naprawdę, byłam bardzo sceptycznie do nich nastawiona. I chociaż bardzo chciałam poznać ich treść, zawsze miałam pewne obawy. Haruki Murakami rozwiał je. Tą książkę po prostu uwielbiam. Jest fantastyczna. Nie mogłam się od niej oderwać.
Powieść daje wiele do myślenia. Dzięki niej możemy się naprawdę wiele dowiedzieć. Wyciągnąć wnioski. A nawet inaczej spoglądać na otaczającą nas rzeczywistość. Jest na świecie wiele osób, które uważają, że niewiele znaczą. Nie potrafią zrozumieć, że ktoś może ich szczerze lubić i widzieć w nich coś wartościowego. Ta książka będzie zdecydowanie dla takich osób. Główny bohater przez długi czas uważał się za człowieka "bezbarwnego". Takiego, który niczym się nie wyróżnia. Niczym nie może zabłysnąć. Tak oczywiście nie było, ale zanim Tsukuru doszedł do tego wniosku, minęło mnóstwo czasu.
Bohaterowie dokonali też bardzo ciekawego odkrycia. Gdy została zamordowana jedna z ich bliskich znajomych z początku mocno to przeżywali. Śmierć młodej osoby, to zawsze szok i wiele nasuwających się pytań, refleksji. Jednak po wielu latach dochodzą do wniosku, że być może i oni po części przyczynili się do pozbawienia jej życia. Nie w sensie fizycznym. Wiedzieli, że ma problem, a być może wykazywali zbyt małe zainteresowanie. To było bardzo ciekawe spostrzeżenie z ich strony.
Z pewnością nie jest to moje ostatnie spotkanie z twórczością Murakamiego. Niedługo skończy się przerwa wakacyjna i trzeba będzie na trochę odłożyć czytanie książek. Mam jednak nadzieję, że znajdę chociaż trochę czasu i sięgnę po kolejne dwie książki autora, które czekają na mojej półce.
Wydawnictwo MUZA S.A.
Wyzwania:
wydawnictwo: MUZA S.A.
liczba stron: 352
moja ocena: 9/10
Przyznam szczerze. Nie wiem, dlaczego, ale po przeczytaniu książki Alice Munro "Dziewczęta i kobiety", straciłam ochotę na twórczość najbardziej popularnych pisarzy ostatnich czasów, w tym Murakamiego. Teraz, pod wpływem chwili, sięgnęłam po pożyczoną od kuzynki książkę tegoż właśnie autora i.. jestem oczarowana!
Historia dotyczy inżyniera- Tsukuru, który zajmuje się budową dworców. Jako licealista był członkiem zgranej ekipy przyjaciół, którzy pewnego dnia, z niewiadomych przyczyn, nagle kazali mu się odłączyć. Chłopak, mimo iż nawet nie domyśla się przyczyny takiego postępowania ze strony znajomych, nie próbuje dociec prawdy. Dopiero po kilkunastu latach, po rozmowie z przyjaciółką, postanawia dowiedzieć się, co wydarzyło się w przeszłości. Tak rozpoczyna się jego podróż do wyjaśnienia sprawy i poznania samego siebie...
Dawno nie czytało mi się tak dobrze książki z głębszym przesłaniem. Naprawdę, byłam bardzo sceptycznie do nich nastawiona. I chociaż bardzo chciałam poznać ich treść, zawsze miałam pewne obawy. Haruki Murakami rozwiał je. Tą książkę po prostu uwielbiam. Jest fantastyczna. Nie mogłam się od niej oderwać.
Powieść daje wiele do myślenia. Dzięki niej możemy się naprawdę wiele dowiedzieć. Wyciągnąć wnioski. A nawet inaczej spoglądać na otaczającą nas rzeczywistość. Jest na świecie wiele osób, które uważają, że niewiele znaczą. Nie potrafią zrozumieć, że ktoś może ich szczerze lubić i widzieć w nich coś wartościowego. Ta książka będzie zdecydowanie dla takich osób. Główny bohater przez długi czas uważał się za człowieka "bezbarwnego". Takiego, który niczym się nie wyróżnia. Niczym nie może zabłysnąć. Tak oczywiście nie było, ale zanim Tsukuru doszedł do tego wniosku, minęło mnóstwo czasu.
Bohaterowie dokonali też bardzo ciekawego odkrycia. Gdy została zamordowana jedna z ich bliskich znajomych z początku mocno to przeżywali. Śmierć młodej osoby, to zawsze szok i wiele nasuwających się pytań, refleksji. Jednak po wielu latach dochodzą do wniosku, że być może i oni po części przyczynili się do pozbawienia jej życia. Nie w sensie fizycznym. Wiedzieli, że ma problem, a być może wykazywali zbyt małe zainteresowanie. To było bardzo ciekawe spostrzeżenie z ich strony.
Z pewnością nie jest to moje ostatnie spotkanie z twórczością Murakamiego. Niedługo skończy się przerwa wakacyjna i trzeba będzie na trochę odłożyć czytanie książek. Mam jednak nadzieję, że znajdę chociaż trochę czasu i sięgnę po kolejne dwie książki autora, które czekają na mojej półce.
Wydawnictwo MUZA S.A.
Wyzwania:
poniedziałek, 15 września 2014
"Czarna loteria" Tess Gerritsen
autor: Tess Gerritsen
wydawnictwo: Harlequin Mira
liczba stron: 286
moja ocena: 9/10
Jestem wielką fanką książek Tess Gerritsen. Mam zamiar przeczytać absolutnie każdą, którą autorka napisze. Kilka mam już na koncie, ale to wciąż mało. Znudzona dwoma tytułami, które właśnie czytałam, sięgnęłam po "Czarną loterię", która od kilku dni jest w domowej biblioteczce. Od razu nabrałam nowej chęci na przygodę z literaturą.
Kate Chesne jest świetnym anestezjologiem. Pewnego dnia przystępuje do rutynowego zabiegu. Na stole operacyjnym leży jej koleżanka. Wszystko przebiega bez żadnych komplikacji. Jednak w pewnym momencie serce pacjentki zatrzymuje się. Mimo szybkiej i profesjonalnej operacji, nie udaje się jej uratować. Nikt nie może w to uwierzyć, szczególnie Kate, która zaraz po tym zostaje oskarżona o błąd w sztuce lekarskiej. Kobieta jest przekonana o swojej niewinności. Postanawia odkryć prawdę. Wynajęty przeciwko niej adwokat jest przekonany o winie lekarki, jednak kiedy śmierć ponosi kolejny pracownik szpitala, zaczyna mieć wątpliwości...
Tess Gerritsen to jedna z moich ulubionych pisarek. Każda jej książka jest dla mnie wyjątkowa. Dosłownie "pożeram" treść każdej z nich. Uwielbiam, gdy książka buduje takie napięcie, że choćby nie wiem, ile miała stron, czytam jednym tchem do końca (ta akurat ma ich zaledwie 286). Nigdy do końca nie wiadomo, kto jest prawdziwym mordercą. Tak samo tutaj. Podejrzewałam kogoś innego i jakże zaskoczyło mnie zakończenie. Do tego akcja, która biegnie szaleńczym tempem od samego początku. To wszystko wskazuje na kolejny literacki sukces autorki.
Podoba mi się również to, że bohaterowie książek Tess Gerritsen to osoby o złożonej psychice, z konkretnym charakterem. Z racji tego, że moja opinia dotyczy w tej chwili "Czarnej loterii", wezmę za przykład postaci z tej powieści. Główna bohaterka jest bardzo inteligenta. Zaangażowana w swoją pracę, jak mało kto. Nie jest przysłowiową szarą myszką, która nie potrafi walczyć o swoje. Wręcz odwrotnie. Uparcie dąży do udowodnienia swojej niewinności. Jej jedyną wadą (chociaż w sumie, ciężko powiedzieć, czy jest to wada) jest strach przed uczuciem. David- adwokat. Z początku przekonany o winie młodej lekarki. Wyjątkowo uczciwy. Pragnie za wszelką cenę poznać prawdę. Nie zależy mu na pieniądzach, a na tym, by ten, kto zasłużył, poniósł karę. Traumatyczne wydarzenia z przeszłości blokują go emocjonalnie, przez co uznaje, że nie jest już zdolny do miłości. Wreszcie ci negatywni bohaterowie. Nie zdradzę ich imion, jednakże napiszę, że osoba, która była podejrzewana jako potencjalny morderca, miała wyjątkowo ciężkie życie. Wydarzenia, które przeżyła, niewątpliwie wpłynęły na stan jej osobowości i postrzegania świata.
Powtórzę, książki Tess Gerritsen uwielbiam, ubóstwiam i chciałabym, aby autorka stworzyła ich jak najwięcej. Fanom dobrego kryminału i sensacji polecam! Po prostu musicie przeczytać chociaż jedną książkę tej autorki. Gwarantuję niezapomniane wrażenia.
Wydawnictwo Harlequin Mira
Wyzwania:
wydawnictwo: Harlequin Mira
liczba stron: 286
moja ocena: 9/10
Jestem wielką fanką książek Tess Gerritsen. Mam zamiar przeczytać absolutnie każdą, którą autorka napisze. Kilka mam już na koncie, ale to wciąż mało. Znudzona dwoma tytułami, które właśnie czytałam, sięgnęłam po "Czarną loterię", która od kilku dni jest w domowej biblioteczce. Od razu nabrałam nowej chęci na przygodę z literaturą.
Kate Chesne jest świetnym anestezjologiem. Pewnego dnia przystępuje do rutynowego zabiegu. Na stole operacyjnym leży jej koleżanka. Wszystko przebiega bez żadnych komplikacji. Jednak w pewnym momencie serce pacjentki zatrzymuje się. Mimo szybkiej i profesjonalnej operacji, nie udaje się jej uratować. Nikt nie może w to uwierzyć, szczególnie Kate, która zaraz po tym zostaje oskarżona o błąd w sztuce lekarskiej. Kobieta jest przekonana o swojej niewinności. Postanawia odkryć prawdę. Wynajęty przeciwko niej adwokat jest przekonany o winie lekarki, jednak kiedy śmierć ponosi kolejny pracownik szpitala, zaczyna mieć wątpliwości...
Tess Gerritsen to jedna z moich ulubionych pisarek. Każda jej książka jest dla mnie wyjątkowa. Dosłownie "pożeram" treść każdej z nich. Uwielbiam, gdy książka buduje takie napięcie, że choćby nie wiem, ile miała stron, czytam jednym tchem do końca (ta akurat ma ich zaledwie 286). Nigdy do końca nie wiadomo, kto jest prawdziwym mordercą. Tak samo tutaj. Podejrzewałam kogoś innego i jakże zaskoczyło mnie zakończenie. Do tego akcja, która biegnie szaleńczym tempem od samego początku. To wszystko wskazuje na kolejny literacki sukces autorki.
Podoba mi się również to, że bohaterowie książek Tess Gerritsen to osoby o złożonej psychice, z konkretnym charakterem. Z racji tego, że moja opinia dotyczy w tej chwili "Czarnej loterii", wezmę za przykład postaci z tej powieści. Główna bohaterka jest bardzo inteligenta. Zaangażowana w swoją pracę, jak mało kto. Nie jest przysłowiową szarą myszką, która nie potrafi walczyć o swoje. Wręcz odwrotnie. Uparcie dąży do udowodnienia swojej niewinności. Jej jedyną wadą (chociaż w sumie, ciężko powiedzieć, czy jest to wada) jest strach przed uczuciem. David- adwokat. Z początku przekonany o winie młodej lekarki. Wyjątkowo uczciwy. Pragnie za wszelką cenę poznać prawdę. Nie zależy mu na pieniądzach, a na tym, by ten, kto zasłużył, poniósł karę. Traumatyczne wydarzenia z przeszłości blokują go emocjonalnie, przez co uznaje, że nie jest już zdolny do miłości. Wreszcie ci negatywni bohaterowie. Nie zdradzę ich imion, jednakże napiszę, że osoba, która była podejrzewana jako potencjalny morderca, miała wyjątkowo ciężkie życie. Wydarzenia, które przeżyła, niewątpliwie wpłynęły na stan jej osobowości i postrzegania świata.
Powtórzę, książki Tess Gerritsen uwielbiam, ubóstwiam i chciałabym, aby autorka stworzyła ich jak najwięcej. Fanom dobrego kryminału i sensacji polecam! Po prostu musicie przeczytać chociaż jedną książkę tej autorki. Gwarantuję niezapomniane wrażenia.
Wydawnictwo Harlequin Mira
Wyzwania:
Labels:
2014,
Czarna loteria,
Czytam literaturę amerykańską,
Harlequin Mira,
Hawaje,
Kryminał,
Miłość,
Morderstwo,
Sensacja,
Szpital,
Tess Gerritsen,
Thriller
poniedziałek, 8 września 2014
"Gra w kości" Elżbieta Cherezińska
autor: Elżbieta Cherezińska
wydawnictwo: Zysk i S-ka
liczba stron: 406
moja ocena: 7/10
Jakiś czas temu rzuciła mi się w oczy książka Elżbiety Cherezińskiej pt. "Gra w kości". Autorkę kojarzyłam już wcześniej za sprawą "Korony śniegu i krwi", której jeszcze niestety nie przeczytałam, ale nic straconego. Już niedługo będę mieć ponownie okazję, aby zapoznać się z lekturą.
Wiele osób uwielbia Philippę Gregory- autorkę słynnych powieści historycznych od dynastii Tudorów i nie tylko. Teraz czas, abyśmy zainteresowali się naszą rodzimą pisarką, która wprowadza nas w świat średniowiecznej Polski.
"Gra w kości" to lektura dotycząca młodego władcy- Ottona III, a także naszego pierwszego króla- Bolesława Chrobrego, ale poznajemy go tutaj, jako księcia i nim pozostaje do końca książki. Bardzo ważnym wydarzeniem wspomnianym w powieści jest męczeńska śmierć wspaniałego biskupa- Wojciecha. Oprócz tego dowiadujemy się wiele ciekawostek z życia ówczesnych władców. Ich plany, intrygi. Dzięki tej książce możemy poznać choć trochę dzieje pierwszych władców naszego państwa, o których z pewnością w takim stopniu nie dowiedzieliśmy się na lekcjach w szkole.
Kiedy rozpoczynałam "Grę w kości", miałam lekkie obawy. Miałam nadzieję, że są one mylne i książka okaże się naprawdę interesującą. Tak właśnie się stało. Jest to bardzo wciągająca i ciekawa lektura, do której zapraszam wszystkich fanów powieści historycznej. Bohaterowie to postacie, o których na ogół za wiele się nie mówi. Po prostu- byli i tyle w temacie. Tutaj poznajemy ich głębiej. Dla mnie dopiero teraz Bolesław Chrobry stał się osobą z krwi i kości, z charakterem. Otto III to kolejna postać, która dopiero w tej książce stała mi się "bliższa".
Przyznaję się szczerze, nie przepadałam za historią. Lubiłam tylko wybrane epoki. Czas panowania pierwszych piastów jakoś nigdy szczególnie do mnie nie przemawiał. Dzięki "Grze w kości" nieco zmieniłam zdanie. Przeczytajcie, a sami się przekonacie, że ten okres był wbrew pozorom bardzo ciekawy. Zgadzam się z jedną opinią dotyczącą tej książki- to świetny sposób, aby bezboleśnie przemycić historię tym, którzy za nią nie przepadają, a lubią dobre książki.
Zapraszam serdecznie do lektury. Myślę, że nie pożałujecie. Teraz czekam z jeszcze większą niecierpliwością na "Koronę śniegu i krwi". Tym razem nie odpuszczę sobie jej przeczytania.
Wydawnictwo Zysk i S-ka
Wyzwania:
wydawnictwo: Zysk i S-ka
liczba stron: 406
moja ocena: 7/10
Jakiś czas temu rzuciła mi się w oczy książka Elżbiety Cherezińskiej pt. "Gra w kości". Autorkę kojarzyłam już wcześniej za sprawą "Korony śniegu i krwi", której jeszcze niestety nie przeczytałam, ale nic straconego. Już niedługo będę mieć ponownie okazję, aby zapoznać się z lekturą.
Wiele osób uwielbia Philippę Gregory- autorkę słynnych powieści historycznych od dynastii Tudorów i nie tylko. Teraz czas, abyśmy zainteresowali się naszą rodzimą pisarką, która wprowadza nas w świat średniowiecznej Polski.
"Gra w kości" to lektura dotycząca młodego władcy- Ottona III, a także naszego pierwszego króla- Bolesława Chrobrego, ale poznajemy go tutaj, jako księcia i nim pozostaje do końca książki. Bardzo ważnym wydarzeniem wspomnianym w powieści jest męczeńska śmierć wspaniałego biskupa- Wojciecha. Oprócz tego dowiadujemy się wiele ciekawostek z życia ówczesnych władców. Ich plany, intrygi. Dzięki tej książce możemy poznać choć trochę dzieje pierwszych władców naszego państwa, o których z pewnością w takim stopniu nie dowiedzieliśmy się na lekcjach w szkole.
Kiedy rozpoczynałam "Grę w kości", miałam lekkie obawy. Miałam nadzieję, że są one mylne i książka okaże się naprawdę interesującą. Tak właśnie się stało. Jest to bardzo wciągająca i ciekawa lektura, do której zapraszam wszystkich fanów powieści historycznej. Bohaterowie to postacie, o których na ogół za wiele się nie mówi. Po prostu- byli i tyle w temacie. Tutaj poznajemy ich głębiej. Dla mnie dopiero teraz Bolesław Chrobry stał się osobą z krwi i kości, z charakterem. Otto III to kolejna postać, która dopiero w tej książce stała mi się "bliższa".
Przyznaję się szczerze, nie przepadałam za historią. Lubiłam tylko wybrane epoki. Czas panowania pierwszych piastów jakoś nigdy szczególnie do mnie nie przemawiał. Dzięki "Grze w kości" nieco zmieniłam zdanie. Przeczytajcie, a sami się przekonacie, że ten okres był wbrew pozorom bardzo ciekawy. Zgadzam się z jedną opinią dotyczącą tej książki- to świetny sposób, aby bezboleśnie przemycić historię tym, którzy za nią nie przepadają, a lubią dobre książki.
Zapraszam serdecznie do lektury. Myślę, że nie pożałujecie. Teraz czekam z jeszcze większą niecierpliwością na "Koronę śniegu i krwi". Tym razem nie odpuszczę sobie jej przeczytania.
Wydawnictwo Zysk i S-ka
Wyzwania:
wtorek, 2 września 2014
"Sklepik z Niespodzianką. Lidka" Katarzyna Michalak
autor: Katarzyna Michalak
wydawnictwo: Nasza Księgarnia
liczba stron: 272
moja ocena: 8/10
"Sklepik z Niespodzianką" to seria autorstwa Katarzyny Michalak. Długo czekałam, aby przeczytać ostatnią część. Żałuję, że wcześniej nie było ku temu okazji. Książka jest tak samo wspaniała, jak dwie poprzednie. W zasadzie mogę powiedzieć, że jest najlepsza.
Tym razem autorka skupiła się na Lidce. Sympatycznej pani weterynarz, która obsesyjnie chce być matką. Już na samym początku jesteśmy świadkami dość sensacyjnej sytuacji. Z czasem poznajemy dogłębnie życie młodej lekarki, które w wielu momentach było wręcz tragiczne. Katarzyna Michalak nie zapomniała również o pozostałych bohaterkach: Bogusia, Adela, Konstancja... Każda z nich również przeżywa własne smutki i radości. Bogusia poznaje przystojnego Oliwiera, który brał udział w akcji Lekarze bez Granic, by nieść pomoc najbardziej potrzebującym w Somalii. Adela, jak zwykle bezpośrednia i porywcza, próbuje zaprowadzić porządek między swoimi przyjaciółkami i we własnym życiu. Konstancja z kolei przeżywa załamanie nerwowe, ale dochodzi do bardzo dojrzałych i trafnych wniosków...
Wszystkie książki Katarzyny Michalak, które przeczytałam, stały się moimi ulubionymi. Trochę ich jeszcze zostało do poznania, ale póki co autorka jest jedną z moich ulubionych. Przy takich powieściach człowiek przenosi się w inny, często lepszy wymiar. Do świata, w którym może odpocząć, odetchnąć i nabrać sił na powrót do rzeczywistości. To mi się podoba.
Trzecia część "Sklepiku z Niespodzianką" to przede wszystkim opowieść o miłości i wielkiej przyjaźni, ale porusza również taki temat jak walka z terroryzmem, jaki panoszy się w afrykańskich krajach. Na to również warto zwrócić uwagę. Aż nie można uwierzyć, że człowiek człowiekowi jest w stanie zgotować takie piekło na ziemi. W imię czego? Przerażające...
Całą serię gorąco polecam. Jako ciekawostkę dodam, że znajdziemy w każdej z trzech książek ciekawe przepisy. Raz na domowe spa, innym razem na jakieś pyszności, a kolejnym na pożyteczne ziółka, które mogą pomóc nawet wtedy, gdy współczesna medycyna nie daję rady. Zapraszam do lektury.
Wydawnictwo Nasza Księgarnia
Wyzwania:
wydawnictwo: Nasza Księgarnia
liczba stron: 272
moja ocena: 8/10
"Sklepik z Niespodzianką" to seria autorstwa Katarzyny Michalak. Długo czekałam, aby przeczytać ostatnią część. Żałuję, że wcześniej nie było ku temu okazji. Książka jest tak samo wspaniała, jak dwie poprzednie. W zasadzie mogę powiedzieć, że jest najlepsza.
Tym razem autorka skupiła się na Lidce. Sympatycznej pani weterynarz, która obsesyjnie chce być matką. Już na samym początku jesteśmy świadkami dość sensacyjnej sytuacji. Z czasem poznajemy dogłębnie życie młodej lekarki, które w wielu momentach było wręcz tragiczne. Katarzyna Michalak nie zapomniała również o pozostałych bohaterkach: Bogusia, Adela, Konstancja... Każda z nich również przeżywa własne smutki i radości. Bogusia poznaje przystojnego Oliwiera, który brał udział w akcji Lekarze bez Granic, by nieść pomoc najbardziej potrzebującym w Somalii. Adela, jak zwykle bezpośrednia i porywcza, próbuje zaprowadzić porządek między swoimi przyjaciółkami i we własnym życiu. Konstancja z kolei przeżywa załamanie nerwowe, ale dochodzi do bardzo dojrzałych i trafnych wniosków...
Wszystkie książki Katarzyny Michalak, które przeczytałam, stały się moimi ulubionymi. Trochę ich jeszcze zostało do poznania, ale póki co autorka jest jedną z moich ulubionych. Przy takich powieściach człowiek przenosi się w inny, często lepszy wymiar. Do świata, w którym może odpocząć, odetchnąć i nabrać sił na powrót do rzeczywistości. To mi się podoba.
Trzecia część "Sklepiku z Niespodzianką" to przede wszystkim opowieść o miłości i wielkiej przyjaźni, ale porusza również taki temat jak walka z terroryzmem, jaki panoszy się w afrykańskich krajach. Na to również warto zwrócić uwagę. Aż nie można uwierzyć, że człowiek człowiekowi jest w stanie zgotować takie piekło na ziemi. W imię czego? Przerażające...
Całą serię gorąco polecam. Jako ciekawostkę dodam, że znajdziemy w każdej z trzech książek ciekawe przepisy. Raz na domowe spa, innym razem na jakieś pyszności, a kolejnym na pożyteczne ziółka, które mogą pomóc nawet wtedy, gdy współczesna medycyna nie daję rady. Zapraszam do lektury.
Wydawnictwo Nasza Księgarnia
Wyzwania:
środa, 27 sierpnia 2014
"Moneta Św. Piotra" Daniel Holbe
autor: Daniel Holbe
wydawnictwo: Vis-a-Vis Etiuda
liczba stron: 372
moja ocena: 5/10
Książka ta bardzo długo leżała na mojej półce. Zabierałam się za jej przeczytanie i zabrać się nie mogłam. W końcu postanowiłam, że czas najwyższy. Niestety, książka nie okazała się wcale taka wspaniała.
Doktor historii Marlena Schönberg po dziwnej rozmowie telefonicznej dotyczącej monety świętego Piotra postanawia wyruszyć na spotkanie z tajemniczym rozmówcą. Mężczyzna jest podejrzany o morderstwo i obecnie przebywa w więzieniu we Francji. Kobieta wraz z adwokatem aresztowanego przeprowadza śledztwo. Czy sekretna relikwia ma związek ze zbrodnią, przez którą mężczyzna przebywa w więzieniu?
Dana Browna "pokochałam" za jego "Kod Leonarda da Vinci" oraz "Anioły i demony". Niestety, po przeczytaniu książki Gulio Leoni "Reguła mroku" coraz sceptyczniej podchodzę do tego typu literatury. Tym razem powieść jest lepsza, ale nie jest to coś, czego się spodziewałam. Przeczytałam, ale bez większego entuzjazmu.
Ogólnie rzecz ujmując fabuła nie jest zła. Jest tło historyczne, jest jako takie napięcie. Mimo to czegoś mi brakowało. Nie raz książka bardzo mi się dłużyła. Z bohaterami też jakoś specjalnie się nie zżyłam.
Niestety, mi "Moneta Św. Piotra" nie przypadła do gustu i naprawdę będę uważać na książki o podobnej tematyce, chyba że będzie to powieść Dana Browna albo Toma Knoxa. Tych autorów jestem pewna.
Wydawnictwo Vis-a-Vis Etiuda
Za książkę dziękuję Ósemkowemu Klubowi Recenzenta
Wyzwania:
wydawnictwo: Vis-a-Vis Etiuda
liczba stron: 372
moja ocena: 5/10
Książka ta bardzo długo leżała na mojej półce. Zabierałam się za jej przeczytanie i zabrać się nie mogłam. W końcu postanowiłam, że czas najwyższy. Niestety, książka nie okazała się wcale taka wspaniała.
Doktor historii Marlena Schönberg po dziwnej rozmowie telefonicznej dotyczącej monety świętego Piotra postanawia wyruszyć na spotkanie z tajemniczym rozmówcą. Mężczyzna jest podejrzany o morderstwo i obecnie przebywa w więzieniu we Francji. Kobieta wraz z adwokatem aresztowanego przeprowadza śledztwo. Czy sekretna relikwia ma związek ze zbrodnią, przez którą mężczyzna przebywa w więzieniu?
Dana Browna "pokochałam" za jego "Kod Leonarda da Vinci" oraz "Anioły i demony". Niestety, po przeczytaniu książki Gulio Leoni "Reguła mroku" coraz sceptyczniej podchodzę do tego typu literatury. Tym razem powieść jest lepsza, ale nie jest to coś, czego się spodziewałam. Przeczytałam, ale bez większego entuzjazmu.
Ogólnie rzecz ujmując fabuła nie jest zła. Jest tło historyczne, jest jako takie napięcie. Mimo to czegoś mi brakowało. Nie raz książka bardzo mi się dłużyła. Z bohaterami też jakoś specjalnie się nie zżyłam.
Niestety, mi "Moneta Św. Piotra" nie przypadła do gustu i naprawdę będę uważać na książki o podobnej tematyce, chyba że będzie to powieść Dana Browna albo Toma Knoxa. Tych autorów jestem pewna.
Wydawnictwo Vis-a-Vis Etiuda
Za książkę dziękuję Ósemkowemu Klubowi Recenzenta
Wyzwania:
piątek, 22 sierpnia 2014
"Spirala zbrodni" Tami Hoag
autor: Tami Hoag
wydawnictwo: Harlequin Mira
liczba stron: 412
moja ocena: 8/10
Jestem po przeczytaniu drugiej książki autorstwa Tami Hoag. Kolejny raz jestem pod wrażeniem i na pewno nie jest to ostatnie dzieło pisarki, które poznam.
Dochodzi do brutalnego morderstwa rodziny Haasów. Głównym podejrzanym jest Karl Dahl. Nic więc dziwnego, że wszystkim spada kamień z serca, gdy mężczyzna zostaje aresztowany. Niestety, sędzia Moore orzeka, że nie ma jednoznacznych dowodów, aby powiązać oskarżonego z popełnioną zbrodnią. Większość mieszkańców sprzeciwia się prawniczce. Na domiar złego w wyniku zamieszania i bójki z więzienia ucieka Dahl, a sędzia zostaje brutalnie zaatakowana. Na domiar złego w sprawę wkracza niestabilny emocjonalnie policjant...
Dla takich książek warto poświęcić dzień lub dwa. Dla takich książek w ogóle warto czytać! Chociaż pierwsze pięćdziesiąt stron nie szło mi tak szybko (mimo że akcja dzieje się od samego początku), uważam, że "Spirala zbrodni" jest świetną pozycją. Rosnące napięcie, zwroty akcji, a także to, co bardzo lubię- pomimo moich domysłów do samego końca nie wiem, kto jest tak naprawdę winny. Moim zdaniem to jest to, co powinien w sobie zawierać porządny kryminał.
Jeżeli mamy zwrócić uwagę na bohaterów to po raz kolejny mamy do czynienia ze świetnym policyjnym duetem, jakim jest Sam Kovac i Nikki Liska. Kojarzą mi się z typowymi amerykańskimi agentami (takie mam przynajmniej wyobrażenie z filmów). Bardzo ich polubiłam. Myślę jednak, że w przypadku tej powieści najważniejszym bohaterem, a w zasadzie bohaterką jest Carey Moore. Za nic w świecie nie chciałabym przeżyć tego, przez co musiała przejść ta kobieta. Z drugiej strony można jej pozazdrościć niebywałej odwagi i opanowania. Na pewno nie zazdroszczę jej męża.. Sami się przekonacie, dlaczego. Tacy ludzie jak on powinni trzymać się z daleka od normalnych osób... A co z Karlem Dahlem? Przyznam szczerze, zaintrygowało mnie to w jaki sposób maskował się przed otaczającą go rzeczywistością. Niesłychane.
"Spirala zbrodni"- książka, którą warto przeczytać. Miłośnicy wszelkiej sensacji, kryminałów, thrillerów biegnijcie czym prędzej do księgarni. Naprawdę, nie pożałujecie.
Wydawnictwo Harlequin Mira
Wyzwania:
wydawnictwo: Harlequin Mira
liczba stron: 412
moja ocena: 8/10
Jestem po przeczytaniu drugiej książki autorstwa Tami Hoag. Kolejny raz jestem pod wrażeniem i na pewno nie jest to ostatnie dzieło pisarki, które poznam.
Dochodzi do brutalnego morderstwa rodziny Haasów. Głównym podejrzanym jest Karl Dahl. Nic więc dziwnego, że wszystkim spada kamień z serca, gdy mężczyzna zostaje aresztowany. Niestety, sędzia Moore orzeka, że nie ma jednoznacznych dowodów, aby powiązać oskarżonego z popełnioną zbrodnią. Większość mieszkańców sprzeciwia się prawniczce. Na domiar złego w wyniku zamieszania i bójki z więzienia ucieka Dahl, a sędzia zostaje brutalnie zaatakowana. Na domiar złego w sprawę wkracza niestabilny emocjonalnie policjant...
Dla takich książek warto poświęcić dzień lub dwa. Dla takich książek w ogóle warto czytać! Chociaż pierwsze pięćdziesiąt stron nie szło mi tak szybko (mimo że akcja dzieje się od samego początku), uważam, że "Spirala zbrodni" jest świetną pozycją. Rosnące napięcie, zwroty akcji, a także to, co bardzo lubię- pomimo moich domysłów do samego końca nie wiem, kto jest tak naprawdę winny. Moim zdaniem to jest to, co powinien w sobie zawierać porządny kryminał.
Jeżeli mamy zwrócić uwagę na bohaterów to po raz kolejny mamy do czynienia ze świetnym policyjnym duetem, jakim jest Sam Kovac i Nikki Liska. Kojarzą mi się z typowymi amerykańskimi agentami (takie mam przynajmniej wyobrażenie z filmów). Bardzo ich polubiłam. Myślę jednak, że w przypadku tej powieści najważniejszym bohaterem, a w zasadzie bohaterką jest Carey Moore. Za nic w świecie nie chciałabym przeżyć tego, przez co musiała przejść ta kobieta. Z drugiej strony można jej pozazdrościć niebywałej odwagi i opanowania. Na pewno nie zazdroszczę jej męża.. Sami się przekonacie, dlaczego. Tacy ludzie jak on powinni trzymać się z daleka od normalnych osób... A co z Karlem Dahlem? Przyznam szczerze, zaintrygowało mnie to w jaki sposób maskował się przed otaczającą go rzeczywistością. Niesłychane.
"Spirala zbrodni"- książka, którą warto przeczytać. Miłośnicy wszelkiej sensacji, kryminałów, thrillerów biegnijcie czym prędzej do księgarni. Naprawdę, nie pożałujecie.
Wydawnictwo Harlequin Mira
Wyzwania:
Subskrybuj:
Posty (Atom)